sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 15

- Urocza sprytna... Blanca Howeel z Pierwszego Dystryktu! - woła prezenter. Czuję przypływ adrenaliny, myślałam, że stres będzie mniejszy. Myliłam się. Z sekundy na sekundę on rośnie. Uspokój się! Krzyczy głos w mojej głowie, próbuje się opanować licząc do dwudziestu. Po chwili mi przechodzi, patrzę ślepo w telewizor, nie słysząc praktycznie niczego.
- Zaraz będę ja- mówi cicho Nicole.
- Co?- przywracam się do świadomości- wiesz lepiej już się ustaw tam do drzwi, czas leci tak szybko- doradzam jej, na co ona uśmiecha się i odchodzi. Zostaje sama, nerwowo zgrzytam zębami. Julites, ale jesteś głupia nie ma co się denerwować, to tylko sto tysięcy lub więcej ludzi na widowni, niezliczona ilość oglądających przed telewizorami i setka sponsorów, od których zależy moje przetrwanie. Spoglądam na Karlsa, który mnie obserwuje od jakiegoś czasu.
- Co się patrzysz ? - wypalam, na co on odwraca wzrok. Pomogło mi to, przecież ja mam wygrać te Igrzyska, więc tak się zachowuje przyszła zwyciężczyni ? Nie! Powraca do mnie pewność siebie, za nami już cztery wywiady, nie wiem sama kiedy to zleciało. Czyli teraz tylko para z trójki i zaraz ja. Układam sobie w głowie szyk rozmowy, wszystko po kolei punkt po punkcie i słyszę:
- Julites Crebs- dwóch strażników eskortuję mi podczas drogi co mnie bardzo irytuje. Żebym nie mogła przejść parę metrów sama?
- Co ciekawego powie nam tajemnicza trybutka z Czwartego Dystryktu? Zaraz się wszystkiego dowiemy! Zapraszam Julites Crebs!- mówi Caesar. Widzę mnóstwo ludzi siedzących na widowni, jak zwykle przedziwnie ubranych, skandujących moje imię.   Na scenie znajdują się dwie różowe sofy, na jednej siedzi już Caesar Flickerman co roku ma inne włosy w tym roku ma żółte i w takim samym kolorze satynowy garnitur.
- Witaj moja piękna Julites, jak ci się spodobał Kapitol?- zaczyna uprzejmie rozmowę prezenter serdecznie się do mnie uśmiechając eksponując tym, swoje nad wymiar wybielone zęby.
- Jest dokładnie tak jak sobie wyobrażałam- odpowiadam i raczę go zdawkowym uśmiechem.
- To może przejdziemy od razu do tego co nas najbardziej ciekawi, jak zdobyłaś dziewiątkę ?- pyta.
- Oczarowałam umiejętnościami - mówię.
- Z pewnością tak było, czujesz się przygotowana na Igrzyska?
- O tak jak najbardziej, będę godnym przeciwnikiem- odpowiadam pewnie i stanowczo, chcę aby wszyscy wiedzieli, że jestem groźna.
- W to nie wątpię- odpowiada prezenter- ujęłaś nas kreacją podczas parady, przyznam szczerze, że dzisiaj wyglądasz równie spektakularnie, prawda ludzie?- pyta publiczność, która się ożywiła, bo jak dotąd słuchali zapartym tchem  tego co mam im dopowiedzenia.
- To wszystko zasługa mojej stylistki za co jej bardzo dziękuje- kiwam głową w stronę Niki, która uśmiecha się szeroko.
- Mam do ciebie takie jedno pytanie, które bardzo nas nurtuję czy Anabelle Crebs, to była twoja rodzina?- to pytanie zbija mnie z tropu. Anabelle?  Jak oni mogli o niej wspomnieć?! Tego nie zaplanowałam, w ogóle zapomniałam, że ona też uczestniczyła w tej grze. Nie utrzymujemy z jej rodziną kontaktu, a ja po prostu wymazałam to ze swojej pamięci, były ważniejsze sprawy.
Zginęła i to przez nich, jak byłam jeszcze mała. Mimo, że było to tak dawno, doskonale zapamiętałam te Igrzyska. Ana, była kilka lat ode mnie starsza, kiedyś mieszkaliśmy wszyscy razem. Mimo, że pamiętam jak przez mgłę jej postać, to moment, w którym zginęła cały czas mam przed oczami. Zabił ją pewien osiłek, wbił jej nóż w klatkę piersiową, zginęła na miejscu. Minęła, może sekunda a ja bez zastanowienia odpowiadam:
- Tak, to moja kuzynka. Zginęła na arenie, lecz mój los będzie inny. Ja w przeciwieństwie do niej wygram te Igrzyska!- odpowiadam dumnie i pewnym siebie głosie. Tłum wpada w zachwyt, wszyscy klaszczą i wykrzykują moje imię.
- Julites, wszyscy są tego pewni. To powodzenia i wracaj do nas za niedługo- mówi prezenter, zabrzmiało to tak wiarygodnie, że uśmiecham się delikatnie. Tłum zaczyna bić głośne brawa, że z trudem słyszę gong oznajmiający koniec czasu. Schodzę ze sceny, gdzie czeka już na mnie Finnick.
- Nie miałaś racji, musiałaś wspomnieć o sobie. Nie wiedziałam zupełnie nic o twojej kuzynce- mówi zmartwiony mentor.
- To jest mało istotne, czasu się nie cofnie. Nie chcę już o tym rozmawiać, co innego jest teraz ważne, prawda?- uśmiecham się jak gdyby nigdy nic. Siadamy na kanapie i spoglądam na telewizor, gdzie udziela teraz wywiadu Karls.
-Zdobyłeś dziewiątkę, jak tego dokonałeś nie uczestnicząc na treningach? - pyta prezenter, a publiczność uważnie się przysłuchuje.
- Sam nie wiem, szczęście mi sprzyjało- odpowiada zdawkowo.
- Ale z pewnością taki chłopak jak ty ukrywa jakiś talent, zdradzisz go nam ?- dopytuje Caesar.
- Raczej nie mam talentu, posiadam kilka umiejętności, o których nie chcę się zbytnio chwalić- mówi tajemniczo. Nie mam ochoty tego słuchać i tak się nic nie dowiem z tego wywiadu. On tak potrafi się wypowiedzieć, że na prawdę trudno zrozumieć o co mu chodzi.
- Wiesz ja już idę na górę- oznajmiam Finnickowi, który uważnie ogląda przebieg wywiadu. Po drodze spotykam Brites, która widać jak ja nie jest zainteresowana wywiadami.
- Chodź kochana, za nie długo będzie kolacja- szczebiocze opiekunka.
- A co z resztą? - pytam.
-Oni zaraz do nas dołączą, obejrzymy potem powtórki- poprawia sobie włosy i maluje pomarańczową szminką usta.- A poza tym widziałam skarbie twój występ wypadłaś na prawdę interesująco- po około piętnastu minutach wszyscy już siedzimy przy stole, są nawet styliści. Każdy chwili mnie, że świetnie wypadłam. Ja też jestem z siebie zadowolona mimo tego, że został poruszony temat Anabelle.  Martwi mnie tylko że niczego istotnego nie dowiedziałam się o Karlsie.
Kolacja jest smaczna, dziś zaserwowano zupę szparagową z chrupiącymi grzankami, rozpływającego się w ustach łososia na dziwnej niebieskiej sałacie przypominającej w smaku truskawki a na deser delektowałam się lodowym tortem a wszystko to idealnie komponowało się z słodkim winem. Spoglądam na Karlsa, nasze spojrzenia się łączą i jak zawsze  odnajduję  w nim pustkę. Wolałabym ujrzeć w tych oczach ból, cierpienie albo chodź trochę pewności siebie, ale nie pustkę, gdyż ona nic mi nie mówi. Nic nie wiem o nim, a chciałabym chodź trochę wiedzieć o swojej ofierze, o czym myśli, co ją trapi. Wydaję się to bezsensowne, ale owszem jestem tego ciekawa.

                                                                        ~.~

Zimna woda sprawia, że zaczynam trzeźwo myśleć.  Po kąpieli balsamuję ciało i staje się aksamitne i przyjemnie pachnące. Przypomniałam sobie, że nie oglądałam wszystkich wywiadów.  Włączam telewizor i akurat trafiłam na rozmowę z dziewczyną z Siódemki. Przyznam, że wygląda dość ładnie, ma na sobie dopasowaną granatową sukienkę, jej blond włosy są rozpuszczone a ostre rysy twarzy wyraźnie podkreślone. Prezentuje się na prawdę nie naganie, co mi się bardzo nie podoba.
- Chare, jesteś gotowa na Igrzyska? -pyta prezenter
- Oczywiście, starannie się na nie przygotowałam  - odpowiada wolno i przekonywująco.
- Twoje starania jak widać, były nagrodzone, zdobyłaś dziesiątkę z testów! Czym zaskoczyłaś oceniających?
- Zobaczą państwo na arenie- mówi cicho, patrząc prosto w obiektyw kamer, gdyż widzę jej pewność siebie w oczach, co jeszcze bardziej mnie nie pokoi.
- Czyli masz już opracowaną jakąś taktykę?- dopytuje Caesar.
- Naturalnie, jest to doskonale opracowany plan- uśmiecha się szyderczo.
- Mhm, plan. Będzie ci ktoś pomagał w zrealizowaniu tego planu?- zaśmiała się jednoznacznie, oczywiście, że zawarła sojusz! Nie zdąża potwierdzić, moich przypuszczeń, iż  skończył się jej czas.
Wyłączam telewizor nie mam ochoty dłużej tego oglądać. Chodzę nerwowo po pokoju próbując sobie przypomnieć z kim mogłaby zawrzeć sojusz. Przychodzi mi do głowy chłopak z dziesiątki, on nadawał by się do jej paczki. Ale kto jeszcze?
 Czyli będziemy mieli konkurujący sojusz i to już z pewnością na samym starcie dadzą o sobie znać. A w sumie nie, nie opłacałoby się im atakować na początku my mamy przewagę liczebną. Na pewno znikną i gdzieś się zaszyją, aby zaatakować z zaskoczenia. Dobrze, że dowiedziałam się o tym teraz niż miałoby to nastąpić na arenie.
Właśnie...
Jutro zaczynają się Igrzyska. Jest to ostatnia noc mojej wolności. Zaczyna mi się robić duszno, otwieram okno, już czuję się lepiej. Wyglądam przez nie, na ulicach ludzie świętują na naszą cześć. Jutro już będę mieli dostawę emocji, w końcu będą mogli popatrzeć na śmierć. Za nie całe dwanaście godzin stanę się mordercą. Nie przytłacza jak na razie mnie ta myśl, siadam na podłodze i myślę. Sama nie wiem kiedy siada obok mnie Finnick.
- Wszystko dobrze?- pyta troskliwie.
- Tak- odpowiadam, wstaje i znowu wyglądam przez okno to mnie uspokaja.
- To ostatnia twoja noc przed areną, zapomnij na razie o tym i żyj chwilą- słyszę głos mentora za moimi plecami a zaraz dobiegają odgłosy muzyki.
- Czy mogę prosić?- poddaję mi ręką a ja bez chwili wahania ją łapię. Tańczymy jak gdyby nigdy nic, jakby świat nie istniał. Jesteśmy tylko my. Wirujemy w rytm piosenki, zapominając o wszystkim.
Słychać muzykę i nasz śmiech. Wymyślamy różne dziwne kroki wykonując przy tym różne nie spotykane ruchy, z których śmiejemy się nawzajem. Nie wiem ile mija czasu, siadam ze zmęczenia na łóżku a Finnick podaję mi szklankę zimnego napoju, gdzie od razu wypijam całą zawartość.
- Głodna jestem- zamawiamy sobie różne potrawy, jemy rękami siedząc na podłodze, Finnick co raz mnie rozśmiesza odpowiadając różne dziwne historię, uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Otwieram okno aby wpuścić trochę świeżego powietrza, opieram się o parapet patrząc w daleki punkt.
- Dziękuję za tak cudowny wieczór. Dziękuję- szpecę, odwracając wzrok w jego stronę.
- Nie masz za co dziękować.
-Właśnie, że mam. Przez chwilę zapomniałam o tym wszystkim i to było coś niesamowitego- odpieram- chciałabym, aby mogło być tak zawsze, lecz wiem, że może być różnie.
- Juli...- chcę coś powiedzieć, lecz mu przerywam.
- Wiesz, ja już się w sumie z tym pogodziłam.
- Z czym?-uważnie mi się przygląda czekając na to co powiem.
- Z tym, że istnieje taka możliwość, że nie wrócę. Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale trzeba się liczyć z różnym przebiegiem wydarzeń. Lecz i tak jestem dobrej myśli, zawsze trzeba myśleć pozytywnie- uśmiecham się blado. Nie odpowiada, czuję tylko jak nasze usta się łączą. Przyjemne ciepło otacza moje ciało. Jego już ze mną na arenie nie będzie, lecz smak jego ust pozostanie ze mną na zawsze. 
- Julites...- zaczyna zakłopotany Finnick- przepraszam, ja...
- Nie kończ, po prostu słuchaj...- mówię cicho.
- Czego?- uśmiecha się.
- Wolności.



_____________________________________________________________

Dodaję ten rozdział ze łzami w oczach, nie dawno wróciłam z "W pierścieniu ognia" i teraz moje emocje dają górę.
Ehhhh.
Tym rozdziałem, kończymy część pierwszą mojego opowiadania. Następny rozdział to będzie wstęp do areny, mam nadzieję, że Was nie zawiodę.
Co do rozdziału, nie wiem ja się nie potrafię ocenić, to zostawiam Wam.
Jejejejej nie wiem co jeszcze napisać.
Liczę na Wasze opinie, to tyle.
Serdecznie Was pozdrawiam.

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 14

 Finnick już dawno wyszedł i zostałam sama w pokoju. Nie wiem dlaczego, ale na razie odrzucam myśl co mnie czeka, wolę skupiać swoją uwagę na tym co się wydarzy za parę godzin. Obmyślam, co tak dokładnie chcę przekazać widzom, sponsorom i rodzinie, przecież oni też będą mnie oglądać. Jak tu ich zaciekawić swoją osobą? Jaką opowiedzieć im historię? Być szczerą czy nadal udawać osobę, którą nie jestem? Te pytanie nieustanie szepce cichy głosik w mojej głowie. Czasami mam takie odczucia, że się gubię we własnych myślach, nie wiem kim na prawdę jestem. A to wszystko zasługa natłoku spraw, które na mnie ciążą. Igrzyska już wdaję mi się we znaki, już zmieniają mnie. A tak chciałam się od tego obronić, jednak to jest trudne do pokonanie. Nie. To nie jest do pokonania.
O szesnastej  przychodzi po mnie Niki i zabiera mnie do swojej pracowni. Trudno mi za nią nadążyć, prawie, że biegnie a robi to z taką gracją, tak jakby leciała.
- Jest genialna- mówi podekscytowana stylistka.
- Ale co?- pytam marszcząc brwi.
- Sukienka, kochana. Sukienka- uśmiecha się od ucha do ucha, co raz mnie dobrodusznie poklepując po ramieniu.
-To może mi coś o niej powiesz?
- Najpierw to cię przygotuje ekipa- odpowiada wesoło. Obejmuje mnie i otwiera drzwi pracowni, tam już czekają na mnie. Od razu każą mi się iść wykąpać, dlatego też udaję się do wskazanego przez nich korytarza, gdzie są za pewne łazienki. Przyznam szczerze,że w domu nigdy się tak często nie kąpałam. Szkoła i pomoc rodzicom zajmowała dużo czasu. W szkole za nie odrobione lekcje były srogie kary, a ja nie chciałam się narażać, wiec musiałam  naprędce je odrabiać a potem od razu iść pomóc przy rybach. A gdy byłam już obrobiona to byłam tak zmęczona, że zasypiałam na siedząco. Teraz Lukas już nie musi chodzić to szkoły, iż skończył dwa dni temu dziewiętnaście lat. Miał pecha, że urodziny wypadają po dożynkach, ale na szczęście nigdy już nie musi w nich uczestniczyć.
Wykąpana siadam na krześle,ekipa  mnie maluje, czesze i usuwa zbędne włoski. Zajmuje to naprawdę sporo czasu, gdyż wielokrotnie zmywają mi makijaż. Gdyż za każdym razem, nie są wystarczająco zadowoleni z efektu. Styliska co jakiś czas przychodziła i mówiła, że albo jest za ciemny albo za szykowny. W końcu sama mnie umalowała, tak jak jej odpowiadało. A ja nie zwracałam na to uwagi, przecież i tak nie wolno mi protestować.
- Wstań i zamknij oczy skarbie- szepcze Niki. Czuje jak na moje ciało, zostaje nałożone coś ciężkiego i szorstkiego w dotyku. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć co dla mnie stworzyła. Słyszę jak wzdycha ze zdumienia, a mnie zżera ciekawość. Bez pozwolenia otwieram oczy  i nie wierzę w to co widzę. Nie mogę siebie poznać w odbiciu lustra. Sukienka jest prześliczna, sama nie mogę uwierzyć, że ktoś mógł coś takiego wymyślić i zaprojektować. Wygląda to tak jakby była obsypana piaskiem, jest intensywnie złota i nawet w dotyku przypomina piach. Sięga mi ona do kostek a ciągnie się za nią długi tren, który jest obsypany różnymi klejnocikami. Moje ciemne włosy są zaplecione w bardzo ładny kok a makijaż jest równie efektowny. Powieki są pomalowane na żółto-czarno i są obsypane najprawdziwszym złotem, tak mi powiedziała Niki. Usta wydają się pełne, dzięki intensywnej czerwonej szmince, kości policzkowe są delikatnie zaróżowione i gdzie nie gdzie obsypane żółtym pyłkiem. Na lewej dłoni jak i na szyi mam najprawdziwsze perły. Wiem jak one wyglądają, gdyż czasem rodzicom udaje się znaleźć w małżach, ale to bardzo rzadko. Nigdy ich nie zostawiamy dla siebie ponieważ są zbyt cenne od razu je sprzedajmy.
Cała stylizacja jest nie do opisania, nie wiem jak mam podziękować stylistce za to co dla mnie zrobiła.
- Może się powtarzam, ale jesteś cudowna- wyznaje i przytulam ją.
- To wszystko aby ci pomoc, a i to są twoje buty- oznajmia radośnie i podaje mi wysokie szpiki, które idealnie pasują. Wiem, że to jest jej praca, ale ujmuje mnie tym co mówi Niki. Głęboko w sercu wierzę, że chce mi pomóc. Cieszę się, że akurat taki zespół mnie przygotowuje, gdyż na prawdę się do tego przykładają.
- Julites, trzeba już iść- jedziemy windą do tuneli, które prowadzą pod scenę, na której obędą się wywiady. Na miejscu spotykamy resztę ekipy z Czwórki.
- Brak słów- wydusza z siebie Finnick, gdy już się na mnie napatrzył.- Obłędnie wyglądasz
- Dziękuję za komplement- uśmiecham się. Humor mi się trochę psuje, gdy widzę Karlsa, on również wygląda dobrze. Ma na sobie czarny elegancki smoking i do tego czerwony krawat a włosy są w jak najlepszy porządku. Jestem bardzo ciekawa co powie podczas wywiadu. Najbardziej interesuje mnie to jakim cudem zdobył dziewiątkę, nie uczestnicząc na treningach. Fakt jest silny, ale od przyjazdu nie okazywał żadnego zainteresowania Igrzyskami. Może ma taką taktykę, nie wiem  mam nadzieje, że dowiem się tego już nie długo.
- Macie piętnaście minut dla siebie- mówi Brites. Zamierzam wykorzystać ten czas jak najlepiej, podchodzę do Nicole i reszty sojuszu, która stoi w rogu.
- Ale cię odpicowali- mówi zdumiony Will, oparty nonszalancko o ścianę.
- Starali się, ty też nie najgorzej- odpieram, na co on poprawia swoją białą koszulę i odpowiada:
- Dzięki- śmieje się i puszcza mi oczko, na co ja kręcę głową, że on jeszcze ma ochotę żartować.
- Teraz się wszystkiego dowiemy- mówi cicho Blanca. Muszę przyznać, że wygląda ona perfekcyjnie. Ma na sobie długą zwiewną czerwoną sukienkę a jej włosy są idealnie pofalowane, jej ekipa musiała się nie źle napracować.
- Co masz na myśli? - pyta Mike, siedzący na brązowej skórzanej sofie coraz spoglądając na nas.
- Ale ty jesteś ciemny, dowiemy się wszystkiego o innych- odpowiada sucho Nicole- zauważam, że jej nie do końca dopisuje humor. Domyślam się, że chodzi jej pewnie o jej sukienkę. Moim zdaniem nie do końca podkreśla ona urodę Nicole, bardzo ją postarzyła granatowa sukienka, chodź w sumie to dobrze, że dodaję jej lat, wygląda bardziej dojrzalej a to na pewno plus. Chyba, że stresuje się przed wywiadem, sama przyznam, że dostaje lekkiego ukucia zestresowania.
- A co takiego mogą ukrywać? - wypala Will. Nie zdążam mu odpowiedzieć, bo woła mnie Brites. Grzecznie się z nimi żegnam i pochodzę do opiekunki.
- Kochana, proszę cię nie palnij, żadnej głupoty- upomina mnie Brites.
- Dokładnie wiem co mam powiedzieć, nie jestem taka głupia- syczę. Odchodzi naburmuszona a ja zostaje sama, siadam na kanapie na przeciw mnie znajduje się telewizor, na którym będę mogła obejrzeć cała show do póki mnie nie wywołają.
- Pamiętaj, że jesteś zawodowcem- nie wiadomo skąd wyrasta obok mnie Finnick.
- Kolejny? Dobrze wszystko wiem, nie musi mnie nikt pouczać- warczę, pod wpływem stresu, zaczynam być agresywna.
- Pogadamy o tym po wszystkim- odpowiada mentor, miało to zabrzmieć jak groźba? Nie wiem, na szczęście sobie poszedł a do mnie podchodzi Nicole, tylko jej towarzystwo mi nie przeszkadza.
- Nie stresuj się tak- mówi i  uśmiecha się do mnie serdecznie. Jest na prawdę urocza, jako jedyna z tego całego grona.
- Jeśli ja to ty też.
- Eh, gdyby to było takie łatwe- wzdycha.
Słyszę automatyczny damski głos wzywający Blankę, to znak, że się zaczęło...



_____________________________________________________________


Witajcie!
Wracam z nowym rozdziałem, wiem, że przeciągam jak flaki z olejem, ale wybaczcie mi to. 
Czasami się zastanawiam, czy prowadzenie bloga ma jeszcze jakiś sens...
Ale chyba każdy mam momenty załamania.
Pociesza mnie jedynie myśl, że już nie długo premiera.
Miłego weekendu! ;)

________________________________________________________________________
+ wybiera się ktoś na :
Zlot fanów  Igrzysk Śmierci 15 listopada, Kino Femina, Warszawa.
Maraton Filmowy, Multikino.
_________________________________________________________________________

Serdecznie polecam