tag:blogger.com,1999:blog-1339227751288754492024-03-08T22:21:39.763+01:00Nikt nie zasługuje na taki los.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-71404932900724311012016-12-31T02:21:00.001+01:002016-12-31T02:21:31.397+01:00InformacjaHej<br />
Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze tu zagląda, bo przez dobre dwa lata mnie tu nie było. Jednak może ktoś tu jeszcze jest i chciałby kontynuacji tej historii. Jeśli tak to zostaw jakiś ślad po sobie, dałoby to promyk nadziei do dalszego pisania.<br />
Pozdrawiam trybuci!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-1854564908427268802014-11-29T22:39:00.000+01:002014-11-29T22:39:10.624+01:00Rozdział 21-Nie muszę cię nawet pytać czy idziesz- staję obok mnie Karls i spogląda w niebo.<br />
- A ty idziesz?- pytam i zerkam na chłopaka. Stoi wyprostowany z rękami w kieszeni uważnie mnie obserwując. Wygląda na zdeterminowanego jest żądny wygrany, wiem to. <br />
- We dwójkę mamy większe szanse na przeżycie- mówi. Nie rozumiem go, zamiast mnie zostawić i pójść w swoją stronę on cały czas tu jest. Z drugiej strony czemu ja tego nie zrobiłam? Muszę odłożyć na dalszy tor swoje plany, teraz liczy się aby dobrze wykorzystać ucztę. - Odpowiadam mu skinieniem głowy i wracam do jamy. Siadam przy ognisku, mam jeszcze chwilę aby się odprężyć przed wyprawą do Rogu Obfitości. Tu gdzie teraz się znajdujemy, wątpię aby znajdował się jakiś trybut. Zastanawia mnie w jakiej są kondycji. Mike, Nicole i Blanca mają broń i jedzenie pewnie też chodź teraz gdy się rozłączyli już nie są tak dobrzy jak przedtem jednak nie mogę ich lekceważyć. Siódemka jeżeli przeżyła ukąszenia owadów, to na pewno jest osłabiona. Chyba, że dostała lekarstwo lub znalazła jakąż leczniczą roślinę. Została mi jeszcze dwójka trybutów, których nie znam. Nie wiem w jakiej są kondycji i jakim asortymentem dysponują. Tego przekonam się za kilka godzin.<br />
Zegar pokazuję godzinę ósmą, więc postanawiamy z Karlsem wyruszyć wcześniej aby zapoznać się z sytuacją.<br />
Wydawało mi się, że Róg jest blisko naszego obozu. Myliłam się. Mamy do pokonania kilka kilometrów. Po drodze zjadamy kilka znalezionych roślin oraz uzupełniamy wodę. Przez ten cały czas milczymy. Karls ubezpiecza moje tyły, a ja z przodu uważnie obserwuję teren nasłuchując chodź by najmniejszego szelestu. Gdy zbliżamy się do Rogu zegar pokazuję dziewiątą, wypatruje dobrego miejsca do obserwacji. W końcu ukrywamy się wśród krzewów mając cały Róg na widoku. Jak na razie nikogo nie widzę ani nic szczególnego się nie dzieję. Pozostaję nam tylko czekać. Czuję lekką adrenaliną gdy pomału zbliżamy się do godziny dziesiątej. Kilka minut przed tą godziną niebo znacznie jaśnieje ma teraz kolor błękitu, widzę teraz wszystko wyraźnie co znajduję się dookoła. Przy Rogu z poduszkowca pojawiają się dwa duże stoły, jeden wypełniony jest po brzegi jedzeniem, a na drugim znajduję się jakieś przedmioty i plecaki po jednym dla każdego z dystryktów. Wybija godzina dziesiąta. Zauważam dziewczynę biegnącą w stronę stołów.<br />
-Będziesz mnie osłaniał- mówię do chłopaka, zaciskam nóż i biegnę w jej stronę. W tym samym czasie pojawiają się kolejni trybuci. Biegnę w stronę Rogu, widzę, że dziewczyna ucieka. O nie moja droga nie uciekniesz, myślę. Doganiam dziewczynę i rzucam się na nią. Jestem od niej większa, więc bez trudu ją obezwładniam zadając śmiertelny cios. Huk armaty oznajmia jej śmierć. Szybko rozglądam się czy ktoś jest za mną. Nie. Przy stołach trwa zajadła jatka. Siódemka walczy z jakimś chłopakiem, a Nicole z Mikem. A gdzie jest Blanca? Odpowiedź na to pytanie zaraz przychodzi, dziewczyna biegnie w moją stronę. Zaciskam w obu rękach noże czekając aż dobiegnie. <br />
Próbuje się na mnie rzucić, lecz szybko robię unik starając się zadać jej cios w bok. Stajemy teraz ramię w ramię patrząc sobie w oczy.<br />
- Witaj kochana- mówię słodkim głosem, czekając na jej ruch.<br />
- Czekałam długo na ten moment- odpowiada a jej głos jest przesycony jadem.<br />
- Czekałaś tak długo aż cię zabiję?- śmieję i staram się ja powalić, jednak jest dość silna. Jedynie udaję mi się ranić ją w biodro. Blanca jedynie cicho jęknąła i odpiera mój atak popychając mnie na ziemie a przy tym raniąc mnie w ramię. Na szczęście pod wpływem emocji ból da się wytrzymać i próbuję zadać jej kolejne ciosy. Wszystko trwa sekundy. Momentalnie pluję na mnie krwią i upada na ziemie z nożem centralnie w szyi. To Karls, jest kilka metrów ode mnie. Kolejne dwa wystrzały armat oznajmiają śmierć. Rozglądam się widzę jak Siódemka ucieka w las. Staram się ją dogonić jednak jest za daleko, znowu mi uciekła. Podchodzę do stołów, tuż pod nim leży cała we krwi Nicole. Czuję ukłucie w sercu, coś we mnie pękło. Najchętniej przytuliłabym się do niej jednak nie mogę, muszę zachować pozory. Staję obok mnie Karls również jest ranny.<br />
- Kto?- pytam wskazując na jego ranę na biodrze.<br />
- Mike- domyślam się czemu go nie zabił. Bo uciekł i uratował mnie.<br />
Zostajemy sami przy Rogu. Podchodzimy do stołu pełnego jedzenia. Przez moment zastanawiam się czy nie jest zatrute. Jednak głód zwyciężył i po chwili raczę się pyszną nóżką kurczaka w chrupiącej panierce. A po nim rękami zjadam potrawkę z królika, kilka słodkich bułek i wszystko to popijam sokiem. Śmieję się sama do siebie, na co Karls się dziwnie na mnie patrzy. Chyba wariuje, ale po posiłku jestem taka pełna energii. Tego było mi trzeba. <br />
- Nie ma co iść dalej, zostańmy tu- proponuję, oddalamy się tylko na chwilę aby poduszkowce mogły zabrać ciała. <br />
Na tym etapie Igrzysk nie musimy już się ukrywać, jeżeli ktoś będzie chciał nas odwiedzić to proszę bardzo, jestem na to gotowa. Na drugim stole mamy broń, śpiwory, plecaki i inne drobiazgi. <br />
Karls opatruję mi ranę, na szczęście nie jest tak głęboka, jego też nie wygląda na groźną. Rozkładam śpiwór i siadam na nim obok Karlsa. Rozglądam się dookoła, teraz gdyż jest już jasno mogę wszystko uważnie obejrzeć. Nie daleko Rogu rozciąga się pasmo gór, po drugiej stronie jest gęsty las a tuż zaraz rozpościera się łąka. Jest też znacznie cieplej na tyle, że mogę zdjąć kurtkę. Wiatr jest teraz łagodny i przyjemny, który pozwala spokojnie odetchnąć. <br />
Na niebie pojawia się godło Kapitolu oraz zdjęcia poległych. Blanca, Nicole i dziewczyna z Ósemki. Pozostała nas tylko piątka. Nie wiem dlaczego czuję dziwną pustkę, nie podoba mi się to uczucie. Rozmyślam o Nicole. Pamiętam jak przed Igrzyskami przyszłam do niej do pokoju gdzie rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym zajadając się czekoladę, śmiejąc się.. Jej uśmiech był taki ciepły a ona cała była taka pogodna.. A teraz jej po prostu nie ma.. Czuję, że piekę mnie oczy, nie, nie mogę teraz pokazać słabości. Nie w tym momencie. <br />
Spoglądam na chłopaka, który od pewnego czasu mnie obserwuje, tak jakby nie mógłby czegoś rozwiązać. <br />
Nie wiem czy dobrze robię, ale muszę w końcu zadać mu to pytanie...<br />
<br />
<br />
__________________________________________________________________<br />
Witajcie po dłuuuuuugiej nieobecności.<br />
Większość już zapomniała o moim blogu, a tym co jeszcze o mnie pamiętają dziękuję za wytrwałość.<br />
Ciężko było mi się zebrać do napisania czegokolwiek. W końcu ten rozdział wyszedł spontanicznie, co macie okazję zauważyć. <br />
Przepraszam, że nie dodaję regularnie rozdziałów i nie chcę Wam obiecywać, kolejnego rozdziału w najbliższym czasie, bo ja wiecie dobrze mi to nie wychodzi. <br />
Podoba Wam się ten rozwój akcji, hmm?<br />
Jestem już po Kosogłosie i jestem nadal taka podekscytowana, a Wy?<br />
<br />
+ standardowo przepraszam za błędy ;<<br />
Pozdrawiam ;)<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-25644539773908253932014-07-16T23:14:00.002+02:002014-11-29T20:49:59.227+01:00Rozdział 20<div style="text-align: justify;">
Bez zastanowienie uciekam zostawiając Siódemkę z tyłu, jeszcze ją dopadnę. Biegnę przed siebie ile sił w nogach, ale i tak chmara owadów jest coraz bliżej. Czuję ukłucia i nie przyjemne ciepło, które rozchodzi się po moim ciele. Dasz radę uciec, powtarzam sobie w duchu. Nie wiem ile czasu już biegnę, ale brak mi już tchu. Nie minęło parę minut a upadam i czuję chłód ziemi, chyba mi się udało. Owady zniknęły, ale to nie koniec moich problemów. Zostałam ukąszona i to kilkukrotnie, dotykam mojej łydki jest wyraźnie spuchnięta i strasznie mnie boli. Plecy, nogi, pokąsiły cały tył mojego ciała Leże jak sparaliżowana na ziemi, nie wiedząc co robić. Czekam na śmierć. Nie, nie to nie może być koniec.... Nie teraz. Próbuje wstać, ledwo trzymam się na nogach. Strasznie boli mnie głowa, słyszę krzyk, wołanie o pomoc... Co się dzieję? Próbuję przejść kilka kroków. Nie daję rady, moje ciało staje się ciężkie... Upadam. Nie wiem ile czasu mija, ale jad coraz bardziej unieruchamia moje ciało z trudem poruszam palcami. Gdyby teraz ktoś tędy przechodził, byłabym łatwym celem. Nie myślę o tym, czuję jak odpływam....</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszę charakterystyczny trzask palącego się drewna, otwieram oczy i widzę rozpalone ognisko. Jestem w jakieś pieczarze, wejście jest wyłożone gałęziami... Bardzo dobra kryjówka, tylko co ja tu robię? Ktoś rozchyla gałęzie i wchodzi do środka z trudem wstaję i od razu rozpoznaję kto to.</div>
<div style="text-align: justify;">
Karls.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy.....- zaczynam, ale on mi przerywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zanim zaczniesz zadawać pytania, posłuchaj mnie. Znalazłem cię prawie umierającą, dostałaś paczkę od sponsora z lekarstwem- wskazuję na strzykawkę- już ci ją zaaplikowałem zaraz powinno być ci lepiej. Nie chcę cię skrzywdzić. Proponuję ci układ.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? Ja już mam sojusz- mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dlaczego nie ma ich przy tobie?- odpowiada, przez dłuższą chwilę mu się przyglądam. Jego duże oczy bacznie mnie obserwują, nie widzę w nich tej dawnej nienawiści. Widzę w nich coś zupełnie innego...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem- odpieram po chwili. Lek zaczyna działać, moje powieki stają się coraz cięższe. Zasypiam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otwieram oczy. Nie wiem ile czasu spałam, ale czuję się już bardzo dobrze, mogę normalnie wstać bez żadnego bólu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Już myślałem, że się nie obudzisz- słyszę znajomy głos, Karls podaję mi wodę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd ją masz?- pytam, nie pewnie biorąc butelkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Była w twoim plecaku- odpowiada, delikatnie się uśmiechając. Upijam kilka dużych łyków.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz- podaję mu ją.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już piłem, tu nie daleko jest strumyk. Wbrew pozorom jest tu sporo jadalnych roślin, trzeba tylko dobrze szukać, a tak w ogóle to musisz coś zjeść- podaję mi kilka korzeni i liści, rozpoznaję te rośliny, więc spokojnie biorę je do ust.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ile czasu spałam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hmm. Może 4 dni? Trudno tu określić czas, jedyne co tu się da zaobserwować to jaśniejące niebo, już nie jest tak ciemno- to dobrze, funkcjonalnie w nocy jest strasznie uciążliwe. Ale z drugiej strony, może organizatorzy przez to planują jakąś nową atrakcję. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ile osób zostało w grze?- pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Osiem - odpowiada po chwili. Tylko albo aż osiem, już nie długo może się to wszystko skończyć, całe to cierpienie.... </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziękuję, że się mną zająłeś, ale ja będę zaraz szła- mówię, uważnie obserwując jego reakcje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dokąd?- pyta zaskoczony. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Do Rogu Obfitości- odpowiadam stanowczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że już nie masz po co wracać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
**</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to? - mówię podniesionym głosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Will nie żyję, a pozostali się rozdzieli, widziałem jak dziewczyna z Jedynki szła samotnie- odpowiada, Karls ma racje, nie mam po co wracać do Rogu, zostało już nas garstka. Na tym etapie sojusz nie jest już istotny. Może to i dobrze, że tak się stało nie chciałabym z nimi walczyć, przynajmniej nie teraz. Nie wiem sama co mam robić, wszystkie plany się posypały. Nie długo organizatorzy wymyśla kolejną atrakcje aby rozruszać zabawę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na jakim etapie stoję? Jestem w pieczarze z osobą, którą miałam zabić jako pierwszą. Mam tylko dwa noże, plecak a w nim wodę i trochę jedzenia. Po ukąszeniach nie ma już śladu, na czas dostałam po pomoc. Myślałam, że już nie mam sponsorów, a jednak. Karls. Nie wiem co mam o tym sądzić. Miał już nie jedną okazję by mnie zabić, nie zrobił tego. Pomógł mi, ale mogę to uznać za rekompensatę za to wszystko co było kiedyś. Nie chcę się go o to pytać teraz tutaj, bo wiem, że na pewno jesteśmy ciekawym wątkiem w Kapitolu i na pewno komentarzy Igrzysk bacznie obserwuję nasze poczynania, podając dogłębnej analizie nasze słowa i zachowania. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Przekonałeś mnie, zostaję- uśmiecham się, chodź w duchu mam już plan działania. Chodzi tu tylko o jedno. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idę rozejrzeć, potrzebujemy jedzenia- mówię do chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pójdę z tobą- proponuje, na co ja przystaję. Biorę swój plecak, upewniam się, że mam swoją broń i w ciszy wychodzimy z ukrycia na zewnątrz. Wiatr nie jest już taki ostry i drażniący, jest znacznie łagodniejszy i przyjemniejszy. Do poruszania się nie jest już potrzebna pochodnia, teraz wszystko już w miarę widać. Niebo jest szare tak jakby zaraz miało wyjść słońce. Dopiero teraz mam okazję przyjrzeć się arenie. Jestem w części gdzie dominują drzewa i krzewy, odnajduję kilka jadalnych roślin i wkładam je do plecaka. Po kilkunastu minutach marszu docieramy do strumyka, którym mówił Karls, Znajduję się on nie daleko góry, jesteśmy jakby po jej drugiej stronie jakby patrząc od Rogu Obfitości. </div>
<div style="text-align: justify;">
Woda w strumyku jest bardzo czysta, jeżeli Karls ją pił i żyję to ja też mogę. Jest słodka i zimna, uzupełniłam płyny jakie były potrzebne mojemu organizmowi i od razu znacznie lepiej się czuję. Nalewam na zapas do butelki i odchodzimy w dalsze poszukiwania jedzenia. . </div>
<div style="text-align: justify;">
Znajdujemy tylko korzenie i liście, chyba będziemy musieli zadowolić się tylko roślinami. W drodze powrotnej mam cały czas wrażenie, że ktoś nas obserwuję, może jestem przewrażliwiona. Zaciskam mocniej nóż w ręku, tak dla poczucia bezpieczeństwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
Siedzimy przy ognisku w milczeniu, nie mamy potrzeby aby rozmawiać, bynajmniej ja nie mam. Karls co jakiś czas zerka na mnie, lecz gdy nasze spojrzenia się stykają zaraz odwraca wzrok. </div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszę hymn Kapitolu, wychodzę na zewnątrz i patrzę w niebo. Dzisiaj nikt nie zginął, ale to nie jest istotne. Na niebie pojawia się Claudius Templesmith, zaprasza nas na ucztę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O godzinie dziesiątej- gdy to powiedział na niebie pojawia się zegar wskazujący godzinę szóstą- przy Rogu Obfitości będziecie mogli znaleźć wiele cennych rzeczy oraz najedziecie się do syta- kontynuuje uśmiechnięty Claudius.- Taka okazja może się już nie zdarzyć- podkreśla i znika z nieba, zostaję tylko zegar. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Raczej na pewno skorzystam z takiej oferty- myślę, nawet nie zauważam kiedy pojawił się obok mnie Karls.</div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
___________________________________________________________________<br />
<br />
Witajcie w wakacje! ;)<br />
Wiem, że dawano mnie nie było, ale nie miała weny ten rozdział powstał z powodów moich wyrzutów sumienia, że aż tak bardzo zaniedbałam bloga. Mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić.<br />
Co do rozdziału, może pędzę z akcją, ale nooooo tak mi wychodzi no i co zrobić ;d.<br />
Pojawił się w końcu Karls...... No i tyle w temacie. <br />
<br />
Zamysł kolejnego rozdziału już jest, więc myślę, że nie długo powinien się pojawić. ;)<br />
<br />
Miłych wakacji trybuci. ;)<br />
<br />
<br />
P.S przepraszam za błędy, brak przecinków, źle sformowane zdanie i wgl ;>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-24804635609118865222014-03-30T01:07:00.001+01:002014-03-30T15:07:22.642+02:00Rozdział 19Krzyk nagle ustaje, bez zastanowienia budzę wszystkich. - Wstawajcie! Ej nie słyszycie?!- szarpie każdego po kolei, budząc ich. Zdezorientowani pytająco patrzą na mnie, bełkocąc co się stało.<br />
- Słyszałam krzyki, coś się dzieje w lesie. Musimy iść, szybko!- odpieram zdecydowanie.<br />
-Ale nic nie słyszałam, na pewno by mnie to obudziło, zdawało ci się- mówi rozbudzająca się Blanca.<br />
- Wiem dobrze co słyszałam, nie wiem jak wy, ale ja idę to sprawdzić. Idzie ktoś ze mną?<br />
- Zróbmy tak, ja pójdę z Julites, a wy tu zostańcie- proponuje Will. Niezbyt mi się uśmiecha wyprawa z nim, ale lepsze to niż siedzenie bezczynne. Sojusz przystaje na tę propozycje i już po chwili idziemy w stronę dobiegające niedawno krzyku. <br />
- Takim tempem nie zdążymy- pośpieszam Willa.<br />
-Spokojnie, to my jesteśmy łowcami, nie na odwrót- mówi łagodnym głosem chłopak. Oświetlam sobie drogę, jeszcze nie podążałam tą ścieżką. Roślinność jest tu zupełnie inna niż ta, którą widziałam wcześniej. Zauważam świeże ślady butów ktoś tu nie dawno był. <br />
-Spójrz- pokazuję mu ślady. Podążamy w głąb lasu, uważnie się rozglądając. Krzyk zupełnie ustał, jest kompletna cisza. Ofiara uciekła, bo tak byłby huk armaty.. Dostrzegam na drzewie krew, jest to duża plama. Musiała dostać silny cios, lecz jeśli tak krwawi to z pewnością niedługo umrze. Albo będzie łatwym celem, jeśli ktoś ją napotka, zginie na miejscu. <br />
-Poczekaj, tam ktoś chyba jest- szepce chłopak wskazując na prawo w stronę krzewów- spójrz. - Zauważam jakąś drobną skuloną postać, jest chyba tyłem do nas, najwidoczniej nas nie słyszy. Bezszelestnie podążamy w stronę tej osoby. Gdy jesteśmy już blisko zauważam, że jest to dziewczynka, mocno pokaleczona i poszarpana. <br />
- Zgubiłaś się kochanie?-mówię słodkim głosem, na co ona odwraca się w moją stronę. Oświetlam jej twarz pochodnią, ma podrapaną twarz całą posiniaczoną, jej ciemne oczy są pełne bólu i dziecinnej niewinności. Ma może dwanaście lat, jest drobna i niepozorna.<br />
- Uciekajcie! Szybko! Zaraz tu będą- mówi przez łzy trzęsąc się ze strachu i z przerażenia kucam koło niej, a Will uważnie się rozgląda. <br />
- Kto? O czym ty mówisz? Kto cię skrzywdził?- zasypuję ją pytaniami, głaszcząc ją po głowie na znak, że jestem po jej stronie.<br />
- Nie wiem, nic nie wiem, ale zaraz tu będą, szybko uciekajcie!- krzyczy, ale zaraz się uspokaja, patrząc nieobecnym wzrokiem w dal. -Mama powinna zaraz przyjść... Tak... za chwilę....-powtarza te słowa non stop, pada na ziemie, głośno sapiąc. Dziewczyna postradała zmysły. Gdy wstaję posyłam jej ciepły uśmiech, nic się od niej nie dowiem, daję znak Willowi, aby zrobił swoje. I tak by umarła, a tak skróciliśmy jej cierpienie. Huk armaty, przerwał ciszę.<br />
-Chodź stąd, pójdziemy po resztę i tu wrócimy. Możliwe, że zaraz zjawią się tu ciekawscy.- odpieram.<br />
- Biegnij ja będę za tobą, będę osłaniał, no dalej- gdy kończy mówić, ile sił w nogach biegnę w kierunku rogu. Nie jest łatwo biec razem z pochodnią, tak aby jej nie zgasić i jeszcze przy tym nie zbaczać z drogi. Myślałam, że nie daleko odeszliśmy. Droga dłuższy się niemiłosiernie. Odwracam się, Will trochę został w tyle. Obym tylko nie zabłądziła.<br />
Nie spodziewanie tracę grunt pod nogami... Spadam.<br />
<i>- Julites jak możesz się tak do mnie odzywać ?! Jestem twoją matką!</i><br />
<i>- Matką, która nie potrafi mnie wychować i zrozumieć !- krzyczę patrząc złowrogo w zatroskane oczy matki. </i><br />
<i>- Spójrz na Lukasa, on się stara!</i><br />
<i>- Stara się trafić na arenę, nie udawaj , że o tym nie wiesz...- syczę, kręcą głową niedowierzając, że ta osoba, która stoi przede mną nazywa się moją matką. </i><br />
<i>- Dość!- próbuje mnie objąć, lecz wyrywam się.</i><br />
<i>- Zgłosi się, a jeśli umrze to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina!- eksploduję wściekłością- wiesz, ja też się zgłoszę. Oboje zginiemy, co ty na to?- nie oczekując jej odpowiedzi wybiegam z domu. Automatycznie do moich oczu napływają łzy, zaczynam się znacznie zanosić.</i> <i>Nie chciałam tego powiedzieć, teraz przeklinam siebie za te słowa.</i> <i>Upadam na ziemie, walę pięścią z bezsilności. Tak. Bezsilność jest najgorsza, wiem, że ranię mamę, ale moja impulsywność czasami jest nie do okiełznania.</i> <i>Oczy mnie już pieką od płaczu, na pewno wyglądam strasznie, na szczęście nikt akurat tędy nie przechodził.</i> <i>Ocieram twarz i pewnym krokiem idę do Carline. Zajmuję mi to chwilę, gdyż byłam niedaleko jej domu. Pukam, a już po chwili otwierają się drzwi, w których staję blond włosa dziewczyna. Wiem, że o tej porze nie mam jej rodziców w domu, nie chciałabym aby zobaczyli mnie w takim stanie. Carline uśmiecha się smutno i pyta:</i><br />
<i>- Znowu?- idealnie wie, jakie miewam kłótnie z mamą. Nie odpowiadam, rzucam się w jej ramiona.</i><br />
Ocknęłam się. Głowa mnie strasznie boli, ale to nie jest jedyny problem. Pochodnia, spadła na trawę i wywoła mały pożar. Ale ja jestem głupia, karcę się w myślach. Zaraz tu.....<br />
- No proszę kogo my tu mamy? A gdzie twoja wataha?- idealnie znam ten głos...<br />
To nie kto inny jak...<br />
Siódemka...<br />
Wstaję zaciskając nóż w dłoni, myślę szybko co mam zrobić. Widzę z tyłu jeszcze jedną dziewczyną, -mam na imię chyba Sally, jest z jednym nożem, tak samo jak Siódemka. <br />
- Straciłaś swoją pewność siebie?- pyta niedbale.<br />
- A ty straciłaś trochę krwi? Musiałam mocno ranić, co? - odpowiadam oschle, próbując odwrócić jej uwagę, wyjmuję z tyłu mały nożyk szybko rzucając w drugą dziewczyną, ona upada. <br />
I rozpętuję się piekło.<br />
Padam na Siódemkę, starając przycisnąć jej ostrze do gardła. Szarpię się, jej dość silna, lecz daję jej radę. Chcąc wykonać już decydujący cios, coś odpycha mnie do tyłu powalając na ziemię, sytuacja zmienia się diametralnie, widząc broń skierowaną w moją stronę, zamieram. Sally pada martwa na ziemię z nożem wbitym w plecy. Strzał z działa oznajmił drugą już śmierć w tak krótkim czasie. <br />
Kto to? Nic nie widzę, rozglądam się uważnie, nic. Patrzę na Siódemkę, została jeszcze ona. Słyszę charakterystyczny dźwięk, odwracam się. Widzę coś jasnego, leci w moją stronę, to duża... Ogromna chmara owadów. Oznacza to tylko jedno. <br />
Kłopoty.<br />
<br />
<br />
______________________________________________________________<br />
<br />
Witajcie!<br />
Przepraszam i jeszcze raz przepraszam.<br />
Możecie być na mnie źli, tylko nie obrażajcie się, plissssssssssssss.<br />
Co u mnie? Byłam chora, wybór szkoły, dni otwarte, nauka, stres, kartkówki, sprawdziany. Ja nie wiem jak te tygodnie tak szybko lecą. Zaraz znowu poniedziałek, piątek i tak w kołu maaacieju. <br />
Rozdział, wstęp do dalszej akcji heheheh. <br />
Muszę Was zasmucić, ale nie wiem kiedy dodam rozdział, kwiecień/maj to będzie mega harówka i tyle się będzie działo i nie wiem kiedy będę mogła spokojnie sobie popisać. <br />
Pewnie nie dodam rozdziału w kwietniu, może pod koniec. <br />
Wybaczycie mi?<br />
Pamiętajcie, że ja nie zapominam o Waszych blogach, to, że nie komentuję, nie znaczy, że nie czytam. :) Będę nadrabiać w kom, obiecuję. ;d<br />
Co Wam jeszcze chciałam przekazać? Hmmmm będę o wszystkim informować na bieżąco w aktualnościach. ;3<br />
Przepraszam raz jeszcze, że piszę rzadko, ale nadrobię i wynagrodzę to Wam! ;))<br />
<br />
Trzymajcie się. ;>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-40119342269839769622014-02-09T01:39:00.000+01:002014-02-09T02:00:24.376+01:00Rozdział 18<div style="text-align: justify;">
- Nie możliwe- kręci głową Will.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A jak myślisz po co rozpoczynają Igrzyska nocą?- pyta lekceważąco Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Żeby było trudniej- dodaje Blanca, w jej głosie czuć agresje połączoną z bezradnością co mnie zadziwia u niej. Czyżby bezwzględna Blanca podupadała na samym początku? Nie, niemożliwe. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale przecież to się nie układa w logiczną całość. Po co mają nam utrudniać zabijanie? Chyba powinno być odwrotnie, powinni nam to ułatwiać- odpiera Mike uważnie nad tym rozmyślając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może i tak- przytaknęłam, nie chciałam wyrażać swoje opinii. Gdyż przecież to wiadome, że chodzi tylko i wyłącznie o show. W ten sposób będzie ciekawiej, tylko dookoła rogu są pochodnie. A z racji tego, że to my okopujemy tę część areny, inni trybuci mają znacznie trudniej. Po pierwsze nie wierzę, że nie jest im zimno. Mimo tego, że mamy grube ubranie to i tak chłód wdaję się we znaki. To logiczne, że rozpalą ogień i będą dla nas łatwym celem. Po drugie funkcjonowanie po ciemku jest bardzo uciążliwe, więc widzowie będą mieli sporo uciechy.<br />
Nagle słyszymy huk armat, co zrywa nas na równe nogi. Każdy jeden wystrzał oznacza jednego poległego, nie pomyliśmy się, zginęło dziesięć osób. Teraz za każdym razem jak ktoś zginie będziemy słyszeli ten wystrzał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziemy tak siedzieć, czy idziemy na polowanie? - pytam, dobierając nóż, który idealnie dopasowuję się do mojej dłoni. </div>
<div style="text-align: justify;">
- I tak muszą zabrać ciała- mówi Will. <br />
- Ktoś musi zostać na warcie, Mike zostaniesz?- proponuję, na co on przystaję.<br />
Podążamy w stronę lasu, bezsensu byłoby iść w stronę gór. Chodź i tak mogę się założyć, że za górami na pewno jest dalsza część areny, na której mam obawy, że udają się uciekinierzy spod rogu. Kto wie może właśnie tam podąża Karls? Lecz wyprawę tam zaproponuję za jakiś czas. Każdy z nas oprócz broni trzyma w ręku pochodnię, oświetlając sobie drogę. Las jest bardzo gęsty, pełny dziwnych wysokich drzew , których nigdy w życiu nie spotkałam. Nie które może bym rozpoznała z treningów, ale teraz to nie istotne. U ich podnóża rosną różne małe krzewy z kolorowymi liśćmi, które wydają mdlący zapach. Rozglądam się uważnie za jakimiś jadalnymi roślinami, lecz niczego nie dostrzegam. Jednocześnie uważnie się wsłuchuję, niestety w lesie panuje absolutna cisza, jedynie słyszę szum liści porywanych przez szalejący wiatr, zrywający się, co jakiś czas. Nie ma tu także żadnych zwierząt, liczyłam chociaż na jakąś małą wiewiórkę, którą można byłoby upiec na ogniu. Próbuję dopatrzeć się choćby światełko w oddali, coś co mogło dać nadzieję, że właśnie tam jest trybut. Niestety, nie ma żadnym oznak. Chodzimy tak po tym lesie gdzieś dobrą godzinę i jak na razie nic nie zbudziło naszego zainteresowania, zero śladów, muszę już być bardzo daleko poza naszym zasięgiem. Dołuję mnie myśl, że jak tak dalej pójdzie to organizatorzy zaczną ingerować w zabawę, aby przypadkiem nie było nudno. Nie mogę do tego dopuścić, lecz niestety trybuci sami w ramiona mi nie wpadną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wracajmy- szepce Blanca. Porozumiewawczo kiwamy głowami i tą samą drogą zmierzamy ku Rogowi. Zatrzymujemy się co jakiś czas aby zastawić, różnego rodzaju wnyki. Przydatne okazały się długie liście jednego z drzew, które pod wpływem zrolowanie stawały się mocne. Zauważyłam też rośliny, których jest w stu procentach pewna, że są jadalne.<br />
- To stewia, jest słodka, więc nie wolno jeść jej dużo. Liść powinien wystarczyć do dodania energii- informuję sojuszników- a to- wskazuję na kłącza owinięte wokół drzewa. - Łopiany, są prawie bezsmakowe, więc powinny nam odpowiadać do codziennego zaspokojenia głodu- zrywam jego liście i zjadam kilka. Na początku z pewną nie pewnością podchodzą do tego co im zaproponowałam, lecz po chwili słuszność moich słów potwierdza Nicole zajadająca się łupianem. Wynagradzam ją uśmiechem, to dobrze, myślę. Jestem pewna, że zyskałam u sponsorów swoją wiedzą<br />
Droga powrotna zajmuję nam aż dwie godziny, tak mi się przynajmniej wydaję. Mimo, że nie udało się nam nikogo dopaść to przynajmniej mamy trochę liści i nadzieję, że znajdziemy jeszcze coś jadalnego. Każdy z nas jest bardzo zmęczony, padamy jak muchy na swoich legowiskach w ciszy delektując się odpoczynkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak myślicie ile czasu minęło?- pyta po jakimś czasie Blanca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzieś sześć godzin- odpowiada przeciągający się Mike.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wydaję się jakby całą wieczność- dodaję Will uważnie mnie obserwując, robi do mnie maślane oczka i figlarnie się uśmiecha, na co ja karcę go wrogim spojrzeniem po czym i tak się uśmiecham. Na niebie ukazuję się godło Kapitolu i po kolei pokazuję się zdjęcia poległych. Karls i siódemka żyją, co mnie bardzo martwi. Po wysłuchaniu hymnu znowu zapada ciemność na sklepieniu nie ma nawet żadnych gwiazd. Pustka. I to w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Pustka i nicość. Na prawdę dziwna ta arena.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co planujemy dalej?- pyta zdecydowanie Nicole, której wyraźnie już rana nie doskwiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Prześpijcie się trochę a ja dotrzymam warty- odpieram. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Potem cię zmienię- odpowiada troskliwie Will, w co on pogrywa? Tego nie wiem, ale zaczyna mi się to nie podobać. Dobra, jest uprzejmy, ale aż nadto, muszę na niego uważać. Po chwili słyszę już chrapanie. Uważnie się rozglądam, co jakiś czas się przechadzając w tą i z powrotem. Tak bardzo frustruje mnie ta ciemność, że zaczynam się denerwować. Skupiam się, wytężam wzrok, ostrość trochę się poprawiła na tyle aby zauważyć rozpiętość gór. Dostrzegam błysk ognia na jednej z nich, lecz chyba mi się wydają, iż zaraz światło gaśnie. Masuję spierzchnięte usta od wiatru, na dłoniach mam malutkie pęknięcia od zimna, przysuwam się do ognia i otulam się ciepłem. Jestem tak straszliwe głodna. Czemu nie pojawiło się jeszcze paczka od sponsorów ? Jestem pewna, że ich mam, nie wiem co jest grane. Może na razie za wcześnie na pomoc? Nie wiem, najbardziej czego mi brakuję to mięsa i kremu. Za bardzo się przyzwyczaiłam do luksusu, w Kapitolu. <br />
Moje rozmyślenia przerywa donośny krzyk.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
____________________________________________________________________________<br />
<br />
<br />
Witam, po tak długiej przerwie. ;)<br />
Bardzo przepraszam za swoją nie obecność, lecz ostatnio tyle się działo. Miałam chwile słabości, lecz teraz wychodzę na prostą i jest pomalutku okej. <br />
Wiecie, że już nie długo minie rok odkąd mam tego bloga? Heheh jak to szybko leci, a ja tylko dodałam 18 rozdziałów. ;o <br />
Postaram się dodawać częściej rozdziały, ale mam taki urwał w szkole, że to głowa mała....<br />
Na szczęście za tydzień ferię, więc wezmę się za bloga. Pilnujcie mnie ! ;d<br />
Jestem za bardzo leniwa. ^^<br />
Właśnie! Jak Wam się podoba nowy film z Jennifer? Jak dla mnie nawet ok, chodź poradnik lepszy. Chodź Jen błyszczała w nim, każda z nią scena była świetna.<br />
<br />
Ale dobra koniec biadolenia. Rozdział. Hmmmm to jest taki wstęp to tego co się będzie działo w następnych częściach. Przepraszam od razu za błędy. ^^<br />
<br />
A!<br />
Bardzo dziękuję, za tyle komentarzy. Jesteście kochani, tyle motywacji, że ah! ;d<br />
I dziękuję za <strong><u>11 tysięcy wyświetleń! </u></strong>Oby tak dalej. ;><br />
No to tak, rozdział prawdopodobnie w ferie a raczej na pewno. <br />
To jeszcze raz bardzo bardzo bardzo Was przepraszam. ;)<br />
Trzymajcie się. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-61502785149629118962013-12-23T19:32:00.002+01:002014-01-03T22:18:38.668+01:00Rozdział 17<div style="text-align: justify;">
-Zapomniałabym, masz to dla ciebie, żeby ci przypominało dom- Niki daje mi mój naszyjnik z lilą, który miałam podczas Dożynek. Ten drobny gest dodaje mi niezwykłej energii do walki o swoje życie. Wkładam go do małej wewnętrznej kieszonki kurtki, żeby był blisko mnie. <br />
Wchodzę do tuby przez chwilę widzę jeszcze stojącą Niki trzymającą uniesione kciuki do góry, lecz teraz jest już tylko ciemność. Czuje świeże powietrze, ale nic nie widzę z pewnością jestem już na arenie. Momentalnie zapalają się pochodnie, które otaczają trybutów stojących na podestach dookoła Rogu Obfitości. Róg jak co roku, to metalową konstrukcją, jest bardzo dobrze oświetlony znajduje się może sto metrów ode mnie. Na pierwszy rzut oka wygląda jakby nic w nim nie było, wytężam wzrok i dostrzegam coś odbijającego blask pochodni, domyślam się, że są tą noże bądź miecze. Uważnie się rozglądam, za mną z tyłu zauważam góry, są bardzo wysokie, reszta areny to chyba pole. Nie wiem. Praktycznie nic nie widzę, mój zasięg wzroku jest bardzo ograniczony przez ciemność.. Jest to dziwne, gdyż Igrzyska były planowane na godzinę czternastą a tu jest noc, to na pewno sprawka organizatorów, myślę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Panie i panowie sześćdziesiąte siódme Igrzyska uważam za otwarte!- słyszę głos spikera. Pojawił się na ciemnym niebie zegar odmierzający czas do rozpoczęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Sześćdziesiąt sekund...</em> </div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę biec do rogu zdobyć broń, będę pierwsza, tego jestem pewna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Pięćdziesiąt sekund...</em></div>
<div style="text-align: justify;">
Karlsa zabiję zaraz jak dobiegnę... Na pewno zdążę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Trzydzieści sekund...</em></div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiecha do mnie pełna determinacji Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Dziesięć sekund...</em></div>
<div style="text-align: justify;">
Niech się to już zacznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Jedna sekunda...</em><br />
Słyszę gong, biegnę ile sił w nogach. Ramię w ramię biegnie ze mną jakiś trybut, nie mogę się powstrzymać. Biegnąc rzucam mu się na szyje, skręcając mu kark, tak jak robiłam to podczas treningów. Praktyka zamieniła się w czyny. Pada martwy na ziemie a ja jestem już przy Rogu. Chwytam noże leżące na ziemi i rozglądam się za innymi, nie dostrzegam Karlsa, nie tracąc czasu atakuję innych. Rzucam nożami w tych, którzy próbują jeszcze uciec albo ich śmiertelnie raniłam albo za nie długo zginą wykrwawiając się na śmierć. Pokładam jedną dziewczynę, która próbowała mnie zaatakować, strasznie się miota, ale jestem od niej znacznie silniejsza, automatycznie podrzynam jej gardło. Jej krew tryska mi na twarzy, która od razu zasycha i nie przyjemnie drażni mi skórę, nie mam czasu aby dokładnie to usunąć. Czujnie się rozglądam za Karlsem, lecz teraz przechodzi mi przez myśl, że po prostu uciekł tak jak znaczna część trybutów. Widzę jak Blanca zadaję ciosy jakiemuś chłopakowi a Nicole mocuję się dziewczyną z Siódemki. Nie mogąc na to patrzeć rzucam nożem w stronę siódemki raniąc jej nogę innej możliwości nie było gdyż mogłabym zranić Nicole. Dziewczyna od razu ucieka wyraźnie kulejąc mam nadzieję, że nie długo zginie. Przy Rogu jest już tylko mój sojusz, rzeź trwała bardzo krótko albo mi się tak tylko wydaję.Właśnie przyszli Mick i Will, którzy gonili uciekających trybutów. Plan się zmienił, lecz i tak jestem zadowolona, smuci mnie tylko fakt, że nie zabiłam Karlsa, jestem jednak pewna, że jego śmierć jest tylko kwestią czasu. Przechadzam się licząc ofiary i sprawdzając czy przypadkiem ktoś nie przeżył. Słyszę ochrypłe kaszlnięcie nie daleko mnie, na brzuchu leży zakrwawiona dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zabijaj mnie! Błagam!- szepce ostatkiem sił, jej kurtka jest przesiąknięta krwią, zostały jej minuty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co mam zrobić, zagrać z tobą w karty? -śmieję się. Przypominam sobie ostatnie słowa Finnicka mam zrobić show. Biorę ją od tyłu za włosy i rozglądam się za kamerami. Trzymam ją mocno i dobywam noża i zastanawiam się jak tu zadowolić widzów. Przesuwam ostrzem noża po jej policzku, po którym spływają łzy.<br />
- Proszę- słyszę jej cichy głos, po którym zadaję jej śmiertelny cios. Odwracam się i z obojętną miną odchodzę, mam nadzieję, że ta scena się im spodobała. Podchodzę do sojuszników, siadam obok Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Jesteś ranna? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lekko mnie drasnęła - odpowiada wyraźnie zmęczona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Doliczyłam się siedmiu poległych- mówię do reszty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja z Mike zabiliśmy jeszcze trójkę- odpiera Will.- Oprócz paru drzewek, to mamy tu tylko polanę, nie zaciekawię to widzę.<br />
- Liczę, że górami będzie jakieś jezioro czy chociażby jakaś mała rzeczka- dodaję Mike.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest mało jedzenia, kilka bochenków chleba, paczek z suszonymi owocami i bekonem i parę butelek wody. Trzeba zastawić wnyki- oznajmia Blanca. <br />
- A co ze sprzętem?<br />
- Są śpiwory, małe plecaki, bidony, zapałki, jakieś sznurki i pojemniki oraz komplety noży - odpowiada, dzielimy się po równo jedzeniem, przedmiotami i bronią. Każdy z nas liczy na pomoc sponsorów, gdyż z takim asortymentem długo nie przetrwamy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak trochę odpoczniemy, pójdziemy w teren. Co wy na to? - proponuję, na co moi sojusznicy przystają. Rozpalamy duże ognisko z gałęzi, które są ułożone w głębi Rogu, mamy na nie spore zaopatrzenie. Każdy rozkłada sobie śpiwór, blisko ognia. Jest na prawdę bardzo zimno, do tego wiatr jest dość silny, już mam całe popękane dłonie i usta. Zeschnięta krew dziewczyny strasznie mi przeszkadza, lecz nie mam sumienia marnować na to wody, której i tak mamy mało. Staram się wydrapać ją, lecz z marnym skutkiem. W swoim plecaku mam trochę pożywienia, nie wiem czy zjeść coś teraz, czy poczekać na jakieś łupy. Ostatecznie głód zwycięża i łamię sobie kawałek chleba. Staram się nim delektować, przeżuwać dokładnie każdy kęs, ale jest taki pyszny, że trudno mi to przychodzi. Rozglądam się dookoła, zastanawiając się jak daleko są już zbiegli trybuci i gdzie się ukryli, przecież na polanie trudno o kryjówkę, doliczając jeszcze do tego zimno i braku możliwości rozpalenie ogniska, chyba, że ktoś jest samobójcą i pokusiłby się na taki krok. Byłabym mu za to ogromnie wdzięczna. Ciekawe jakie atrakcje, urządzą nam organizatorzy. Co w tym roku dla nas przygotowali? Tego nie wiem, ale z pewnością się dowiem kiedy w niewystarczającym tępię będziemy się zabijać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wydaję się wam to dziwne, że zastajemy arenę nocą?- pyta Nicole, leżąca już w śpiworze parząca w niebo. Również spoglądam w niebo, jest ciemne, bez żadnej gwiazdy czy chmury.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do czego zmierzasz? - odpowiada pytaniem na pytanie leżąca na plecach Blanca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Że na tej arenie nie zastaniemy dnia- odpowiadam za nią.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_______________________________________________________________<br />
<br />
Witajcie!<br />
Arena! Ciemna, zimna i przesiąknięta krwią trybutów. Może nie koniecznie moim konikiem są opisy, ale mam nadzieję, że wyobraziliście sobie mniej więcej ją. <br />
<br />
Hmmmmm za niedługo Wigilia i to jest właśnie taki prezent ode mnie dla Was w postaci tego rozdziału. <br />
Chciałabym również życzyć Wam wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń i czego sobie tam chcecie. ;d<br />
Ja swoją przygodę z Igrzyskami właśnie zaczęłam w Wigilie, kiedy pod choinkę dostałam pierwszą część trylogii i były to dla mnie najlepsze święta! ;)<br />
Jak ten rok szybko zleciał :o<br />
A no i życzę Wam, aby rok 2014 był znacznie lepszy od tego, żebyście byli zawsze uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni do życia. <br />
<br />
<br />
Myślę, że rozdział pojawi się już po nowym roku. ;><br />
<br />
Pozdrawiam cieplutko.<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-43345086409637902892013-12-08T00:01:00.003+01:002014-01-03T22:18:56.500+01:00Rozdział 16<em>Trzynaście godzin do rozpoczęcia Igrzysk.</em><br />
<br />
Leże nie spokojna na łóżku patrząc w niedostępnym punkt za oknem. Jest to moja ostatnia noc przed Igrzyskami, ostatnia bezpieczna noc. Nie mogę usnąć, cała jestem podniecona i pełna dziwnych emocji, które się kumulują we mnie. Robi mi się gorąco, idę do łazienki i ochładzam się zimną wodą, na razie musi mi to pomóc. Chodzę bezczynnie po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wpadam na pomysł napisania listów do najbliższych mi osób, z szuflady wyjmuję kartki i długopis.<br />
<br />
<br />
<i>Kochani rodzice!</i><br />
<i> Chcę Was za wszystko przeprosic, nie mieliśmy ze sobą najlepszych kontaktów. Żałuję, że tak mało miłych chwil spędziliśmy razem.</i><br />
<i> Mam nadzieję, że ten list nie będzie musiał do Was trafić a jeśli tak jest to pamiętajcie, że Was zawsze kochałam...</i><br />
<em></em><br />
<em>Carline...</em><br />
<em>Chcę Ci tylko napisać, że dziękuję za wszystko. Za wszystkie spędzona chwile, za te lepsze i gorsze. za wszystkie. Za to, że potrafiłaś mnie wysłuchać, nakrzyczeć gdy robiłam źle, za Twoje zawsze dobre rady. Za to, że nigdy mnie nie opuściłaś gdy Cię potrzebowałam...</em><br />
<em>A teraz przyszło mi się żegnać, niestety. </em><br />
<em>Dziękuję...</em><br />
<em>J</em><br />
<em></em><br />
<em>Mój Drogi Matey...</em><br />
<em> Nie wiem jak Ci to napisać. Byłeś mi najbliższą osobą. Bez słów mnie rozumiałeś, widziałeś co mi jest, Mimo tego, że przed moim wyjazdem nasza relacja ucierpiała i, że nie zdążyłam Ci powiedzieć wszystkiego... Odpowiednio się pożegnać, w sumie nie wiem czy potrafiłabym bym to zrobić. Przerosło by mnie to, nie mogłabym Ci spojrzeć w oczy, w te dobre oczy i powiedzieć "żegnaj". Nie. Nie umiałabym. Napisać jest łatwiej, znacznie łatwiej. Zastanawiam się dlaczego nigdy Ci tego nie powiedziałam, może się bałam? Nie wiem sama czego, przecież mówiliśmy sobie wszystko, ale te słowa nigdy nie przebrnęły mi przez gardło i teraz tego żałuję. Nie wyobrażasz sobie jak.</em><br />
<em>Kocham Cię.</em><br />
<em></em><br />
<em></em><br />
<i></i>Więcej nie dam rady napisać i tak mnie to tyle kosztuję. Za bardzo boli to, że oni są tam, tam w Czwórce. A ja za parę godzin będę nie wiadomo gdzie walczyć o swoje przetrwanie. Czemu ten cholerny świat taki jest?! <br />
Zapakowuje listy do kopert i kładę na bladzie. Nie wiem po co te listy piszę, to idiotyczne. Poirytowana biorę już koperty aby ja podrzeć, lecz nie robię tego, coś mnie zatrzymuję. Lepiej być zabezpieczony na każdą <em>ewentualność. </em> Przeszywa mnie teraz nie miłe uczucie takie, że jeśli nawet wrócę do domu to wszystko się zmieni. Nie będą tą samą Julites.<br />
Słyszę dobiegające głosy z korytarza, cicho uchylam drzwi i nasłuchuję rozmowy.<br />
- Masz trzymać się planu, rozumiesz?<br />
- Wiem...<br />
- Jak nawalisz to nie wiem co będzie, cały scenariusz jest ustalony i wystarczy się tego tylko trzymać..- słyszę gniewny głoś Finnicka.<br />
- Nie musisz mi tego cięgle powtarzać, doskonale wiem co mam robić- rozpoznaję głoś Karlsa. O co chodzi? Nie mam pojęcia, dlaczego o tak późnej porze urządzają sobie nocne pogawędki. A może...<br />
Nie to nie możliwe, nie zrobiłby mi tego. Gryzę swoją pięść, aby nie wybuchnąć i wyładować emocję.<br />
- Wszystko ma się udać- podsumowuję Finnick i słyszę zamykające drzwi. Niczego nie rozumiem, czyżby mój mentor byłby aż tak zakłamany i trzymał stronę Karlsa? A ja myślałam, że... Widać już Igrzyska mieszają mi w głowie. Julites, weź się w garść za nie długo będziesz zwyciężczynią! A jeśli ktoś chcę mi pokrzyżować plany? Nie, mam sojuszników. Dam radę, startuję na bardzo dobrej pozycji. Karls zginie pierwszy. Taki jest plan. <br />
<br />
~.~<br />
<em>Trzy godziny do rozpoczęcia Igrzysk.</em><br />
<em></em><br />
Budzi mnie wchodząca do pokoju Brites, oznajmiająca, że czas wstawać. Spałam bardzo krótko, lecz jestem na tyle rześka aby wykonać serie ćwiczeń, tak dla rozgrzewki. Następnie udaję się do łazienki, aby wziąć szybki, zimny prysznic. Wkładam pierwsze lepsze ubranie, bo i tak dadzą mi strój na arenę za nie długo. Biorę tylko listy i ruszam na śniadanie pełna entuzjazmu, mam wyjątkowo dobry humor. Przy stole jedzą już Karls i Brites. <br />
- Finnick odprowadzi cię do poduszkowca- odparła opiekunka. Kiwam głową i zabieram się do jedzenia. Zajadam się pyszną czekoladową kaszką i bułkami z rodzynkami są naprawdę dobre. Co raz krzyżują się moje spojrzenie z Karlsa, na co jak zwykle uśmiecham się kpiąco, już za nie długo będzie martwy, myślę. Gdy widzę, że chłopak wychodzi wyjmuje koperty i daje jej Brites.<br />
- Chcę abyś to przekazała, jeżeli coś by mi się stało. Chodź szczerze wątpię, aby do czegoś doszło- uśmiecham się.<br />
- Nie będę musiała tego robić, za nie długo ponownie się spotkamy- bierze mnie za rękę i również odwzajemnia uśmiech.<br />
- Wiem- odpowiadam stanowczo. Wracam do swojego pokoju, mam jeszcze pięć minut dla siebie, lecz ta chwila mija tak szybko, że zaraz przychodzi do mnie Finnick mówiąc, że już trzeba iść. Wychodzę pewnym krokiem i idziemy prosto do windy. Chłopak uważnie mnie obserwuję, lecz ja unikam jego wzroku. <br />
- Co ci jest ?- pyta mentor.<br />
- Nie interesuj się- odpowiadam obojętnym tonem. Wchodzimy w tunel, który prowdzi na dach.<br />
- Pamiętaj nie schodź za szybko z podestu a potem wiesz co robić- potakuję głową, doskonale wiem jakie mam zadanie- będziesz miała sporo sponsorów, niczego ci nie zabraknie. A ty w zamian zrób świetne show- oznajmia wesoło Finnick, tłumacząc pewnie moje zachowanie zdenerwowaniem. <br />
- Jasne, przecież po to tam jadę- już chcę otwierać drzwi na zewnątrz, lecz przytrzymuję mnie mentor.<br />
- Nie pożegnasz się?- pyta chłopak.<br />
- Nie wiem co się tam wydarzy, a jeśli mnie zawiedziesz, to moja rodzina cię zniszczy- syczę, nie wiem dlaczego to mówię, bezsensu jest to zdanie, ale na kimś muszę wyładować emocje.<br />
- Przestań- przytula mnie, na co ja go odpycham.<br />
- Nie trzeba- odsuwam się.<br />
Wchodzimy na poddasze, ostatni raz spoglądam na Finnicka i wsiadam do poduszkowca. Wchodzę do bardzo ładnego pomieszczenia, gdzie znajdują się dwadzieścia cztery granatowe fotele przeznaczone dla trybutów, którzy już siedzą na swoich miejscach. Siadam na rogu obok Nicole, która od razu się ze mną wita.<br />
- Gotowa?- pyta.<br />
- Nawet nie wiesz jak bardzo- odpowiadam tak dobitnie, aby każdy mnie usłyszał. Reszta sojuszników kiwa ochoczo, wszyscy są nastawieni bojowo. Po wszczepieniu lokalizatorów, czeka nas godzinna podróż, przez całą drogę każdy milczy. Cały czas przygląda mi się dziewczyna z Siódemki, uważnie lustruje mnie wzrokiem na co ja odpowiadam jej słodkim uśmiechem. Zginie zaraz po Karlsie. Podróż dłuższy się nie miłosiernie, robią to chyba specjalnie przewożąc nas wszystkich w jednym poduszkowcu. Kto by pomyślał, aby ludzie, którzy za nie długo będą się zabijać trzymać w jednym miejscu. Domyślam się, że ma nas to jeszcze bardziej podkręcić, ale bez przesady. Szyby znacznie się przyciemniły to znak, że już jesteśmy blisko areny. <br />
Po dotarciu na miejsce, w eskorcie strażników zostaje zaprowadzona do pokoju. Te pomieszczenie jest specjalnie dla mnie nikt już z niego nie będzie korzystał, za kilka lat będą odwiedzać to miejsca Kapitolończycy. Dla nich każda arena to miejsce historyczne, podziwiają je i zwiedzają.<br />
W pokoju czeka już na mnie Niki, witamy się serdecznie. Odwraca się i wyjmuje z szczelnie zapakowanego pudełka mój strój. Wyjmuje z niego bieliznę, cienki podkoszulek z małymi dziurkami, grubą bluzę, kurtką z kapturem, spodnie, rajstopy i buty. Wszystko jest w kolorze czarnym, gdy jestem już przebrana, Niki każe mi się przejść sprawdzając czy nic mi nie przeszkadza. <br />
- Jak to dobrze, że masz czarne włosy- oznajmia. Czy to mam być wskazówka, myślę.<br />
- Czemu?- pytam na co ona przytula się do mnie.<br />
- To ci się przyda-szepce.<br />
<br />
<br />
_________________________________________________<br />
<br />
Witajcie!<br />
Rozdział trochę chaotyczny, wybaczcie, ale chciałam go dodać szybko. Chodź i tak mam prawie dwu dniowe opóźnienie. Miałam lekki kryzys przez ten czas, ale już jest okej, wracam z nowym rozdziałem i pomysłami. <br />
Kochani następny rozdział to już arena! <br />
Cieszycie się? :D Bo ja przyznam szczerze, że bardzo. ^^<br />
<br />
Czasami się zastanawiam czy mam cichych czytelników, takich, którzy są ze mną od początku, ale się nie ujawniają. Taka mała rozkmina...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-8683964607130728682013-11-23T23:49:00.002+01:002013-11-24T22:46:45.090+01:00Rozdział 15 <div style="text-align: justify;">
- Urocza sprytna... Blanca Howeel z Pierwszego Dystryktu! - woła prezenter. Czuję przypływ adrenaliny, myślałam, że stres będzie mniejszy. Myliłam się. Z sekundy na sekundę on rośnie. Uspokój się! Krzyczy głos w mojej głowie, próbuje się opanować licząc do dwudziestu. Po chwili mi przechodzi, patrzę ślepo w telewizor, nie słysząc praktycznie niczego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz będę ja- mówi cicho Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co?- przywracam się do świadomości- wiesz lepiej już się ustaw tam do drzwi, czas leci tak szybko- doradzam jej, na co ona uśmiecha się i odchodzi. Zostaje sama, nerwowo zgrzytam zębami. Julites, ale jesteś głupia nie ma co się denerwować, to tylko sto tysięcy lub więcej ludzi na widowni, niezliczona ilość oglądających przed telewizorami i setka sponsorów, od których zależy moje przetrwanie. Spoglądam na Karlsa, który mnie obserwuje od jakiegoś czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się patrzysz ? - wypalam, na co on odwraca wzrok. Pomogło mi to, przecież ja mam wygrać te Igrzyska, więc tak się zachowuje przyszła zwyciężczyni ? Nie! Powraca do mnie pewność siebie, za nami już cztery wywiady, nie wiem sama kiedy to zleciało. Czyli teraz tylko para z trójki i zaraz ja. Układam sobie w głowie szyk rozmowy, wszystko po kolei punkt po punkcie i słyszę:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites Crebs- dwóch strażników eskortuję mi podczas drogi co mnie bardzo irytuje. Żebym nie mogła przejść parę metrów sama?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ciekawego powie nam tajemnicza trybutka z Czwartego Dystryktu? Zaraz się wszystkiego dowiemy! Zapraszam Julites Crebs!- mówi Caesar. Widzę mnóstwo ludzi siedzących na widowni, jak zwykle przedziwnie ubranych, skandujących moje imię. Na scenie znajdują się dwie różowe sofy, na jednej siedzi już Caesar Flickerman co roku ma inne włosy w tym roku ma żółte i w takim samym kolorze satynowy garnitur.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj moja piękna Julites, jak ci się spodobał Kapitol?- zaczyna uprzejmie rozmowę prezenter serdecznie się do mnie uśmiechając eksponując tym, swoje nad wymiar wybielone zęby. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest dokładnie tak jak sobie wyobrażałam- odpowiadam i raczę go zdawkowym uśmiechem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To może przejdziemy od razu do tego co nas najbardziej ciekawi, jak zdobyłaś dziewiątkę ?- pyta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczarowałam umiejętnościami - mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z pewnością tak było, czujesz się przygotowana na Igrzyska? </div>
<div style="text-align: justify;">
- O tak jak najbardziej, będę godnym przeciwnikiem- odpowiadam pewnie i stanowczo, chcę aby wszyscy wiedzieli, że jestem groźna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W to nie wątpię- odpowiada prezenter- ujęłaś nas kreacją podczas parady, przyznam szczerze, że dzisiaj wyglądasz równie spektakularnie, prawda ludzie?- pyta publiczność, która się ożywiła, bo jak dotąd słuchali zapartym tchem tego co mam im dopowiedzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To wszystko zasługa mojej stylistki za co jej bardzo dziękuje- kiwam głową w stronę Niki, która uśmiecha się szeroko.<br />
- Mam do ciebie takie jedno pytanie, które bardzo nas nurtuję czy Anabelle Crebs, to była twoja rodzina?- to pytanie zbija mnie z tropu. Anabelle? Jak oni mogli o niej wspomnieć?! Tego nie zaplanowałam, w ogóle zapomniałam, że ona też uczestniczyła w tej grze. Nie utrzymujemy z jej rodziną kontaktu, a ja po prostu wymazałam to ze swojej pamięci, były ważniejsze sprawy.<br />
Zginęła i to przez nich, jak byłam jeszcze mała. Mimo, że było to tak dawno, doskonale zapamiętałam te Igrzyska. Ana, była kilka lat ode mnie starsza, kiedyś mieszkaliśmy wszyscy razem. Mimo, że pamiętam jak przez mgłę jej postać, to moment, w którym zginęła cały czas mam przed oczami. Zabił ją pewien osiłek, wbił jej nóż w klatkę piersiową, zginęła na miejscu. Minęła, może sekunda a ja bez zastanowienia odpowiadam:<br />
- Tak, to moja kuzynka. Zginęła na arenie, lecz mój los będzie inny. Ja w przeciwieństwie do niej wygram te Igrzyska!- odpowiadam dumnie i pewnym siebie głosie. Tłum wpada w zachwyt, wszyscy klaszczą i wykrzykują moje imię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites, wszyscy są tego pewni. To powodzenia i wracaj do nas za niedługo- mówi prezenter, zabrzmiało to tak wiarygodnie, że uśmiecham się delikatnie. Tłum zaczyna bić głośne brawa, że z trudem słyszę gong oznajmiający koniec czasu. Schodzę ze sceny, gdzie czeka już na mnie Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie miałaś racji, musiałaś wspomnieć o sobie. Nie wiedziałam zupełnie nic o twojej kuzynce- mówi zmartwiony mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jest mało istotne, czasu się nie cofnie. Nie chcę już o tym rozmawiać, co innego jest teraz ważne, prawda?- uśmiecham się jak gdyby nigdy nic. Siadamy na kanapie i spoglądam na telewizor, gdzie udziela teraz wywiadu Karls.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Zdobyłeś dziewiątkę, jak tego dokonałeś nie uczestnicząc na treningach? - pyta prezenter, a publiczność uważnie się przysłuchuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sam nie wiem, szczęście mi sprzyjało- odpowiada zdawkowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale z pewnością taki chłopak jak ty ukrywa jakiś talent, zdradzisz go nam ?- dopytuje Caesar.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Raczej nie mam talentu, posiadam kilka umiejętności, o których nie chcę się zbytnio chwalić- mówi tajemniczo. Nie mam ochoty tego słuchać i tak się nic nie dowiem z tego wywiadu. On tak potrafi się wypowiedzieć, że na prawdę trudno zrozumieć o co mu chodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz ja już idę na górę- oznajmiam Finnickowi, który uważnie ogląda przebieg wywiadu. Po drodze spotykam Brites, która widać jak ja nie jest zainteresowana wywiadami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodź kochana, za nie długo będzie kolacja- szczebiocze opiekunka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co z resztą? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Oni zaraz do nas dołączą, obejrzymy potem powtórki- poprawia sobie włosy i maluje pomarańczową szminką usta.- A poza tym widziałam skarbie twój występ wypadłaś na prawdę interesująco- po około piętnastu minutach wszyscy już siedzimy przy stole, są nawet styliści. Każdy chwili mnie, że świetnie wypadłam. Ja też jestem z siebie zadowolona mimo tego, że został poruszony temat Anabelle. Martwi mnie tylko że niczego istotnego nie dowiedziałam się o Karlsie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolacja jest smaczna, dziś zaserwowano zupę szparagową z chrupiącymi grzankami, rozpływającego się w ustach łososia na dziwnej niebieskiej sałacie przypominającej w smaku truskawki a na deser delektowałam się lodowym tortem a wszystko to idealnie komponowało się z słodkim winem. Spoglądam na Karlsa, nasze spojrzenia się łączą i jak zawsze odnajduję w nim pustkę. Wolałabym ujrzeć w tych oczach ból, cierpienie albo chodź trochę pewności siebie, ale nie pustkę, gdyż ona nic mi nie mówi. Nic nie wiem o nim, a chciałabym chodź trochę wiedzieć o swojej ofierze, o czym myśli, co ją trapi. Wydaję się to bezsensowne, ale owszem jestem tego ciekawa.<br />
<br />
~.~<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zimna woda sprawia, że zaczynam trzeźwo myśleć. Po kąpieli balsamuję ciało i staje się aksamitne i przyjemnie pachnące. Przypomniałam sobie, że nie oglądałam wszystkich wywiadów. Włączam telewizor i akurat trafiłam na rozmowę z dziewczyną z Siódemki. Przyznam, że wygląda dość ładnie, ma na sobie dopasowaną granatową sukienkę, jej blond włosy są rozpuszczone a ostre rysy twarzy wyraźnie podkreślone. Prezentuje się na prawdę nie naganie, co mi się bardzo nie podoba.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chare, jesteś gotowa na Igrzyska? -pyta prezenter</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, starannie się na nie przygotowałam - odpowiada wolno i przekonywująco.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Twoje starania jak widać, były nagrodzone, zdobyłaś dziesiątkę z testów! Czym zaskoczyłaś oceniających?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zobaczą państwo na arenie- mówi cicho, patrząc prosto w obiektyw kamer, gdyż widzę jej pewność siebie w oczach, co jeszcze bardziej mnie nie pokoi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli masz już opracowaną jakąś taktykę?- dopytuje Caesar.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naturalnie, jest to doskonale opracowany plan- uśmiecha się szyderczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mhm, plan. Będzie ci ktoś pomagał w zrealizowaniu tego planu?- zaśmiała się jednoznacznie, oczywiście, że zawarła sojusz! Nie zdąża potwierdzić, moich przypuszczeń, iż skończył się jej czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyłączam telewizor nie mam ochoty dłużej tego oglądać. Chodzę nerwowo po pokoju próbując sobie przypomnieć z kim mogłaby zawrzeć sojusz. Przychodzi mi do głowy chłopak z dziesiątki, on nadawał by się do jej paczki. Ale kto jeszcze?<br />
Czyli będziemy mieli konkurujący sojusz i to już z pewnością na samym starcie dadzą o sobie znać. A w sumie nie, nie opłacałoby się im atakować na początku my mamy przewagę liczebną. Na pewno znikną i gdzieś się zaszyją, aby zaatakować z zaskoczenia. Dobrze, że dowiedziałam się o tym teraz niż miałoby to nastąpić na arenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Właśnie...</div>
<div style="text-align: justify;">
Jutro zaczynają się Igrzyska. Jest to ostatnia noc mojej wolności. Zaczyna mi się robić duszno, otwieram okno, już czuję się lepiej. Wyglądam przez nie, na ulicach ludzie świętują na naszą cześć. Jutro już będę mieli dostawę emocji, w końcu będą mogli popatrzeć na śmierć. Za nie całe dwanaście godzin stanę się mordercą. Nie przytłacza jak na razie mnie ta myśl, siadam na podłodze i myślę. Sama nie wiem kiedy siada obok mnie Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko dobrze?- pyta troskliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak- odpowiadam, wstaje i znowu wyglądam przez okno to mnie uspokaja.<br />
- To ostatnia twoja noc przed areną, zapomnij na razie o tym i żyj chwilą- słyszę głos mentora za moimi plecami a zaraz dobiegają odgłosy muzyki.<br />
- Czy mogę prosić?- poddaję mi ręką a ja bez chwili wahania ją łapię. Tańczymy jak gdyby nigdy nic, jakby świat nie istniał. Jesteśmy tylko my. Wirujemy w rytm piosenki, zapominając o wszystkim.<br />
Słychać muzykę i nasz śmiech. Wymyślamy różne dziwne kroki wykonując przy tym różne nie spotykane ruchy, z których śmiejemy się nawzajem. Nie wiem ile mija czasu, siadam ze zmęczenia na łóżku a Finnick podaję mi szklankę zimnego napoju, gdzie od razu wypijam całą zawartość.<br />
- Głodna jestem- zamawiamy sobie różne potrawy, jemy rękami siedząc na podłodze, Finnick co raz mnie rozśmiesza odpowiadając różne dziwne historię, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. <br />
Otwieram okno aby wpuścić trochę świeżego powietrza, opieram się o parapet patrząc w daleki punkt.<br />
- Dziękuję za tak cudowny wieczór. Dziękuję- szpecę, odwracając wzrok w jego stronę.<br />
- Nie masz za co dziękować.<br />
-Właśnie, że mam. Przez chwilę zapomniałam o tym wszystkim i to było coś niesamowitego- odpieram- chciałabym, aby mogło być tak zawsze, lecz wiem, że może być różnie.<br />
- Juli...- chcę coś powiedzieć, lecz mu przerywam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, ja już się w sumie z tym pogodziłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z czym?-uważnie mi się przygląda czekając na to co powiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z tym, że istnieje taka możliwość, że nie wrócę. Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale trzeba się liczyć z różnym przebiegiem wydarzeń. Lecz i tak jestem dobrej myśli, zawsze trzeba myśleć pozytywnie- uśmiecham się blado. Nie odpowiada, czuję tylko jak nasze usta się łączą. Przyjemne ciepło otacza moje ciało. Jego już ze mną na arenie nie będzie, lecz smak jego ust pozostanie ze mną na zawsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites...- zaczyna zakłopotany Finnick- przepraszam, ja...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie kończ, po prostu słuchaj...- mówię cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego?- uśmiecha się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wolności.<br />
<br />
<br />
<br />
_____________________________________________________________<br />
<br />
Dodaję ten rozdział ze łzami w oczach, nie dawno wróciłam z "W pierścieniu ognia" i teraz moje emocje dają górę.<br />
Ehhhh.<br />
Tym rozdziałem, kończymy część pierwszą mojego opowiadania. Następny rozdział to będzie wstęp do areny, mam nadzieję, że Was nie zawiodę.<br />
Co do rozdziału, nie wiem ja się nie potrafię ocenić, to zostawiam Wam.<br />
Jejejejej nie wiem co jeszcze napisać.<br />
Liczę na Wasze opinie, to tyle.<br />
Serdecznie Was pozdrawiam.</div>
</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-37184027294174735222013-11-08T18:47:00.001+01:002013-11-09T01:03:01.668+01:00Rozdział 14 Finnick już dawno wyszedł i zostałam sama w pokoju. Nie wiem dlaczego, ale na razie odrzucam myśl co mnie czeka, wolę skupiać swoją uwagę na tym co się wydarzy za parę godzin. Obmyślam, co tak dokładnie chcę przekazać widzom, sponsorom i rodzinie, przecież oni też będą mnie oglądać. Jak tu ich zaciekawić swoją osobą? Jaką opowiedzieć im historię? Być szczerą czy nadal udawać osobę, którą nie jestem? Te pytanie nieustanie szepce cichy głosik w mojej głowie. Czasami mam takie odczucia, że się gubię we własnych myślach, nie wiem kim na prawdę jestem. A to wszystko zasługa natłoku spraw, które na mnie ciążą. Igrzyska już wdaję mi się we znaki, już zmieniają mnie. A tak chciałam się od tego obronić, jednak to jest trudne do pokonanie. Nie. To nie jest do pokonania. <br />
O szesnastej przychodzi po mnie Niki i zabiera mnie do swojej pracowni. Trudno mi za nią nadążyć, prawie, że biegnie a robi to z taką gracją, tak jakby leciała. <br />
- Jest genialna- mówi podekscytowana stylistka.<br />
- Ale co?- pytam marszcząc brwi.<br />
- Sukienka, kochana. Sukienka- uśmiecha się od ucha do ucha, co raz mnie dobrodusznie poklepując po ramieniu.<br />
-To może mi coś o niej powiesz?<br />
- Najpierw to cię przygotuje ekipa- odpowiada wesoło. Obejmuje mnie i otwiera drzwi pracowni, tam już czekają na mnie. Od razu każą mi się iść wykąpać, dlatego też udaję się do wskazanego przez nich korytarza, gdzie są za pewne łazienki. Przyznam szczerze,że w domu nigdy się tak często nie kąpałam. Szkoła i pomoc rodzicom zajmowała dużo czasu. W szkole za nie odrobione lekcje były srogie kary, a ja nie chciałam się narażać, wiec musiałam naprędce je odrabiać a potem od razu iść pomóc przy rybach. A gdy byłam już obrobiona to byłam tak zmęczona, że zasypiałam na siedząco. Teraz Lukas już nie musi chodzić to szkoły, iż skończył dwa dni temu dziewiętnaście lat. Miał pecha, że urodziny wypadają po dożynkach, ale na szczęście nigdy już nie musi w nich uczestniczyć. <br />
Wykąpana siadam na krześle,ekipa mnie maluje, czesze i usuwa zbędne włoski. Zajmuje to naprawdę sporo czasu, gdyż wielokrotnie zmywają mi makijaż. Gdyż za każdym razem, nie są wystarczająco zadowoleni z efektu. Styliska co jakiś czas przychodziła i mówiła, że albo jest za ciemny albo za szykowny. W końcu sama mnie umalowała, tak jak jej odpowiadało. A ja nie zwracałam na to uwagi, przecież i tak nie wolno mi protestować.<br />
- Wstań i zamknij oczy skarbie- szepcze Niki. Czuje jak na moje ciało, zostaje nałożone coś ciężkiego i szorstkiego w dotyku. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć co dla mnie stworzyła. Słyszę jak wzdycha ze zdumienia, a mnie zżera ciekawość. Bez pozwolenia otwieram oczy i nie wierzę w to co widzę. Nie mogę siebie poznać w odbiciu lustra. Sukienka jest prześliczna, sama nie mogę uwierzyć, że ktoś mógł coś takiego wymyślić i zaprojektować. Wygląda to tak jakby była obsypana piaskiem, jest intensywnie złota i nawet w dotyku przypomina piach. Sięga mi ona do kostek a ciągnie się za nią długi tren, który jest obsypany różnymi klejnocikami. Moje ciemne włosy są zaplecione w bardzo ładny kok a makijaż jest równie efektowny. Powieki są pomalowane na żółto-czarno i są obsypane najprawdziwszym złotem, tak mi powiedziała Niki. Usta wydają się pełne, dzięki intensywnej czerwonej szmince, kości policzkowe są delikatnie zaróżowione i gdzie nie gdzie obsypane żółtym pyłkiem. Na lewej dłoni jak i na szyi mam najprawdziwsze perły. Wiem jak one wyglądają, gdyż czasem rodzicom udaje się znaleźć w małżach, ale to bardzo rzadko. Nigdy ich nie zostawiamy dla siebie ponieważ są zbyt cenne od razu je sprzedajmy.<br />
Cała stylizacja jest nie do opisania, nie wiem jak mam podziękować stylistce za to co dla mnie zrobiła.<br />
- Może się powtarzam, ale jesteś cudowna- wyznaje i przytulam ją.<br />
- To wszystko aby ci pomoc, a i to są twoje buty- oznajmia radośnie i podaje mi wysokie szpiki, które idealnie pasują. Wiem, że to jest jej praca, ale ujmuje mnie tym co mówi Niki. Głęboko w sercu wierzę, że chce mi pomóc. Cieszę się, że akurat taki zespół mnie przygotowuje, gdyż na prawdę się do tego przykładają. <br />
- Julites, trzeba już iść- jedziemy windą do tuneli, które prowadzą pod scenę, na której obędą się wywiady. Na miejscu spotykamy resztę ekipy z Czwórki.<br />
- Brak słów- wydusza z siebie Finnick, gdy już się na mnie napatrzył.- Obłędnie wyglądasz<br />
- Dziękuję za komplement- uśmiecham się. Humor mi się trochę psuje, gdy widzę Karlsa, on również wygląda dobrze. Ma na sobie czarny elegancki smoking i do tego czerwony krawat a włosy są w jak najlepszy porządku. Jestem bardzo ciekawa co powie podczas wywiadu. Najbardziej interesuje mnie to jakim cudem zdobył dziewiątkę, nie uczestnicząc na treningach. Fakt jest silny, ale od przyjazdu nie okazywał żadnego zainteresowania Igrzyskami. Może ma taką taktykę, nie wiem mam nadzieje, że dowiem się tego już nie długo.<br />
- Macie piętnaście minut dla siebie- mówi Brites. Zamierzam wykorzystać ten czas jak najlepiej, podchodzę do Nicole i reszty sojuszu, która stoi w rogu.<br />
- Ale cię odpicowali- mówi zdumiony Will, oparty nonszalancko o ścianę.<br />
- Starali się, ty też nie najgorzej- odpieram, na co on poprawia swoją białą koszulę i odpowiada:<br />
- Dzięki- śmieje się i puszcza mi oczko, na co ja kręcę głową, że on jeszcze ma ochotę żartować.<br />
- Teraz się wszystkiego dowiemy- mówi cicho Blanca. Muszę przyznać, że wygląda ona perfekcyjnie. Ma na sobie długą zwiewną czerwoną sukienkę a jej włosy są idealnie pofalowane, jej ekipa musiała się nie źle napracować.<br />
- Co masz na myśli? - pyta Mike, siedzący na brązowej skórzanej sofie coraz spoglądając na nas.<br />
- Ale ty jesteś ciemny, dowiemy się wszystkiego o innych- odpowiada sucho Nicole- zauważam, że jej nie do końca dopisuje humor. Domyślam się, że chodzi jej pewnie o jej sukienkę. Moim zdaniem nie do końca podkreśla ona urodę Nicole, bardzo ją postarzyła granatowa sukienka, chodź w sumie to dobrze, że dodaję jej lat, wygląda bardziej dojrzalej a to na pewno plus. Chyba, że stresuje się przed wywiadem, sama przyznam, że dostaje lekkiego ukucia zestresowania.<br />
- A co takiego mogą ukrywać? - wypala Will. Nie zdążam mu odpowiedzieć, bo woła mnie Brites. Grzecznie się z nimi żegnam i pochodzę do opiekunki.<br />
- Kochana, proszę cię nie palnij, żadnej głupoty- upomina mnie Brites.<br />
- Dokładnie wiem co mam powiedzieć, nie jestem taka głupia- syczę. Odchodzi naburmuszona a ja zostaje sama, siadam na kanapie na przeciw mnie znajduje się telewizor, na którym będę mogła obejrzeć cała show do póki mnie nie wywołają. <br />
- Pamiętaj, że jesteś zawodowcem- nie wiadomo skąd wyrasta obok mnie Finnick.<br />
- Kolejny? Dobrze wszystko wiem, nie musi mnie nikt pouczać- warczę, pod wpływem stresu, zaczynam być agresywna.<br />
- Pogadamy o tym po wszystkim- odpowiada mentor, miało to zabrzmieć jak groźba? Nie wiem, na szczęście sobie poszedł a do mnie podchodzi Nicole, tylko jej towarzystwo mi nie przeszkadza.<br />
- Nie stresuj się tak- mówi i uśmiecha się do mnie serdecznie. Jest na prawdę urocza, jako jedyna z tego całego grona.<br />
- Jeśli ja to ty też.<br />
- Eh, gdyby to było takie łatwe- wzdycha.<br />
Słyszę automatyczny damski głos wzywający Blankę, to znak, że się zaczęło...<br />
<br />
<br />
<br />
_____________________________________________________________<br />
<br />
<br />
Witajcie!<br />
Wracam z nowym rozdziałem, wiem, że przeciągam jak flaki z olejem, ale wybaczcie mi to. <br />
Czasami się zastanawiam, czy prowadzenie bloga ma jeszcze jakiś sens...<br />
Ale chyba każdy mam momenty załamania.<br />
Pociesza mnie jedynie myśl, że już nie długo premiera.<br />
Miłego weekendu! ;)<br />
<br />
<strong><span style="color: red;">________________________________________________________________________</span></strong><br />
<strong>+ wybiera się ktoś na :</strong><br />
<a href="http://www.kotek.pl/kotek/1,87050,14912375,Zlot_fanow_Kotka_i_Igrzysk_smierci_nadchodzi__Dla.html"><strong>Zlot fanów Igrzysk Śmierci 15 listopada, Kino Femina, Warszawa.</strong></a><br />
<a href="http://multikino.pl/pl/wydarzenia/maratony/enemef-noc-igrzysk-smierci/"><strong>Maraton Filmowy, Multikino.</strong></a><br />
<span style="color: red;">_________________________________________________________________________</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com58tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-79352292188638541412013-10-18T13:26:00.000+02:002013-10-18T14:11:16.214+02:00Rozdział 13<div style="text-align: justify;">
- Julites, chodź natychmiast na śniadanie!- słyszę wołanie Brites. Zerkam jednym okiem na zegarek jest dokładnie 8:36. A ona każe mi wstawać po wczorajszych nocnych rozmowach, po których jestem ledwo żywa. Nie zważając na moją wkurzającą opiekunkę, przekręciłam się na drugi bok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Siedzę na pięknej polanie, wszystko tu jest takie idealne. Kwiaty we wszystkich kolorach tęczy, oddają swój delikatny zapach. Drzewa pokryte młodymi zielonymi listkami, kołyszą się jak im wiatr zagra. Ptaki szybujące po błękitnym niebie, gdzieniegdzie obsypane białymi kłębami sklepienie. Rozmarzona obrywam płatki z białego rumianka, napawając się śpiewem skowronka, który właśnie przysiadł na gałązce obok mnie. Mam na sobie moją ulubioną żółtą sukienkę, którą zawsze zakładałam w wiosenne dni.</i> <i>Włosy znacznie mi pojaśniały od przybywania na słońcu, teraz są zaplecione w luźny warkocz. Siedzę tak oparta o drzewo patrząc w przestrzeń. Moje myśli nie są zaprzątnięte żadnymi problemami i zmartwieniami. Promienie słoneczne delikatnie łaskoczą mi twarz a ja rozkoszuję się tą chwilą. </i><i>W końcu przychodzi on, tak długo na niego czekałam</i>.<i> Na jego widok od razu unoszą mi się kąciku ust, a oczy znacznie błyszczą. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Witaj Juli- uśmiecha się szeroko i siada obok mnie, witam się z nim i bez zastanowienia kładę głowę na jego ramieniu. A on zaczyna mi opowiadać różne historię, tak jak zawsze to robił. Delektujemy się swoim towarzystwem, uwielbiamy spędzać razem czas, zapominamy wtedy o świecie, zapominamy wtedy o wszystkim. Jesteśmy tylko my. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nagle do mojej głowy w końcu zaczyna dopływać pewna świadomość, bolesna świadomość, która ukuwa moje serce. </i><br />
<i>To nie może by prawda...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ten chłopak siedzący obok mnie to ...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>-</i> Karls ! - krzyczę.<i> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mojego imienia nie znasz? - śmiej się Finnick, który chyba od dłuższego czasu mnie obserwuję. Spoglądam na niego spod łba, mi nie jest tak do śmiechu jak jemu. - Szkoda, że to nie ja ci się śniłem- żartuje- ale mniejsza, chodź moja droga na śniadanie, bo zaraz Brites wyjdzie z siebie- mówi i w końcu wychodzi, nic nie wspominając o wczorajszej nocnej sytuacji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłam jak najprędzej zapomnieć o tym śnie. Jak widać moja wyobraźnia posunęła się za daleko, próbuje wymazać ten beztroski obraz z mojej głowy, lecz nie jest to takie łatwe. Ten chłopak to na pewno nie był Karls, jestem tego pewna. A może nie jestem. Nie zmienia to jednak faktu,że ten sen mocno mi utkwił w głowie, jednakże muszę przyznać, że jestem niezwykle po nim wypoczęta i pełna entuzjazmu co jest dziwne do owego stanu wydarzeń, które czekają mnie w ciągu najbliższych dni. Ubieram się szybko w beżową sukienkę, rozczesuje włosy i ruszam prosto do salonu, gdzie stół jest już zastawiony różnymi smakowitymi potrawami. Siadam obok mentora i zabieram się za jedzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry, trochę zaspałam- mówię nakładając sobie jajecznicy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakbyś nie chodziła po nocy to byś wstała na czas - uśmiecha się Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic o tym nie wiem- śmieje się pod nosem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc, dzisiaj są wywiady, ale wcześniej musisz się trochę przygotować. Najpierw pójdziesz ze mną na naukę prezentacji, a potem z Finnickiem przećwiczysz to co mówić podczas twojego wystąpienia- oznajmia Brites dokładnie wymawiając każde słowo. Po śniadaniu idę z opiekunką do salonu, gdzie uczę się chodzić w wymyślnych butach. Nauka przyszła mi łatwo, nie miałam najmniejszego problemu w opanowaniu chodu do perfekcji. Brites pokazała mi jak sobie radzić z długo suknią podczas prezentacji jak ją układać i inne mało wartościowe jak dla mnie wskazówki. Po trzech godzinach lekcji z dość wymagającą nauczycielką ruszam na obiad. Posiłek jem sama, gdyż Brites stwierdziła, że musi ode mnie odpocząć, w sumie się jej nie dziwię, na dłuższą metę bywam irytująca. Jestem ciekawa jak idą przygotowania Finnicka z Karlsem, czasem mnie zastanawia o czym oni rozmawiają, w końcu muszę coś wiedzieć o swoim wrogu. Po zjedzeniu pysznej potrawki z cielęciny, idę ponownie do pokoju. Gdzie czeka już na mnie mentor, który jest strasznie zamyślony, z nieobecnym wzrokiem obserwuję niebo. Siadam obok niego na kanapie, zniecierpliwiona kopie go w mocno w piszczel, aby się w końcu ocknął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamiast tak siedzieć, powiedz od czego mam zacząć - mówię, takim głosem, że aż sama siebie się trochę przestraszyłam, lecz on chyba tego nie zauważył.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z pewnością nie od kopania - śmieje się masując nogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie lubię jak ktoś mnie ignoruję- oznajmiam, rozglądając się po pokoju, który został posprzątany pod moją nie obecność. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybacz, tak mnie jakoś naszło... Podczas rozmowy masz się skupić na przygotowaniach do Igrzysk, musisz opowiadać jak to świetnie ci idzie, przypomnieć swój wynik z testów. Niestety to z pewnością nie wystarczy prezenterowi i na to też trzeba być przygotowanym - oznajmia mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, rozumiem- odpowiadam obojętnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na pewno, będą chcieli dowiedzieć się czegoś o twoich bliskich- patrzy mi się głęboko w oczy co mnie strasznie dekoncentruję. Nigdy nie lubiłam nawiązywać z kimś kontaktu wzrokowego gdyż uważałam, że w ten sposób zdradzę siebie. Nie którzy mówią, że prawdę ma się wypisaną w oczach i wszystko w nich można zobaczyć i coś w tym jest. Dlatego ja podczas rozmowy, spuszczam wzrok nie ujawniając swoich uczuć. A przy Finnicku ten objaw nasila mi się jeszcze bardziej, jest w nim coś takiego, co jest trudne do opisania. Z jednej strony jego oczy są czymś cudownym i tak dla mnie fascynującym, a z drugiej strony widzę w nim coś strasznego. W moim oczach niedługo też będzie można to zobaczyć. Ta myśl sprawia, że wstaję i nerwowo chodzę po pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz powiem ci tylko tyle, że ja nic nie muszę, ja będę panią tej rozmowy, wiec nie uda się głupkowatemu prezenterowi tego ze mnie wyciągnąć - mówię pewnym siebie głosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie uda ci się to - odpowiada melodyjnie Finnick.<br />
<br />
<br />
<br />
______________________________________________________________________<br />
<br />
Witajcie!<br />
Dodaję rozdział wcześniej, gdyż w weekend będę miała mniej czasu.<br />
Co do rozdziału, średnio jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że wytrzymacie jeszcze do rozpoczęcia Igrzysk. Na prawdę gdym mogła wcześniej dodawać rozdziały to bym to robiła, ale w ciągu tygodnia nie mam czasu zbytnio usiąść do komputera, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Ostatnio nie mam nawet kiedy przeczytać w Waszych nowych rozdziałów, ale postaram się nadrobić zaległości.<br />
Następny rozdział powinien być koło 1 listopada :)<br />
Trzymajcie się ;3<br />
<br /></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com55tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-60450112151724068972013-09-22T15:34:00.003+02:002013-09-22T15:50:09.102+02:00Rozdział 12Siadamy wszyscy na czarnej skórzanej kanapie i zaczynamy oglądać relacje na dużym telewizorze zawieszonym na ścianie. <br />
- Witam na ogłoszeniu wyników z pokazów indywidualnych. Każdy z trybutów został oceniony w skali od 1-12- oznajmia Claudius Templesmith. Najpierw widzimy zdjęcie trybuta a potem jego ocenę, jak zwykle zaczynają od pierwszego dystryktu. Jako pierwsze pojawiło się zdjęcie Mike, zdobył dziesiątkę, Blanca dziewiątkę tak samo jak Nicole i Will. Po chwili pojawia się zdjęcie Karlsa, widzę jak z napięciem przygląda się w telewizor.<br />
- Osiem ! - woła spiker. Każdy chwali go za wynik z wyjątkiem mnie i Finnicka za co jestem mu bardzo wdzięczna.<br />
- Julites Crebs zdobywa...- wytężam słuch i wzrok - dziewięć! <br />
- Brawo!- krzyczy Brites klepiąc mnie po ramieniu.<br />
- Dobrze się spisałaś słonko - mówi zadowolona Niki. Jestem jednocześnie szczęśliwa i zła. Karls celowo nie chodził na treningi, maskował się tylko dlatego, aby nie zwracać na siebie uwagi. Widać, że nie objął żadnej wyjątkowo trudnej to rozszyfrowania taktyki, jest gotowy na Igrzyska, tego jestem pewna. Miałam już wyjść, lecz uświadamiam sobie, że relacja się jeszcze nie skończyła. Po jakimś czasie pojawia się fotografia dziewczyny z Siódemki.<br />
-Rousie Kynes z Siódmego Dystryktu zdobywa... Dziesięć ! - oznajmia prezenter ze sztucznym uśmiechem namalowanym na twarzy. Nie wierzę, jest lepsza ode mnie. Co ona takiego pokazała ? Czuję jak czerwienieją mi policzki ze złości, nerwowo wbijam paznokcie w kanapę. Kika minut potem widzimy zdjęcie chłopaka z dziesiątki, o nim wspomniała Nicole na treningu, on też zdobył dziesiątkę. Miała rację, że jego trzeba się będzie obawiać, sprawia to, że jeszcze bardziej podnosi mi się ciśnienie.<br />
Zaciekawia mnie to, że każdy obrał taktykę, unikania treningów i przybywania z innymi trybutami. Co to ma wszystko znaczyć? Powinno być tak, że każdy powinien się szczycić umiejętnościami, zastraszać innych. To mi się w ogóle nie układa w logiczną całość, wszystko to jest takie tajemnicze i dziwne. <br />
- Nie cieszysz się? - pyta Finnick uważnie mi się przyglądając.<br />
- Myślałam, że lepiej mnie ocenią - odpieram. Wychodzę zamyślona z salonu, przebieram się w atłasową piżamę i kładę do łóżka. Zastanawiam się, co skłoniło Karlsa do podjęcia takiej taktyki i o co mu chodziło podczas śniadania. Ale dobra nie ma co nad tym rozmyślać może być nie wiadomo jak uzdolniony, dorwę go i tak. <br />
<br />
~*~<br />
Przekręcam się z boku na bok, mijają godziny a ja nie mogę spać. Postanawiam pójść do Nicole, chyba nam wolno się przemieszczać w nocy, a poza tym co mi mogą zrobić. Zakładam beżowy szlafrok i ruszam do windy. Zjeżdżam na drugie piętro, na korytarzu jest zupełnie ciemno, lecz po chwili zauważam, że w którymś pokoju świeci się światło. Podchodzę tam i zerkam w dziurkę od klucza. Na szczęście to pokoju Nicole, bez zastanowienia pukam do drzwi.<br />
- Proszę- wchodzę do pokoju i od razu się do niej przytulam.<br />
- Co ty tu robisz? - pyta zdziwiona, jej oczy są pełne smutku i niepokoju. Tuląc ją dostrzegam jaka jest chuda i mała a do tego bezbronna. <br />
- Nie mogłam usnąć, chciałam z kimś porozmawiać i oto jestem- mówię siadając na jej łóżku. Kątem oka dostrzegam bogate zdobienia jej pokoju, jest o wiele ładniejszy od mojego. Dominują tutaj jasne ciepłe barwy a oświetlenie sprawia, że pokój wydaję się jeszcze bardziej przytulny. <br />
- Obie zdobyłyśmy dziewiątki, cieszysz się ?- uśmiecha się szeroko. <br />
- Mogło być lepiej, ale nie narzekam. Widzę, że ty również nie możesz spać.<br />
- Tak... Zastanawiam się nad wynikami kilku osób - mówi cicho podkulając nogi do siebie.<br />
- No właśnie miałam to samo powiedzieć. Kurczę miałaś rację co do chłopaka z dziesiątki - odpieram mało entuzjastycznym tonem.<br />
- Nie wydaję ci się to trochę podejrzane ? - pyta spoglądając mi w oczy.<br />
- To jest bardzo podejrzane, zobacz Karls też nie chodził na treningi a dostał ósemkę.<br />
- Ciekawe co takiego ukrywają - mówi Nicole.<br />
- Dowiemy się na arenie - oznajmiam, kończąc tym temat o wynikach. Rozmawiamy w najlepsza do późna w nocy, przez ten czas czułam się jakbym była w towarzystwie najbliższej mi osoby. Czy to nie jest paradoksalne, przecież my obie nie możemy żyć, jedna z nas umrze aby ta druga mogła wrócić do domu. . Ale przez ten cały czas, nie zważamy na to, cieszymy się chwilę, przecież tylko to nam zostało. Chwila ta, w której możemy przez ułamek czasu poczuć się normalnie jest bezcenna, nie długo takich momentów już nie będzie.<br />
Po zjedzeniu kilku wybornych tabliczek czekolady i innych łakociach obie stwierdzamy, że czas iść spać. Nicole odprowadza mnie chwiejnym krokiem, przecierając oczy ze zmęczenia. Przy drzwiach raz jeszcze mnie obejmuje. <br />
- Dziękuje ci- odpiera swoim aksamitnym głosem, który teraz jest lekko zaspany. <br />
- Dobranoc- żegnam się i wychodzę. W głębi duszy, jestem zadowolona ze swoich zdolności aktorskich, ten pokaz mi wyjątkowo wyszedł. Jednakże muszę przyznać, że ten wieczór był wyjątkowy, mimo, że z mojej strony udawany. Ponownie windą wjeżdżam na czwarte piętro, udając się do swojego pokoju, czuję, że ktoś łapie mnie w pasie i przyciąga do ściany. <br />
- Gdzie byłaś? - rozpoznaję głos Finnicka<br />
- Lunatykowałam - śmieje się cicho, spoglądając w jego oczy oświetlane blaskiem świateł odbijającymi się z okna. <br />
- Kłamczucha ! - uśmiecha się, nadal obejmując mnie. <br />
- Oj nie mogę spać - mówię.<br />
- To teraz zapraszam do mnie, bo inaczej powiem komu trzeba, że chodzisz sobie po nocy- śmieję się mentor, gdyż wie, że wygrał. Finnick ma ogromny pokój, ściany są pokryte srebrną tapetą w różne wzorki. Całe pomieszczenie jest pełne luksusu, a na dodatek ma piękny balkon cały dla siebie. Zamawiamy po kubku pełnej gorącej herbaty i wychodzimy na taras. Siadamy na ławeczce, która stoi na przeciw rozgwieżdżonemu sklepieniu, które wyjątkowo dziś jest bardzo piękne. Zapartym tchem połykam wzrokiem każdy skrawek nocnego nieba, zapamiętując je dogłębnie. W milczeniu siedzimy tak przez jakiś czas, ta chwila jest tak magiczna, że odpływam tonąc w marzeniach, po które nie długo stanie mi sięgnąć. <br />
- Idę spać- odpieram i raczę go uśmiechem. <br />
- Dobranoc Juli - wstaję i całuję mnie w policzek. Jeszcze raz spoglądam na niego i ruszam prosto do swojego pokoju, oblana rumieńcem i z dziwnym nieznanym mi odczuciem. <br />
<br />
<br />
<br />
_________________________________________________________________________<br />
<br />
Witajcie!<br />
Jestem chora i przepraszam, za błędy, jak będzie już wszystko ze mną ok to go sprawdzę.<br />
Jak Wam się podoba tak ogólnie ten rozdział i jak dotychczas oceniacie Julites, chodzi mi o charakter i zachowanie. Jestem bardzo tego ciekawa ;)<br />
A poza tym, jak radzicie sobie w szkole ?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com41tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-18922853932662233752013-09-01T12:54:00.002+02:002013-09-01T13:33:18.320+02:00Rozdział 11Zjeżdżamy do podziemi, gdzie znajduję się sala treningowa. Wchodzę tam jako ostatnia, wszyscy inni już siedzą na skórzanych kanapach ustawionych przy ścianie. Po kolei zaczynając od pierwszego dystryktu, będziemy wzywani na testy. Siadam obok Nicole, która wyraźnie jest niespokojna całą tą sytuacją.<br />
- Zestresowana ?- pytam od niechcenia siląc się na uprzejmy ton.<br />
- Trochę, a ty ?- odpowiada patrząc się w punkt w oddali, nerwowo wyginając palce.<br />
- Szczerze? To nie- odpieram obojętnie, uważnie obserwując moją rozmówczynie. Jej blond włosy są spięte w luźnego warkocza. Oczy ma wyraźnie podkrążone, na pewno nie spała całą noc. Zadziwia mnie to, że nie stara się zakryć swojego zestresowanie, przecież jest zawodowcem powinna stwarzać pozory. Z jednej strony podziwiam ją za to, że jest naturalna, nie udaję kogoś kim nie jest, lecz z drugiej, Igrzyska nie są dla takich ludzi, tu nie ma miejsca na strach a jeżeli już się to okazuję, to prędzej czy później zostanie to wykorzystane przeciwko tobie. Nicole ma to do siebie, że jest z bogatego dystryktu i ma zapewniony sojusz i może sobie pozwolić na chwilę słabości. Rozglądam się po sali, wszyscy milczą od czasu do czasu słychać jakieś pomruki czy przyspieszone oddechy. Ja zachowuję kamienną twarz z dumną postawą siedzę i co raz miażdżę przeciwników swoim wzrokiem. <br />
- Nicole Sywens- oznajmia automatyczny głos jakieś kobiety.<br />
- Powodzenia - mówię i klępie ją po ramieniu.<br />
- Nie dziękuję - uśmiecha się smutno i rusza w stronę drzwi prowadzących na salę. Próbuje, wymyślić czym mogłabym zaskoczyć sponsorów i organizatorów. Nic nie przychodzi mi do głowy, będę musiała iść na żywioł. Tylko najgorsze jest to, że od tego zależą moje dalsze losy. Dzięki temu na arenie w sytuacji kryzysowej, będę mogła liczyć na podarunek od sponsorów, bez tego ani rusz. A kto wie co mnie tam spotka, może bez ich pomocy w ogóle nie będzie się dało przeżyć? Mija już dobra godzina w tym czasie trybuci z Trójki zostali wywołani, teraz czas na moją kolej.<br />
- Julites Crebs - odzywa się ponownie ten sam głos co wcześniej. Wstaję z wygodnej kanapy, wyprostowuję się i skupiona wchodzę do sali. Jest to zupełnie inne pomieszczenie, niż dotąd trenowaliśmy. Sala ta jest duża a po dwóch przeciwnych stronach są ustawione trybuny na których siedzą oceniający. Po całej sali są umieszczone sprzęty do różnego rodzaju pokazów.<br />
- Julites Crebs, dystrykt Czwarty - przedstawiam się i delikatnie pochylam głowę. Zaczynam od tego, że podchodzę do stanowiska z łukami kilka razy celnie strzelam do tarczy. Jestem z tego bardzo zadowolona, że opanowałam tą umiejętność. Następnie ruszam do stołu z nożami, znajdują się tu różnego rodzaju ostrza, wybieram ten, którym ćwiczyłam już wcześniej, kilka razy rzucam z zamkniętymi oczami, gdzie udaję mi celnie trafić, robię wiele przewrotów i z takiej pozycji również trafiam celnie. Widzę jak z aprobatą organizatorzy kiwają głowami co dodaję mi znacznie więcej pewności siebie. Zdaję sobie sprawę, że mój czas zaraz może dobiec końca. I na koniec podchodzę do stanowiska z ciężką bronią, biorę ostry topór, rozpędzam się teraz mogę pokazać, jaka jestem zręczna i szybka z zawrotną prędkością obcinam głowy manekinom umieszczonym po całej długości sali. Na ostanie kukły skaczę i niszczę je dogłębnie. Słyszę, że ktoś klaszcze i mówi :<br />
- Dziękujemy, możesz iść- kłaniam się i wychodzę innymi drzwiami niż wchodziłam, idę do windy i po chwili już jestem na swoim piętrzę. <br />
- Jak ci poszło słonko ? - pyta podekscytowana opiekunka.<br />
-Okażę się podczas wyników- odpieram.<br />
- Racja, racja. Pewnie jesteś zmęczona - mówi zmartwiona, poprawiając przy tym swoją perukę, którą dzisiaj ma w kolorze intensywnego różu.<br />
- Nie, pójdę do swojego pokoju, zawołaj mnie na kolację - odpowiadam znudzona<br />
- Oczywiście, idź kochana- siadam w pokoju na łóżku i rozmyślam. Mam nadzieję, że zadowolił ich mój występ. Pokazałam, to na co mnie stać,a jeśli im to nie wystarczy? A co będzie jak dostanę niską ocenę ? Nie, no w sumie to nie jest możliwe. Jeśli nie spodobał im się mój pokaz, to jeszcze obserwowali mnie podczas treningów. A na ostatnim treningu bardzo intensywnie ćwiczyłam, popisywałam się, nie mogło im to umknąć.<br />
Po jakimś czasie stwierdzam, że czas się przygotować do kolacji. Wykąpana, nakładam czerwoną sukienkę sięgającą mi do kolan, rozczesuję włosy i zostawiam je rozpuszczone. Przypominam sobie o swoim talizmanie kompletnie o nim zapomniałam, leży na moim stoliku nocnym, biorę go do ręki i uważnie mu się przyglądam, to jedyne co mam co przypomina mi dom. Tutaj wszystko jest takie obce, to nie mój świat.<br />
- Julites, kolacja !- woła Brites -przy stole już wszyscy oprócz Karlsa, dzisiaj kolację jadzą nawet z nami Niki i ekipa przygotowywacza. Siadam obok mojej stylistki, a ona od razu zasypuję mnie lawiną pytań.<br />
- No to jak Ci poszło? Wszyscy jesteśmy bardzo ciekawi.<br />
- Okaże się, nie chcę zapeszać - odpowiadam. Stylistka kiwa głową, a ja nakładam sobie dużą porcję puree z kurczakiem. To moje ostatnie dni, gdzie mam takie luksusy, wiec nie żałuję sobie dokładek. Po daniu głównym, wjeżdża ogromny tort czekoladowy. Jest obsypany truskawkami i innymi owocami, których nie znam, w środku znajduję się aksamitny krem, który rozpływa się w ustach. Zjadam kilka kawałków i popijam to wszystko sokiem porzeczkowym.<br />
- Jutro wywiady, wiesz mam już pomysł na twoją kreację - mówi Niki popijająca wino.<br />
- Jaki pomysł ? - pytam zaciekawiona.<br />
- Dowiesz się wszystkiego jutro, ale uwierz mi będzie cudownie!- odpowiada tajemniczo. Już się boję tego jej pomysłu, chodź sukienka i wykreowanie mnie na królową mórz powiodła się. To może i tym razem moja kreacja będzie piękna, no ale po Niki się można wszystkiego spodziewać. Ale przyznać muszę, że bardzo jestem ciekawa jak będę jutro wyglądać. Mam ochotę się jeszcze jej trochę podpytać o szczegóły, lecz Brites oznajmia :<br />
- Chodźmy obejrzeć w telewizji ogłoszenie wyników !<br />
<br />
<br />
<br />
___________________________________________<br />
Witajcie !<br />
Mamy już pierwszy września, nie wiem kiedy to zleciało. Tak mi się nie chcę, znowu wracać do szkoły, chętnie bym jeszcze posiedziała z miesiąc w domu. Ale pewnie każdy tak z Was ma. <b>Kochani muszę poinformować, że rozdziały będą pojawiać się raz do dwóch razy na miesiąc</b> ( mam nadzieję, że i tak będziesz mnie odwiedzać). Ten rok szkolny będzie ciężki i muszę się przyłożyć do nauki. Co do rozdziały mam do niego mieszane uczucia, ale o opinię proszę w komentarzach. Coraz bardziej zbliżamy się do premiery " W pierścieniu ognia" a ja nadal nie mam z kim na to iść, gdyż nikt z moich znajomych nie czytał, nie oglądał, lub nie lubi takich filmów, dziwne nie? <br />
Dobra kochani, kończę swój monolog. Życzę Wam powodzenie w nowym roku szkolnym i mam nadzieję, że mimo nowych zajęć, nadal będziemy w kontakcie. :)<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com41tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-78630814937283245082013-08-11T14:51:00.001+02:002013-08-24T20:13:09.794+02:00Rozdział 10<div style="text-align: justify;">
Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam wczoraj dostępu do komputera. Pojawił się nowy szablon, mi się podoba a Wam? </div>
<div style="text-align: justify;">
Ja już nie mogę się doczekać premiery " W pierścieniu ognia"? A Wy? </div>
<div style="text-align: justify;">
Jest już 10 rozdział, jak ten czas leci. Nie jestem z niego zadowolona, ale ocenę zostawiam Wam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Życzę miłego czytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~,~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Może mi się to przyśniło- wmawiam sobie. Bo po co, miałby przychodzić i mi się przyglądać. Jak ja uwielbiam te moje sny. Wiele razy śniły mi się tak realne sny, że potem gdy to opowiadałam, każdy patrzył na mnie jak na wariatkę. Tak na pewno mi się to przyśniło teraz jestem tego pewna, a poza tym Karls bałby się przyjść tutaj do mnie. Z tą myślą odkręcam się na drugi bok otulając się puszystą kołdrą i od razu zasypiam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obudziłam się przed południem słońce już wyraźnie górowało i przyjemnie grzało moją twarz. Najchętniej zostałabym cały dzień w łóżku, lecz niestety, dzisiaj są testy. Polegają one na tym, że organizatorzy Igrzysk będą oceniać nasze umiejętności w skali od jednego do dwunastu, jest to bardzo ważne, gdyż zależy od tego ilu zdobędę sponsorów. Wolnym krokiem zmierzam do łazienki, zimną wodą połączoną z płynem o zapachu cytrynowym zmywam dzisiejszy sen.Wykąpana i przebrana w czarny strój na trening idę na dość późne śniadanie. Zastaję tam tylko Karlsa jedzącego sałatkę i czytającego jakąś kolorową ulotkę Kapitolońskiego sklepu. Bez słowa siadam na pikowanym wysokim krześle i nalewam sobie soku pomarańczowego, sącząc go spoglądam na niego spod łba, ale on nawet na mnie nie spojrzy. Modlę się aby w końcu ktoś przyszedł, lecz po chwili ciszy, odzywa się :</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boisz się testów? - nie mam zamiaru z nim rozmawiać, więc patrzę na niego wymownie i znowu Karls spuszcza wzrok w swój talerz. Gdy chłopak wstaję od stołu mówi:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites ja na prawdę cię przepraszam za wszystko. Jesteśmy teraz w takiej samej sytuacji, moglibyśmy zapomnieć o przeszłości i...- nie daję mu dokończyć, bo wybucham, wstaję i sięgam po nóż, który leżał na blacie i bez zastanowienia przykładam mu do gardła, podpierając go mocno o ścianę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie obchodzi mnie co uważasz, chciałabym tylko abyś wiedział, że na arenie zginiesz jako pierwszy - mówię łagodnym tonem spoglądając mu głęboko w jego brązowe tęczówki. A następnie spluwam mu prosto w twarz na co on tylko ociera się, nic z tego nie robiąc. Lekceważąc to jeszcze bardziej mnie sprowokował. Uderzam go mocno w brzuch i na koniec moja pieść ląduje na jego garbatym nosie. Od razu robi się w tym miejscu fioletowa plama i zaczyna lecieć krew. Przykłada chusteczkę do nosa i patrzy się zdziwiony na mnie, na co ja tylko się śmieję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To tylko przedsmak tego co Cię spotka na arenie - syczę złowrogo, przygotowując się do kolejnego ciosu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co tu się dzieje? Julites! Co ty wyprawiasz?! - krzyczy Finnick, który właśnie przyszedł do salonu, powstrzymując mnie tym od zadania uderzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozmawiam sobie, nie widać ? - pytam arogancko. Widzę jak Karls szybko wychodzi udając, że nic się nie stało, mam ochotę go rozszarpać, ale on szybko znika mi z oczu . Mam nadzieje, że chodź trochę się przestraszył. Niech wie, że ze mną nie ma żartu. Już nie jestem tą samą Julites, którą upokarzał. Teraz to ja się zemszczę tyle, że z gorszym skutkiem. Całe szczęście, że przyszedł mentor, nie wiem co bym mu zrobiła do tego czasu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to miało znaczyć? - pyta Finnick uważnie lustrując mnie wzrokiem oczekując mojej odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic miało nie znaczyć, zdenerwował mnie - mówię patrząc w sufit i próbując się opanować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites, zrozum go...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie zrozumiem! Mnie przez tyle lat nikt nie rozumiał, a poza tym on zasługuję na to ! On zasługuję na taki los! Nie powstrzymasz mnie, rozumiesz ! Nie po tym co mi zrobił ! - krzyczę nerwowo chodząc po jadalni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Juli... Usiądź, proszę - odpiera łagodnym tonem chłopak wskazuję mi sofę na której po chwili siadam. Opowiadam mu wszystko, jak się ze mnie naśmiewał, jak z kolegami zawsze mi dokuczał. Pamiętam jak pewnego razu chciał na mnie podnieść rękę, lecz powstrzymał go Matey. Strasznie się bałam Karlsa, był taki okres jak lękałam się wyjść z domu. Najgorsze jest to, że ja nie wiedziałam dlaczego on tak się zachowuję, nic mu nie zrobiłam. Zaczęło się to tak po prostu, gdy nie chciałam mu zejść z drogi. U mnie w czwórce każdy myślał, że jestem twardą dziewczyną, ale tak nie było w głębi duszy siedziała ta wrażliwość i dawała o sobie coraz większe znaki. Zmieniło się dopiero wszystko jak zostałam wylosowana na arenę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiedziałem...- mówi cicho Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdyby nie pomoc przyjaciół, nie wiem jakbym sobie dała radę- odpieram cicho patrząc w punkt w oddali.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie warto rozdrapywać starych ran, to już przeszłość teraz masz ważniejsze zadania na głowie- doprowadza mnie do trzeźwego myślenia. Ma rację, mam teraz znacznie poważniejsze sprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja to wiem... - wstaję i idę do okna. Nie mogę powstrzymać emocji, wszytko mi się przypomina i budzi to moją jeszcze większa nienawiść. Marzę, po prostu marzę, aby w końcu go zabić aby zapłacił za to wszystko. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz już ze swoim sojuszem taktykę? - pyta Finnick zmieniając temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak- odpowiadam obojętnym tonem, już za dwa dni Igrzyska. Czy czuję się przygotowana? Owszem, ta sytuacja z Karlsem dała mi jeszcze więcej siły. Naprawdę musi on być na tyle głupi, że akurat w takich okolicznościach mnie przeprasza. Miał tyle innych okazji aby to zrobić, może myślał, że mu wybaczę i zawrzemy sojusz? Jest już znacznie na to za późno, on nie długo zginie, więc jego przeprosiny nic nie dadzą. Zastanawia mnie jedno co go podkusiło do zaczęcia rozmowy ze mną, może przez te kilka dni sobie wszystko przemyślał? A nawet jeśli to mnie już to nie obchodzi. Na pewno chodź trochę w głębi duszy interesuję mnie jego postawa, ale czy ma to teraz jakieś znaczenie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites ty mnie w ogóle słuchasz? - wyrywa mnie zamyślenia śmiejący się Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naturalnie- odpieram.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To o czym teraz mówiłem? - podchodzi do mnie i tak samo jak ja opiera się o parapet, a przy tym delikatnie mnie szturchając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No coś o Igrzyskach- czuję jego subtelny zapach perfum, co działa na mnie bardzo kojąco.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjątkowo ci teraz odpuszczę, gdyż na prawdę bardzo ładnie wyglądałaś gdy byłaś taka zamyślona</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com58tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-37611123037677293562013-08-01T17:07:00.000+02:002014-01-03T22:15:59.596+01:00Rozdział 9<div style="text-align: justify;">
Grafika, potrzebuję grafika jak znacie jakąś stronę z szablonami to piszcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nowy zwiastun w pierścieniu ognia, zakochałam się w nim *.*</div>
<div style="text-align: justify;">
A poza tym zapraszam do czytania. ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
~.~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wstałam wypoczęta, obudziło mnie jasne słońce i śpiew ptaków, poczułam się jak w domu. Rozmyślam nad tym co było wczoraj. Słowa Finnick'a dodały mi odwagi i wiary w siebie. Nie potrzebnie jestem dla niego taka nie miła, on jedyny stara mi się pomóc. Jak nadarzy się okazja, to go przeproszę. Dzięki temu co mi powiedział wczoraj, jeszcze bardziej uwierzyłam w siebie. Mam już pewien plan co do moich sojuszników zamierzam go zacząć realizować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na treningu jestem tylko z Nicole, wiec wspólnie trenujemy przy każdym stanowisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu tak właściwie dzisiaj oni nie przyszli ? - pytam testując jedną z nowo poznanych metod zastawiania sideł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyjdą po obiedzie, też tak miałam zrobić, ale stwierdziłam, że ci potowarzyszę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki to miłe - mówię uprzejmie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego chłopak z twojego dystryktu nie uczęszcza na treningi ? - tym razem to ona pyta </div>
<div style="text-align: justify;">
- Szczerze to nie wiem, aż tak bardzo mnie to nie interesuje- odpieram obojętnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To albo coś ukrywa, albo jest bardzo głupi - mówi zamyślona Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I to i to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie tak - śmieje się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będzie moim pierwszym celem - mówię cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do czego ? - pyta uważnie mi się przyglądająca Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zabicia - oznajmiam surowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To Ci chętnie pomogę - proponuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sama sobie z nim poradzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak chcesz - odpowiada kończąc tym temat Karls'a. Idziemy do stanowiska z roślinami występującymi na różnych terenach. Dowiaduję się, jakie możne jeść liście w lasach tropikalnych i w innych. Będzie to przydatne gdyż na arenie zazwyczaj spotyka się drzewa. Jestem przerażona faktem, że istnieje tak dużo trujących roślin, dlatego też uważnie przyglądam się ilustracją przedstawiającym je. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jacy oni są? - pytam przeglądając książki zielarskie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No Blanca, Mike i Will - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, Willa znam od małego, jest moim dobrym kolegą. Gdy okazało się, jedziemy razem na Igrzyska, myślałam, że świat się pode mną wali, ale w sumie nie jest tak źle, jak mamy umrzeć to razem. Pogodziłam się już z tym- odpiera smutno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No a Blanca i Mike ?- dopytuje, nie zważając na jej żale i rozterki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Blanca z tego co wywnioskowałam jest bardzo tajemnicza i bardzo zamknięta w sobie, nie wiele mówi. A Mike jest jej totalnym przeciwieństwem, zawsze wesoły i rozgadany- stwierdza Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz rację, jak myślisz kto z pozostałych trybutów może nam zagrażać ? - pytam dalej ciągnąc temat trybutów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podejrzana się wydaję dziewczyna z siódemki - i wskazuję ruchem głowy na dziewczynę rzucającą toporami - lecz mogę być też przeszkody z chłopakiem z dziesiątki. Mój mentor mówi, że specjalnie nie przychodzi na treningi, bo nie chcę ujawniać swoich umiejętności. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To, że nie przychodzi na treningi nie znaczy, że coś skrywa. Może po prostu ma taką samą tak taktykę jak Karls - mówię. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Okaże się po testach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nicole, jak jest u was w dwójce ?- zmieniam temat zauważając, że Nicole posmutniała. Domyślam się, iż przerażają ja pozostali trybuci. Fakt jest zawodowcem, ale bardzo młodym na pewno nie skończyła przejść całego kursu przygotowawczego przed Igrzyskami. W tym roku są trochę inni zawodowcy, mają dziwną taktyką. Założyliśmy sojusz, ale nikt za bardzo się nie przechwala umiejętnościami są małomówni w tym temacie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Generalnie nie jest tak źle, chodź moje rodzinie się nie przelewa to nie chodzę z pustym brzuchem jak dzieciaki z biedniejszych dystryktów. A u ciebie w czwórce ?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba tak samo tyle, że mamy piękne morze- odpowiadam zamyślona</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idziemy coś zjeść?- wstaje moja towarzyska uśmiechając się szeroko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Udajemy się na stołówkę na pyszną zupę grzybową i na kotlety cielęce z sałatką. Po krótkiej przerwie, wracamy do sali. Gdzie już trenuje reszta naszych sojuszników, witają się z nami skinieniem głowy. Wszyscy trenują oddzielnie z wyjątkiem mnie i Nicole. Teraz ćwiczymy znacznie intensywniej już bez żadnych pogaduszek. Wychodzą z nas siódme poty, lecz przestajemy dopiero jak każda z nas pada już na kolana ze zmęczenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja już nie mogę - mówi ledwo Nicole.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No ale przynajmniej jesteśmy przygotowane na testy - odpowiadam zadowolona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dokładnie, jutro pokażemy na co nas stać - dodaję. </div>
<div style="text-align: justify;">
Żegnamy się i każda z nas idzie w inną stronę po przyjściu od razy idę pod prysznic. Wykąpana i przebrana w ładną fioletową sukienką idę na kolacje. Jestem bardzo zaskoczona, bo w salonie zastaję Karlsa rozmawiającego z Brites. Jest to dla mnie nie codzienny widok, jak dotąd nigdy go nie widziałam na wspólnych posiłkach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj kochanie, jak tam ci idzie na treningach - mówi troskliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Fenomenalnie - odpowiadam radośnie, chcę aby Karls wiedział, że nie boję się Igrzysk. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro wezmą was na indywidualne pokazy , rano będziecie mieli chwilę na przygotowanie a o 14 zaczną się testy - oznajmia opiekunka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja jutro dłużej śpię, nie potrzebuję rano iść na salę treningową jestem już w zupełności przygotowana - odpieram pewnym głosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Reszta kolacji przebiega w milczeniu, dziś nie mam specjalnie apetytu zjadam tylko lekką sałatkę z młodymi pomidorami. Co jakiś czas spogląda na mnie Karls, irytuję mnie to. Po jakiś czasie coś sobie uświadamiam. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Gdzie Finnick? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ma coś ważnego do załatwienia słonko. Idźcie spać, jutro musicie być wypoczęci- odpowiada Brites.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobranoc- odpowiadam grzecznościowo i ruszam do swojego pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Leżąc już w łóżku myślę o tym, cieszę się, że mam taki dobry kontakt z Nicole w przyszłości mi się to przyda. Jest bardzo sympatyczną dziewczyną, lecz nie do końca pewną siebie w przeciwieństwie do mnie. Ja nabrałam jej ostatnio bardzo dużo, wierzę w swoje umiejętności.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gotowa na testy? - pyta Finnick, który nagle wparował mi do pokoju. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No ja bym nie była gotowa - podpieram się na poduszkach i zapalam lampkę. Jak zwykle Finnick opiera się nonszalancko o framugę drzwi, uważnie mnie obserwując.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dobrze - uśmiecha się</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu Cię nie było na kolacji? - pytam go o to samo co on wczoraj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałem spotkanie ze sponsorami, wielu o Ciebie pytało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I jak, dowiedziałeś się czego?- nie wiem czy mogę go o to pytać, lecz nie powstrzymałam się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak zwykle byłaś najgorętszym tematem do rozmów, wiele osób na Ciebie stawia- odpowiada mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapomniałabym, chciałabym cię przeprosić. Nie byłam ostatnio miła, wybacz- odpieram.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozumiem cię, nie będę już ci przeszkadzał. Dobranoc Juli- raczy mnie serdecznym uśmiechem i wychodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i> ~.~</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czuję ogromny ból, krew spływa na ziemie a ta od razu ją wchłania. Moje całe ciało jest pokaleczone, nie mogę nic z tym zrobić, gdyż jestem przywiązana do drzewa. Nie mam siły aby się szarpać jestem taka bezsilna. Do tego zimny wiatr chlastający twarz, nie wytrzymam tak długo. Słyszę głos oprawców siedzących przy ciepłym ognisku, przypomnieli sobie o mnie, bowiem znowu jeden z nich bierze nóż i rusza ku mnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Budzę się zlana potem, jestem cała przestraszona. To tylko sen, myślę i małymi łykami piję wodę, która stała na stoliku nocnym. Uświadamiam sobie, że drzwi są otwarte a w nich stoi jakaś postać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co Ty tu robisz?- pytam </div>
<div style="text-align: justify;">
Przyglądam się osobie, która stoi w drzwiach i po chwili odchodzi. Miałam ochotę wybiec z łóżka, ale coś mnie tu trzyma. W pokoju panuję, kompletna ciemność, lecz udało mi dopatrzeć oczy mojego obserwatora. Skądś je znam..</div>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawia mnie jedno, czemu ktoś przychodzi do mojego pokoju w środku nocy? Próbuję sobie przypomnieć te oczy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Już wiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
To Karls...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-44228387136481232102013-07-17T14:13:00.001+02:002014-01-03T22:15:08.775+01:00Rozdział 8 Przepraszam za nieobecność, postaram się nadrobić. Mam już napisane wiele rozdziałów, lecz nie mam czasu. Podoba się Wam ta grafika czy ją zmienić? Jeśli tak to potrzebuje kogoś, kto mi pomoże przy szablonie.<br />
Zostawiam Was z tym rozdziałem i czekam na Wasze komentarze.<br />
<br />
<br />
___________________________________________________________ <br />
Ruszam prosto do swojego pokoju muszę trochę odpocząć. Rozmyślam o tym co mnie czeka. Mam ogromne szansę wygrać, ale z jednej strony czy wytrzymam to psychicznie? Będę musiała zabijać ludzi, a oni przecież nie są niczemu winni tak jak ja, ale z drugiej strony jeśli ja ich nie zabiję to oni z całą pewnością mnie pozbawią życia.<br />
- Muszę być silna - powtarzam sobie, jestem na to gotowa. Nie wiem czy oszukuję samą siebie, ale muszę w to wierzyć. Wykąpana kładę się do łóżka, staram się odpocząć, lecz przeszkadzają mi dobiegające wrzaski opiekunki.<br />
- Julites chodź na kolację ! - woła Brites<br />
- Nie jestem głodna! - odpowiadam.<br />
Tak na prawdę to jestem, ale jakoś nie mam ochoty iść tam i bezsensu opowiadać jak to super poszło mi na treningu. Dlatego zamawiam sobie do pokoju dużą porcję kurczaka z ryżem. Delektuję się wybornym smakiem smakiem soczystego mięsa, a następnie na deser zajadam się musem truskawkowym. Po kolacji siadam na parapecie i obserwuję tętniący życiem Kapitol. Patrzę na ludzi, którzy nie mają praktycznie żadnych zmartwień, no może z wyjątkiem jak tu się ubrać. Nie muszę oni zabijać ani przeżywać koszmaru jakim są Igrzyska. Zazdroszczę im tego, że nie muszą martwic tym co będzie jutro. <br />
- Myśl o czymś innym- mówię sama do siebie. Teraz moje myśli kierują się ku rodzinie. Zastanawiam się co robią, jak sobie radzą beze mnie. Tak bardzo pragnę ich zobaczyć, chociaż na chwilę. Chcę przytulic mamę, porozmawiać z Carline, znowu pójść nad morze z Mateyem... Tak bardzo za nim tęsknie, przy nim zawsze czułam się bezpieczna. Był naprawdę cudownym przyjacielem, nikt nas nie łączyło żadne uczucie, traktowaliśmy siebie jak rodzeństwo, które zawsze może na siebie liczyć. Pamiętam naszą ostatnią rozmowę przed dożynkami.<br />
<i>Siedziałam wtedy jak zwykle na plaży, patrząc w dal. Po chwili przyszedł do mnie Matey, jak zwykle był uśmiechnięty zawsze to w nim podziwiałam tą pogodą ducha mimo to, że nie powodziło się jego rodzinie.</i><br />
<i>- Nie myśl o tym- powiedział, od razu wiedział co mnie trapi. </i><br />
<i>- Próbuje, ale to jest silniejsze ode mnie- odparłam, przesypując dłonią ciepły piasek.</i><br />
<i>- Nie ma co się martwi</i><i>ć</i><i> na zapas, uwierz mi. Jeśli taki los będzie mi albo tobie pisany to nic tego nie zmieni- mówi przyglądając mi się uważnie.</i><br />
<i>- Los, dlaczego ja muszę tu żyć? Dlaczego świat taki jest?- odpowiadam zdenerwowana </i><br />
<i>- Nic tego nie zmieni- powtarza się- tak musi być </i><br />
<i>- Cholera, dlaczego ty jesteś taki spokojny ?!- wybucham</i><br />
<i>- Juli, ja już się z tym pogodziłem. Moja złość, nie sporawi, że świat stanie się lepszy a wręcz przeciwnie mi zaszkodzi. Sama dobrze wiesz, jak ostatnio potraktowali Dziką Els.</i><br />
<i>- Wiem- Dzika Els, była młodą kobietą miała może około 20 lat. Straciła brata w Igrzyskach i od tego agresywna, w sumie zawsze taka była, lecz po stracie brata nasiliła się jej. Pewnego razu wybiegła na rynek, gdzie najwięcej jest strażników i zaczęła wydzierać się wniebogłosy jak nienawidzi Kapitolu. Strażnicy zareagowali od razu, jeden z nich szarpnął ją za włosy od tyłu a dwaj pozostali trzymali mocno za ręce, próbując ją obezwładnić, iż była strasznie silna.</i><br />
<i>- Uwaga!- krzyczy jeden ze strażników- tak kończą, osoby zakłócające spokój- mówiąc to strzelił jej prosto w głowę. Widziałam tą sytuacje bardzo dobrze, gdyż akurat przechodziłam.</i><br />
<i>Otrząsnęłam się z zamyślenia akurat gdy objął mnie Matey.</i><br />
<i>- Nie ważne co się stanie, cieszmy się chwilą- uśmiechnął się </i><br />
Poczułam, że do moich oczu napływają łzy. Nie. Muszę być twarda i ocieram oczy, nie mogę sobie pozwolić na rozczulanie nad sobą.<br />
- Pomyśl o czymś innym- mówię do siebie w duchu. Od razu nasuwa mi się dzisiejszy dzień. Cieszę się, że udało mi zawszeć sojusz, będzie trochę łatwiej na początku tych całych Igrzysk. Mój spokój jak zwykle zakłóca Finnick, który wparował do mojego pokoju<br />
- Puka się ! - syczę, wychodzi ponownie, tym razem zapukał- ale ty jesteś irytujący. - mówię, spoglądając na jego roześmianą twarz.<br />
- Jak tam ci poszło?- pyta, nie odpowiadam mu, jakoś nie mam ochoty na niczyje towarzystwo. <br />
- Coś się dzieje? <br />
- Nie, no coś ty -odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.<br />
- To czemu cię nie chciałaś zjeść z nami kolacji ? - dopytuję się<br />
- Bo nie jestem głodna? - ironizuję<br />
- To ten kurczak sam się zjadł ? - wskazuję na pozostałości po kolacji. <br />
- Od daj mi spokój, idź poszukaj wrażeń gdzie indziej- pokazuję na drzwi.<br />
- Jak powiesz co się dzieje- upiera się.<br />
- No to nie ty jedziesz na Igrzyska, to nie ty będziesz musiał zabijać, to nie ty będziesz musiał walczyć, to nie ty umrzesz na arenie- wykrzykuję mu to wszystko ze złości. <br />
- Nie umrzesz- mówi cicho-a poza tym nie zapominaj, że ja też przechodziłem przez to. <br />
- Tak tyle, że ty żyjesz! - krzyczę- a ja umrę po kilku dniach. <br />
- Julites, ale ty dramatyzujesz. Po pierwsze nie przesadzaj już, słyszałem, że świetnie sobie radzisz na treningach, każdy cię chwali, po drugie gdybyś była słaba to nie chcieliby z tobą sojuszu. A ty już pierwszego dnia zdobyłaś sprzymierzeńców, po trzecie rozmawiałem z mentorami z jedynki i dwójki są bardzo zadowoleni z waszego paktu. Po czwarte Juli jesteś bardzo uzdolniona i na pewno zdobędziesz dużo punktów podczas testów. Więc definitywny koniec z użalaniem się nad sobą. - mówi Finnick. Zaskakuję mnie to co powiedział, nie sądziłam, że ma takie zdanie o mnie, lecz nie chce, żeby sobie pomyślał, że dopiął swego, więc mówię:<br />
- Po pierwsze to się nie użalam, tylko taka jest prawda, a po drugie nie praw mi kazań, bo od tego tu nie jesteś.<br />
Widzę jak przewraca oczami i przez dłużą chwile patrzy mi się głęboko w oczy. <br />
- Wierzę w ciebie - oznajmia i mocno mnie przytula. - pamiętaj o tym - dodaję i wychodzi z mojego pokoju. Lekko zaszokowana kładę się do łóżka. Nie wiem dla czego, miewam takie chwile zwątpienia w swoje własne możliwości, strasznie mnie to irytuje. Lecz po rozmowie z Finnickiem czuję się trochę lepiej, potrzebowałam takiego dobrego słowa, chodź nie do końca są one prawdę to miło takich rzeczy po słuchać.<br />
Nienawidzę, jak mam takie wybuchy, nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje. Postanawiam po ćwiczyć trochę, wykonuję serie brzuszków, przysiadów, dokładnie się rozciągam. <br />
Po kąpieli kładę się do łóżka, czuję się o wiele lepiej. Chwila słabości odeszła w zapomnienie, nie mogę sobie pozwolić na takie zachowanie. Od tej chwili, żadnych płaczu, smutnych wspomnień. Teraz liczy się tylko jedno.<br />
Za wszelką cenę, wygrać Igrzyska. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-25312570853436795742013-06-07T14:25:00.000+02:002014-01-03T22:17:38.698+01:00Rozdział 7<div style="text-align: justify;">
Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale w ogóle nie mam czasu. Ostatnio wyjazd do Berlina i inne pierdoły, które uniemożliwiały mi odwiedzanie bloga. Mam już napisane kolejne 10 rozdziałów i z pomocą Justyny, która dzielnie sprawdza moje wypociny. </div>
<div style="text-align: justify;">
To zapraszam do czytania, krótkiego i mało ciekawego rozdziału.</div>
<div style="text-align: justify;">
___________________________________________ </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po przyczepieniu kartki z numerem dystryktu do stroju, wchodzę do sali
pełnej już trybutów. Następnie kobieta o imieniu Atala objaśnia nam
zasady szkolenia. Nie wolno nam symulować bójek z innymi trybutami, do
tego mamy wyszkolonych asystentów. Zauważam, że wiele osób uważnie mnie
obserwuje. Jedni się uśmiechają, a jedni wyglądają, jakby mnie chcieli
zabić wzrokiem. Wynika to pewnie z tego, że przyćmiłam ich na paradzie.
Gdy Atala kończy odczytać stanowiska, idę potrenować strzelanie z łuku.
Jestem zadowolona z tego, iż całkiem nieźle mi to wychodzi. Po kilku
udanych strzałach, ruszam poćwiczyć wspinaczkę, kto wie jaka arena nas
czeka. Przyznam szczerze, że nie jest to taki łatwe. Zmęczona idę
odpocząć przy stanowisku z węzłami. Znam kilka podstawowych, lecz
przydałby się poznać kilka nowych.</div>
<div class="im" style="text-align: justify;">
- Witaj - słyszę głos zza pleców.<br />
- Hej - odwracam się i widzę umięśnionego chłopaka</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Mick z jedynki, a ty to wiadomo, słynna Julites - mówi szeroko się uśmiechając.</div>
<div class="im" style="text-align: justify;">
- Co cię do mnie sprowadza? - pytam retorycznie, bo idealnie wiem o co mu chodzi.<br />
- No tego, chciałabyś ze mną i pozostałą trójką sojusz ? - pyta.<br />
- Jasne - odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To chodź do nas - mówi i obejmuje mnie, co bardzo mnie irytuje<br />
- Patrzcie kogo przyprowadziłem - zwraca się Mick do grupki siedzącej na ławce.<br />
- Jestem Blanca, a to Nicole i Will z dwójki - mówi i wskazuję
wysportowaną dziewczyną wygląda na mój rocznik, ale może się mylę.
Chłopak ma około czternaście lat, na pozór wygląda przeciętnie, lecz kto wie
jakie ma umiejętności. Sama Blanca ma pewnie z siedemnaście lat, jest wysoką
brunetką. Na pewno będzie groźnym przeciwnikiem, nawet jeśli teraz
zawrzemy sojusz, to i tak nie zmienia faktu, że będziemy prędzej czy
później go zerwać i się pozabijać.</div>
<div class="im" style="text-align: justify;">
- W czym jesteście dobrzy? - pytam.<br />
- Ja w strzelaniu z łuku, lecz zauważyłam, że ty też jesteś dobra - mówi Nicole.<br />
- A ja całkiem sobie radzę z oszczepami i toporami - dodaję Will.<br />
- A my z Blancą, specjalizujemy się w walkach wręcz - mówi Mick.<br />
- A ty? - pyta mnie zaciekawiona Nicole<br />
- Szybko biegam, dobrze rzucam nożami, w miarę sprawnie się wspinam i
jak wcześniej mówiłaś potrafię strzelać z łuku. - chwalę się<br />
- No to chodźmy do stanowiska z nożami - mówi Blanca. Pewnie chcę mnie sprawdzić, czy moje słowa nie są puste. Lecz ja jej
udowodnię, że ma się czego obawiać w przyszłości. Pokazuję im jak
rzucam, dobrze mi idzie kilka razy udało mi się trafić w środek. Dla
popisu robię salto w przód i rzucam celnie w tarcze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Genialnie! - mówi Mick, a reszta sojuszników klaszcze. Widzę jak
pozostali trybuci patrzą na mnie ze strachem. I o to chodziło. Następnie udajemy się sali obok na wspólny posiłek. Wszyscy razem
zasiadamy i delektujemy się różnymi smakołykami. Jak na zawodowców
wydają się całkiem sympatyczni. Wiem, że to mogą być tylko pozory, ale
na razie się nad tym nie zastanawiam. Rozmawiamy o strategii na
igrzyskach, staramy się parę rzeczy ustalić, warto się już
przygotowywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites, ty szybko biegasz, więc mogłabyś gonić tych co będą od razu
uciekać, weźmiesz broń i od razu będziesz za nimi biegła. Co Ty na to? -
mówi szeptem Blanca.<br />
- No dobra – odpowiadam.<br />
- Ja z Mickiem i Will'em będziemy przy rogu, a z tobą też może
uczestniczyć w sumie Nicole, też szybko biega, będą większe szanse, że
ich wyłapiecie. Gdy się ściemni, rozpalimy ognisko abyście mogły nas
znaleźć. - tłumaczy Blanca.<br />
- No to tak: ja z Julites będziemy w teranie, a wy przy rogu, zgarniecie
łupy i wszyscy spotkamy się na kolacji. - podsumowuje Nicole<br />
- Zgadza się - mówi dotąd milczący Will.<br />
- Nie oszczędzajcie nikogo - dodaję Mick. Po posiłku wracamy na sale i zmierzamy teraz poćwiczyć trochę teorię. Udajemy się do stanowiska z roślinami, które można spotkać na różnych ternach, uczymy się je rozpoznawać i rozróżniać je od trujących. Zaciekawia mnie kwiatek wyglądający jak agrest, lecz jest całkowicie bezbarwny rośnie przy drzewach. Jedna kropla soku z tej rośliny a śmierć jak gwarantowana. Następnie uczymy się rozpalać ognisko bez użycia zapałek, budować szałasy oraz zastawiać wnyki na zwierzęta jak i na ludzi. Obserwuję innych trybutów, nie są obdarzeni praktycznie żadnymi zdolnościami, co po nie którzy ledwo utrzymują łuk w ręku. Zauważyłam, że sporo osób dziś nie przyszło na zajęcie, nie miałam okazji po obserwować dziewczyny z siódemki. Jestem pewna, że coś się za tym kryje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Równo o 19 odbiera mnie z treningu Brites. Zadowolona oznajmiam jej, że mam szanse. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-72563985015960939252013-05-10T15:00:00.001+02:002014-01-03T22:17:18.275+01:00Rozdział 6<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
Przepraszam za moją nie obecność. Próbowałam znaleźć betę ale z marnym skutkiem...</div>
<div style="text-align: justify;">
Mam pewien pomysł aby zorganizować zlot fanów Igrzysk w Warszawie. Fajnie by było jakbyśmy wszyscy poszli na kolejną część Igrzysk do kina. Piszcie po swoich blogach o tym, zgarnijmy wielką ekipę.<br />
Wiem wiem, że jest jeszcze dużo czasu, ale pomyślcie o tym ;3</div>
<div style="text-align: justify;">
Chętnie z Wami o tym popisze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oto mój e-mail : vszyszka5@gmail.com<br />
+ potrzebuję kogoś kto mi pomoże zmienić trochę oprawę graficzną na blogu :)</div>
<div style="text-align: justify;">
Miłego czytania ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>_____________________________________________________</i></div>
<i>Wszędzie jest ciemno. Nie wiem w którą stronę mam iść. Wiem tylko jedno, on chcę mnie zabić. Teraz ukazała się jego prawdziwa postać. Biegnę przed siebie, zaczyna braknąć mi tchu. Opieram się przy starym drzewie, nie mija chwila, a za drzew ukazuję się on..</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Nie dostaniesz mnie ! - krzyczę</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W blasku nocy dostrzegłam jego brązowe śliniące oczy, są pełne nienawiści... </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Biegnę...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Brakuje mi sił, upadam.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>*** </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Przebudziłam się nad ranem, próbowałam jeszcze trochę pospać, lecz z marnym skutkiem. Rozmyślam cały czas o tym dziwnym śnie. Przed kim mogłabym uciekać ? Powinno być na odwrót, ten ktoś powinien uciekać przede mną, to ja mam być tą którą ma się każdy bać. Może mam za wysokie mniemania osobie ? Możliwe, ale takie rozumowanie, pozwala mi na duchowe opanowanie i logiczne myślenie. Jeśli mam wygrać, muszę uzbroić się w żelazną minę to tak złej gry. Nie mam innej opcji, żaden sen nie może tego zmienić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie potrafiąc leżeć bezczynnie wzięłam krótki prysznic i przebrałam się w stój treningowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Głodna jestem - myślę<br />
Udałam się więc do salonu, poprosiłam awoksa aby przyniósł mi jajecznicę i herbatę. Przez pewien czas delektuję się ciszą i spokojem. Wyglądam przez okno, świat dopiero budzi się do życia, na ulicach nie ma nikogo, każdy jeszcze śpi. W czwórce o tej porze wyruszają kutry, kobiety wczesnym rankiem zbierają wodorosty białe, które o świcie oddaje nam morze</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje myśli kierują się ku domu, rodzinnie, wolności, lecz przerywa mi to Finnick. Jestem zła, ponieważ chciałam trochę spędzić czasu sama, ale niestety teraz będę zdana na towarzystwo mentora. Patrzę na niego spod łba, lecz on nie przejmując się tym pyta:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też nie możesz spać? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mhm.- przytakuję, widząc, że awoks przynosi mi śniadanie mówi:</div>
<div style="text-align: justify;">
- To zjem coś z tobą - dodaję i prosi o owsiankę z owocami </div>
<div style="text-align: justify;">
- Fuu, owsianka- krzywię się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie lubisz? - pyta śmiejąc się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie cierpię, pamiętam jak byłam mała codziennie robiła ją mama. Jak nie widziała przekładałam ją do miski brata. Wolałam być głodna niż jeść te paskudztwo - wyznaję. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Głupoty gadasz, owsianka nie jest taka zła. - zaprzecza</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie znasz się - odpowiadam obojętnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś humorek nie do pisuję - mówi mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic ci do tego - syczę, nie zważając na moją obojętność, Finnick zagaduję mnie na różne tematy. Tak mnie wciągnął w rozmowę, że przez kilka godzin rozmawiamy o bezsensownych rzeczach. O tym jak kiedyś bawiąc się stłukłam sobie kolano tak mocno, że musieli czymś dziwnym je zaszywać i do tej pory mam bliznę, o tym jak uwielbiałam całymi dniami patrzeć się w morze. A Finnick wyznaję mi, że ma słabość do czekolady, więc zamawiamy dwa duże kubki pełne gorącego czekoladowego napoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wyglądasz na osobę, która lubi słodycze </div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty nie wyglądasz z pozoru na sympatyczną dziewczynę - odgrywa się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, to tylko pozory, nie każdy taki wiele o mnie wie - mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uwierz mi o mnie tez, mało kto wie, w świecie w jakim żyje nie można sobie pozwolić na zwierzenia, bo prędzej czy później zostanie wykorzystane to przeciwko tobie. Mam nadzieje, ze wiesz o co mi chodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Doskonale wiedziałam, co ma na myśli. Mianowicie jeśli ktoś zrobi coś co nie będzie pasowało władzom, to oni zrobią wszystko aby osoby na którym najbardziej ci zależy cierpiały, nie raz widziałam i słyszałam o takich przepadkach w czwórce. Rzadko się one zdarzały, iż w czwórce mieszkają bardzo porządni ludzie, ale również presja jaka wywierają na nas, także robi swoje. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przytakuje Finnickowi, który wyraźnie zauważył o czym rozmyślam. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak samopoczucia przed treningami?- pyta mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyśmienite - śmieje się. Rozmowę przerywa Brites, która chcę na osobność porozmawiać z Finnick'iem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochanie, idź do pokoju uczesz się, za piętnaście minut zaczyna się trening. - oznajmia mi. Wychodzę z salonu, lecz nie zamierzam iść do pokoju. Dyskretnie ukrywam się za rogiem i podsłuchuję o czym rozmawiają.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę trenować, jasno mi oznajmił, że tego nie potrzebuje - mówi szeptem oburzona Brites. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak nie chce to nie, pójdzie tylko na indywidualne testy - odpowiada lekceważąco mentor. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Proszę, porozmawiaj z nim. Przyda mu się kilka umiejętność z przetrwania a bez tego jest bez szans - upiera się Brites.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No przecież to wiem, rozmawiałem z nim wielokrotnie. Obrał taką taktykę to niech się przy niej trzyma, to jego życie a nie nasze. Jeśli tego nie rozumie, to sam traci - odpowiada zniecierpliwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale tu chodzi o nią ! - krzyczy Brites.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uspokój się do jasnej cholery ! Nie tu nie chodzi o nią, tu chodzi o jego głupotę a ja jej nie popieram. - odpowiada wkurzony mentor. Widzę, że ma zamiar już wychodzić, więc szybko ruszam do swojego pokoju. Czegoś tu nie rozumiem, czemu Karls nie chcę się ćwiczyć na treningach? Tylko skończony idiota odmówiłby lekcji przetrwania, jeśli wie, że za kilka dni umrze. Właśnie, może on chce umrzeć bez walki ? W sumie to mi na rękę, że Karls nie chcę ćwiczyć, jeszcze łatwiej będzie mi go pokonać. Najbardziej zastanawia mnie to czemu Brites wspomniała o mnie. Co takiego zrobiłam... Ale dobra, to nie moje sprawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszę wołanie, Brites, że trzeba już iść. Windą zjeżdżamy na podziemie naszego budynku, gdzie udajemy się na sale treningowe. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Pokaż na co Cię stać - mówi cicho Brites i klepie mnie po ramieniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne - odpowiadam skupiona.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-47039209851505998892013-04-06T15:07:00.000+02:002013-04-06T15:15:34.264+02:00The Versatile Blogger Award<i> Kochani moi!</i><br />
<i>Kolejny rozdział zbliża się wielkimi krokami, bądźcie wytrwali, nie długo go opublikuję :)</i><br />
<i>______________________________________________</i><br />
<br />
<i>Dostałam kolejną nominację do The Vesatile Blogger za co bardzo dziękuję<a href="http://zero-strachu.blogspot.com/"> http://zero-strachu.blogspot.com/</a>.</i><br />
<br />
<h3>
<b><i>Zasady:</i></b></h3>
<i>- podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu<br />
- pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu<br />
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie<br />
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują<br />
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów</i><br />
<br />
<h3>
<b><i>Kolejne 7 faktów o mnie : </i></b></h3>
<i>* Nie lubię szpinaku</i><br />
<i>* Mam starszego brata</i><br />
<i>* Irytują mnie moje koleżanki z klasy i wgl znaczna część klasy </i><b><i> </i></b><br />
<b><i>* </i></b><i>Uwielbiam chodzić po górach</i><br />
<i>* Mam ostatnio fazę na Taylor Swift</i><br />
<i>* Czytam obecnie "Dziwne losy Jane Eyre"</i><br />
<i>* Czytam wielokrotnie te same książki </i><br />
<i><br /></i>
<br />
<h3 style="font-weight: normal;">
<b><i>Blogi, które nominuję:</i></b></h3>
<div style="font-weight: normal;">
<a href="http://pain-and-love-1d.blogspot.com/"><i> http://pain-and-love-1d.blogspot.com/</i></a></div>
<i><a href="http://pisane-ogniem.blogspot.com/">http://pisane-ogniem.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://www.corkaczasu.blogspot.com/">http://www.corkaczasu.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://probujacbycsoba.blogspot.com/">http://probujacbycsoba.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://every-night-is-another-story.bloog.pl/?ticaid=6105ce"> http://every-night-is-another-story.bloog.pl/?ticaid=6105ce</a></i><br />
<i><a href="http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/">http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://life-on-brooklyn.blogspot.com/"> http://life-on-brooklyn.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://iskierka-nadziei2.blogspot.com/"> http://iskierka-nadziei2.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/">http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/</a></i><br />
<i><a href="http://hide-feelings.blogspot.com/">http://hide-feelings.blogspot.com/</a></i><br />
<a href="http://echo-istnienia.blogspot.com/"><i>http://echo-istnienia.blogspot.com/</i></a><br />
<a href="http://when--darkness--falls.blogspot.com/">http://when--darkness--falls.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://fantasy-is-my-life.blogspot.com/">http://fantasy-is-my-life.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://silverinshadows.blogspot.com/">http://silverinshadows.blogspot.com/</a><br />
<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-22124526695102324662013-03-24T17:34:00.000+01:002014-01-03T22:16:55.959+01:00Rozdział 5<div style="text-align: justify;">
Rozdział nie jest chyba zbytnio ciekawy, ale oceną oddaje w Wasze ręce. <br />
_______________________________________________________<br />
<br />
Wjeżdżamy do miasta i słyszę głośny ryk tłumu. Jedziemy ulicą, która prowadzi do rynku głównego. Wzdłuż ulicy porozstawiane są wielkie trybuny i telebimy, wszystko tu jest takie kolorowe i ładne. Każdy pokazuję nas placem, krzyczą nasze imiona. A ja przybieram groźną minę i z powagą macham do nich, zachowuję się jak prawdziwy zawodowiec. Wnioskuję, że im się podoba, bo ryk tłumu jest coraz większy. Dwanaście rydwanów okrąża rynek i zatrzymujemy się przy rezydencji prezydenta Snowa. Na balkonie ukazuję się nam drobny, chudy, starszy pan o idealnie siwych włosach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witajcie, witajcie trybuci - mówi prezydent. Gdy słyszę jego głos robi się nie dobrze, próbuję się opanować. Liczę w myślach do dziesięciu to zawsze mi pomaga. Nie zamierzam go słuchać, rozglądam się wśród trybutów. Żaden z nich nie wygląda równie spektakularnie jak ja i to mnie cieszy. Jest tylko jeden strój, który przykuł moją uwagę. A mianowicie sukienka dziewczyny z trójki, wykonana z drucików elektrycznych drucików, które ładnie błyszczą. Stojący obok mnie Karls wygląda idiotycznie gdybym była wśród tłumu roześmiałabym się widząc jego szalenie groźną minę. Zachowuję się dziwne zamiast stwarzać pozory godnego przeciwnika to on robi z siebie sierotę , która nawet nie potrafi się uśmiechnąć. Z zamyślenie wyrywa mnie ruszający rydwan, ponownie okrążamy rynek i ruszamy do Ośrodka Szkoleniowego, gdzie do czasu rozpoczęcia Igrzysk będziemy mieszkać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Byliście cudowni ! - woła radośnie Brites - Chodźcie do środka- kontynuuje. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wasz apartament jest na czwartym piętrze - oznajmia Finnick. Po krótkiej przejażdżce windą, wchodzimy do mieszkania. Jest ogromne i jeszcze bardziej luksusowe niż pociąg, którym tu jechaliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Twój pokój - mówi Brites, otwierając drzwi - Idź się wykąp kochana i zaraz przychodź na kolacje. Pokój jest świetny, ściany są w kolorze ciemnego turkusu. Na szafkach stoją wazony z pięknymi białymi liliami, dzięki nim cudownie pachnie w pokoju. Na przeciw okna stoi ogromne łóżko, pokryte kremową narzutą, a na niej leżą poduszki wykonane z drogich materiałów. Idę łazienki i od razu przygotowuję sobie gorącą kąpiel, dodaję trochę do wody olejków, aby miała piękny zapach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wykąpana zakładam śliczną kremową sukienkę i następnie przeglądam się w lustrze. Nie wyglądam już na piętnaście lat, ciemne włosy i makijaż dodają mi wieku. Co w wynika, że wyglądam dojrzalej i groźniej. Jeszcze niedawno byłam nie pozorną dziewczyną a teraz muszę stawać czoła wyzwaniom, które stawia mi los. Wiąże włosy w warkocz i idę do salonu. Wszyscy już tam są i rozmawiają o tym jak dobrze wypadliśmy na paradzie. W dyskusji nie uczestniczy tylko Karls.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ojej, jaka niemowa się z niego zrobiła. Jakoś jak mi dokuczał, buzia mu się nie zamykała. Jakie to smutne - myślę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ah już jest nasza królowa mórz - mówi radośnie Niki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kapitol oszalał na twoim punkcie - dodaję Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I tak mam być - mówię śmiejąc się. Nie wiem ile jest prawdy w tym co mówi Finnick, ale staram się mu uwierzyć. W końcu trzeba mieć jakieś nadzieje, gdyby jej nie było podałabym się na starcie. Nakładam sobie pysznej zupy rybnej a potem delektuję się pyszną potrawką z indyka z cukinią. Na deser dostajemy po pysznym kawałku czekoladowego ciasta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro o 9 zaczynają się treningi, zróbcie dobre wrażenie -mówi Brites. Czuję dziwny nie pokój, trochę przeraża mnie to, że spotkam moich przeciwników...Na jedzona, żegnam się ze wszystkimi i idę do pokoju na długo wyczekiwany odpoczynek. Kładę się do łóżka i oglądam powtórkę z parady. Muszę przyznać, że trybuci z jedynki i dwójki zrobili na mnie dobre wrażanie, prezentowali się interesująco. Niepokoi mnie postawa dziewczyny z siódemki, praktycznie każdy z trybutów nawiązywał jakiś kontakt z tłumem, lecz nie ona. Stała nie ruchomo patrząc się groźnie w przestrzeń. Jestem ciekawa co pokaże podczas treningów w sumie Karls też przyjął taką postawę, jakby się zmówili. Wyłączam telewizor i czekam na upragniony sen, lecz niestety on nie nadchodzi. Rozmyślam o tym jak przez te dwa dni bardzo się zmieniłam. Nie jestem już tą samą Julites. Jakbym nią była to bym się bała przeciwników, pamiętam jak nie raz wypłakiwałam oczy przed ewentualnym uczestniczeniem na Igrzyskach. Wyjazd do Kapitolu równał się pewną śmiercią... </div>
<div style="text-align: justify;">
Przypomniały mi się pierwsze dożynki, mało wtedy nie zemdlałam tak bardzo byłam zestresowana. Wśród grupy dwunastolatek stałam obok Carline. Ona również strasznie się denerwowała, była biała jak kreda. Gdy przyszedł czas losowania zauważyłam, że smużkiem lecą jej łzy, podałam jej chusteczkę i złapałam za rękę. Miałyśmy szczęście, iż owego roku zgłosiła się para ochotników, obie odetchnęłyśmy z ulgą. Gdy stres już z nasz zszedł, Carline podziękowała mi za małą pomoc i od tej pory obie w każdej sytuacji sobie pomagałyśmy. Bardzo dużo jej zawdzięczam, nie wiem co bym bez niej zrobiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lecz wracając to obecnej sytuacji, moje osoba jest teraz wykreowana na zawodowca co się równa z mordercą...</div>
<div style="text-align: justify;">
Powinno mnie to przerażać, ale tak nie jest. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dużo się zmieniło, teraz już się nie boję..</div>
<div style="text-align: justify;">
To oni teraz mają się bać mnie. </div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com44tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-48020933411072075862013-03-20T19:26:00.001+01:002013-03-20T19:38:05.417+01:00Versatile Blogger Award <h3 style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">Każdy nominowany blogger powinien:</span></i></h3>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- podziękować nominującemu na jego blogu;<br />- pokazać nagrodę 'The Versatile Blogger';</span><span style="font-family: inherit;">- ujawnić</span><span style="font-family: inherit;"> </span><b style="font-family: inherit;">siedem</b><span style="font-family: inherit;"> faktów dotyczących siebie;</span><span style="color: silver; font-family: inherit; text-align: center;"> </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- nominować dziesięć blogów, które jego zdaniem na to zasługują;</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- poinformować o tym fakcie nominowane blogi. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
</div>
<h3 style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">Nominowana zostałam przez:</span></i></h3>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> <a href="http://happy-hunger-games-cece.blogspot.com/">http://happy-hunger-games-cece.blogspot.com</a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">Siedem faktów o mnie:</span></i></h3>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Strasznie szybko się denerwuję.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Uwielbiam wymyślać niestworzone historie.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Irytują mnie babcie w kościele, które staję obok mnie siedzącej i liczę, że ustąpie im miejsca, ale nie ma tak ŁATWO hyhy.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Zdarza mi się kłamać.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Jestem strasznie zazdrosna o wszystko i o wszystkich.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Dużo osób twierdzi, że jestem wredna.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: inherit;">- Lubie rozkminia</span><span style="font-family: inherit;">ć</span><span style="font-family: inherit;"> co by było gdyby. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<i>Blogi, które nominuję:</i></h3>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://legendaavalonu.blogspot.com/">legendaavalonu.blogspot.com</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://slodki-flirt-moje-opowiadanie.blogspot.com/%20">http://slodki-flirt-moje-opowiadanie.blogspot.com/ </a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://so-fucking-true.blogspot.com/">http://so-fucking-true.blogspot.com</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://szczesliwetrzynastki.blogspot.com/"> szczesliwetrzynastki.blogspot.com </a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://attka-attkaa.blogspot.com/"> http://attka-attkaa.blogspot.com/</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.seellow.blogspot.com/"> www.seellow.blogspot.com</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://forevertogetherhgdm.blogspot.com/"> http://forevertogetherhgdm.blogspot.com/</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://the-szlachta.blogspot.com/"> http://the-szlachta.blogspot.com</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://fashionlifebygabi.blogspot.com/"> http://fashionlifebygabi.blogspot.com/</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://igrzyska-amy-moore.blogspot.com/"> igrzyska-amy-moore.blogspot.com</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> P.S</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Rozdział już za niedługo.</i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-36001450957603144372013-03-12T17:29:00.001+01:002014-01-03T22:16:28.900+01:00Rozdział 4<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj jest mój z lepszych dni, ponieważ zajęłam drugie miejsce w konkursie recytatorskim huhu ;3 </div>
<div style="text-align: justify;">
Więc z racji tego, mam dla Was kolejny rozdział.</div>
<div style="text-align: justify;">
__________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites czas wstawać, za dziesięć minut śniadanie - słyszę głos Brites dobiegający za drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze nigdy się tak nie wyspałam, śnił mi się dom i Matey. Jeśli chcę aby ten sen się spełnił, muszę wygrać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I to zrobię - mówię sama do siebie. Następnie udaję się do łazienki, wziąć krótki prysznic. Wykąpana nakładam granatową luźną koszulę i ciemne jeansy. Związuje włosy w prosty warkocz i idę do salonu. O dziwo zostaję tam tylko Brites.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry - mówię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj kochanie, częstuj się na pewno jesteś głodna- odpiera, malując swoje usta niebieską szminką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O tak nawet nie wiesz jak bardzo - myślę. Opycham się różnymi słodkimi bułkami i wszystko to popijam kakao. Postanowiłam, że przed tym nim trafię na arenę, trochę przytyję. W końcu przyda mi się trochę masy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witajcie, trochę mi się przysnęło - wyznaję wchodzący do salonu Finnick. Ubrany jest w luźną bluzkę i ciemne spodnie a do tego jego włosy są rozwiane na wszystkie strony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie Karls? - pytam obojętni. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedział, że zje śniadanie u siebie - mówi mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dobrze -myślę. Nie mam zamiaru się patrzeć na jego parszywą twarz mógłby się w ogóle nie pokazywać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc, za około dwadzieścia minut dotrzemy do Kapitolu - mówi Brites.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites, nie wolno ci się sprzeciwiać ekipie przygotowawczej i styliście - dodaję mentor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Da się zrobić - odpowiadam. Przez jakiś czas rozmawiamy o przetrwaniu na arenie i o pozostałych trybutach. Ich również dziwi, że w tym roku nie ma żadnych ochotników może to zbieg okoliczności a może po prostu uświadomili sobie co to oznaczają Igrzyska. Nagle moim oczom ukazuję coś niezwykłego...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kapitol ! - mówię zdumiona widokiem. Budynki sięgają chmur, wszystko jest takie idealne. Piękne jeziora, parki, fontanny a cały Kapitol otaczają góry skaliste. Widok przerwa tunel, do którego wjechaliśmy. Trwa to chwilę, aż w końcu docieramy na stację. Wszędzie są tłumy Kapitolończyków są dziwacznie ubrani i pomalowani, zastanawiam się czy ja też bym tak wyglądała gdybym się tam urodziła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Automatycznie zaczynam machać i uśmiechać się, posyłam nawet kilka buziaków do tłumu. Są zachwyceni moim zachowaniem, tłum piszczy i krzyczy coś chodź dokładnie nie rozumiem co. Następnie zostajemy przetransportowani do Centrum Odnowy. Tam mają nas przygotować przed paradą trybutów, która odbędzie się dzisiaj. </div>
<div style="text-align: justify;">
___________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
- To boli ! - wydusiłam z siebie po oderwaniu kolejnego plastra z nogi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybacz - mówi Crow jeden z ekipy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to jest? - pytam kobiety o imieniu Erbi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dowiesz się potem skarbie - odpowiada odkładając miseczkę z jakąś dziwną ciemną substancją. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilku chwilach słyszę:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słonko jesteś już gotowa, możemy iść po Niki. Zrobili mi wszystkie możliwe zabiegi kosmetyczne od manicure do wyrwania włosów z okolic brwi. Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym nigdzie nie mogę znaleźć lustra.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trudno - myślę. Siadam na krześle i nagle słyszę głos zza moich pleców.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj - mówi cichym głosem stylistka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć - nie pewnie odpowiadam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Niki, będą twoją stylistką</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja Julites, nigdy dotąd nie widziałam Cię, jesteś nowa ? - pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, ale to jest mało istotne - mówi i następnie szeroko się uśmiecha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wygląda na mieszkankę Kapitolu. Ma krótkie blond włosy i duże brązowe oczy. Ubrana jest dopasowany czarny kombinezon. Na oko mam może około 30 lat, a może nawet mniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak chcesz wyglądać na paradzie trybutów? - pyta Niki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Groźnie - mówię głośno i pewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No to tak jak myślałam - mówi zamyślona. A potem dokładnie mnie ogląda i co krok coś zapisuje w swoim małym notesie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź coś zjeść, przyjdę po ciebie za kilka godzin. - dodaję stylistka. Idę do pokoju obok w którym jestem sama, jedyna żywą duszą jest awokos, który mnie obsługuję. Zajadam się pysznym łososiem, zupą grzybową a na deser zjadam duże ciasto z bitą śmietaną . Najedzona, siadam na kanapie i włączam telewizor. I tak przez kilka godzin oglądam bezsensowne programy, do czasu gdy nie przychodzi mnie Niki. Prowadzi mnie do garderoby i tam ekipa maluje mnie, czesze, przez ten cały czas mam zakryte oczy. Na koniec stylistka pomaga założyć mi mój strój na paradę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie podglądaj - mówi surowo Niki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, dobra - odpowiadam zniecierpliwiona- aż w końcu słyszę :</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już możesz- i następnie Niki odsłania mi oczy i kieruję mnie do ogromnego lustra.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie moje odbicie - mówię zdumiona. Nie mogę do wierzyć, że to ja. Całkowicie nie jestem do siebie podobna. Zamiast kasztanowych włosów mam ciemne kruczoczarne. Kości policzkowe są znacznie wyraźniejsze, nadaję to ostry wyraz twarzy. Usta i tak samo powieki są srebrne. A strój, jest po prostu cudowny. Długa w kolorze morza sukienka z mocno zawiązanym paskiem w talii. Wyglądam jakbym miała na sobie fale. A do tego czarne bolerko wyglądające jak część zbroi. Ciemne włosy są lekko pofalowane u końcach. A przedziałek na środku idealnie pasuje do przepaski na głowę chyba wykonanej z czegoś w rodzaju glonów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyglądasz jak królowa mórz - mówi Niki, wręczając mi trójząb.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś niesamowita - odpowiadam i mocną przytulam swoją stylistkę. Wyglądam groźnie a zarazem oryginalnie i to mi się podoba !</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już czas - oznajmia Niki i wraz z nią zjeżdżamy podziemia gdzie znajduje się ogromna stadnina. Podchodzimy do naszego rydwanu, gdzie zostajemy całą ekipę i Karls'a ze swoim stylistą. Bądź co bądź, on również wygląda dobrze. Ma odkrytą klatkę piersiową, spodnie trzy czwarte w kolorze turkusowym pokryte siatką rybacką. A na ciele ma namalowane glony, które wyglądają bardzo realistyczne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Królowa i jej pomocnik. Cudownie ! - komentuje Brites, która do nas dołączyła. Dziwi mnie to, że Karls jest zrobiony na mojego pomocnika a nie na króla w ten sposób wyglądałby groźniej. Ja na jego miejscu byłabym nie zadowolona z takiego stroju, ale sądząc po jego zachowaniu on ma inne zdanie na ten temat. Cóż sam sobie szkodzi, jak dla mnie to i lepiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Racja, wyglądacie świetnie - dodaję Finnick i puszcza do mnie oczko, na co ja karcę go złowrogim spojrzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Parada zacznie się lada moment, wchodźcie na rydwan - mówi Brites. Po słusznie wykonujemy polecenie do powozu mamy zaprzężone cztery piękne białe konie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Macie wyglądać pięknie ! - woła Finnick za nami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie, nie. Ja będę wyglądać groźnie - myślę</div>
<div style="text-align: justify;">
No i zaczęło się... </div>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-58074653200212453592013-03-02T12:48:00.002+01:002014-01-03T22:13:44.712+01:00Rozdział 3<div style="text-align: justify;">
Rozdział z dedykacją dla mojej najlepszej przyjaciółki Karoliny <3</div>
<div style="text-align: justify;">
+ Rozdział, nie jest zbytnio ciekawy ale zostawiam to do waszej oceny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
_______________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
Samochodem udajemy się na stacje. Widzę dużo kamer i tłumy ludzi chcących nas pożegnać. Automatycznie zmieniam swoją rolę w obojętną, niczym nie przejmującą się dziewczynę. Wsiadam do pociągu i moim oczom ukazuje bogato urządzony wagon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cały jest dla was kochani- mówi radośnie Brites. Mój dom może i nie wyglądał biednie, ale na pewno nie był tak cudowny jak ten wagon. Opiekunka pokazuje mi mój pokój i mówi:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idź się wykąp i przebierz słonko, a potem przyjdź na obiad- idę prosto do łazienki. Nigdy w życiu nie miałam okazji doświadczyć takiego luksusu. Mam do wyboru dziesiątki pianek, płynów, żelów do kąpieli i każdy jest o innym zapachu. Długo nie mogłam się zdecydować, lecz jednak wybieram kokosowy płyn. Ah co za cudowny zapach. Wykąpana, udaję się do garderoby, wszystko w niej jest takie ładne. Ostatecznie wybieram koronkową jasną sukienkę, następnie czesze i wiążę włosy w koński ogon i ruszam na obiad. W salonie siedzi już Karls. Z nienawiścią spoglądam na niego, a potem siadam i nalewam sobie soku pomarańczowego. Cisza. Przerywa ją Brites wchodząca z naszym mentorem- Finnickiem. Jest on może ze dwa lata ode mnie starszy, ma brązowe włosy w lekkim nie ładzie i duże zielone oczy. Jest wysokim i dobrze zbudowanym nastolatkiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Witajcie- mówi siadając koło mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witaj- odpowiada mu Karls. Ja zamierzam milczeć przez cały posiłek, jakoś nie mam ochoty na puste pogadanki. Na szczęście nikt się do mnie odzywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To dobrze- myślę. Nie jestem tu dla rozrywki, jestem tu aby przetrwać. Zaraz. Ja jestem tu dla rozrywki, ale nie dla mojej, tylko dla Kapitolińczków mają uciechę z tego, że patrzą na śmierć dzieci. Ta myśl sprawia, że robi mi się nie dobrze. Gdy chcę już wyjść zatrzymuje mnie Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie przedstawisz się?- pyta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie- odpowiadam przesłodzonym głosem udając Brites. Nie czekając na to co powie, wychodzę. Idę do swojego pokoju i trzaskam drzwiami. Jestem cała podenerwowana tym dzisiejszym dniem, który przyniósł tyle nie dobrego. Przebieram się w piżamę i kładę się do łóżka. Postanawiam obejrzeć powtórki z dożynek. Zadziwia mnie to, że w tym roku nie ma żadnych ochotników. Dziwne, przeważnie z jedynki i dwójki zawsze się ktoś zgłasza. Zapada mi w pamięci, dziewczyna z siódemki. Wydaje się, inteligenta i przebiegła z taką osobą mogłabym zawrzeć sojusz.<br />
-Ale na razie się tym nie martwię - myślę. Wyłączam telewizor i nagle czuje, jak spływa mi po twarzy słona łza. Tak. To jest jedyny czas na chwilę słabości, więcej nie będę mogła sobie na to pozwolić. Rozmyślam o tym, czemu to akurat mnie spotkał taki los. Dopada mnie coraz większy szloch, którego nie potrafię oponować, jestem taka bezsilna. Nagle ktoś wchodzi do mojego pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie płacz - to głos mojego mentora.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Łatwo ci mówić - mówię przez łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zobaczysz, znajdę ci jakiegoś sponsora nie będzie tak źle - pociesza mnie.<br />
- Przepraszam za moje zachowanie przy obiedzie, pogubiłam się trochę. Nie wiem co mam robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziesz zawodowcem, podszkolisz się podczas treningów. Przybierzesz maskę mordercy, w ten sposób Twoje szanse powinny sporo wzrosnąć. Ale pod jednym warunkiem.. - mówi</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakim?- pytam, spoglądając na niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz więcej nie płakać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Postaram się - mówię cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W czym jesteś dobra?- po chwili pyta Finnick.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szybki biegam, potrafię nie źle rzucać nożami i w miarę sobie radzę z nożami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nam powinno wystarczyć, jesteś bardziej uzdolniona od Karlsa - wyznaję. I to od razu bardziej mnie buduję to na duchu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ok, potrenuje i dam radę- mówię i wycieram łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No ! I takie nastawienie mi się podoba- odpowiada łagodnym tonem/</div>
<div style="text-align: justify;">
- A teraz pozwól, że się prześpię. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobranoc- mówi cicho mentor i wychodzi z pokoju. Po chwili, dopada mnie sen.<br />
<br /></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-66674988857595941832013-02-25T10:09:00.001+01:002014-01-03T22:13:08.815+01:00Rozdział 2<div style="text-align: justify;">
- Witajcie, witajcie, witajcie ! - szczebiocze Brites, tym swoim wymyślnym akcentem.- Wesołych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja ! - kontynuuje. Następnie pokazuje nam film z Kapitolu. O tym, że więcej państwo nie dopuści do buntu i za wolność trzeba surowo zapłacić.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Jaką tam wolność - myślę. Jak wysyłają nas na Igrzyska, po to aby dzieci się po zabiały, kontrolują nasze życie, surowo każą za złamanie chodź jednej z zasad, które są destrukcyjnie nadzorowane przez władze. Rzygać mi chcę na tą całą ich "dobroć". Po irytowana rozglądam się wśród tłumu. Dostrzegam Matey'a, uśmiecha się do mnie, poczułam się trochę lepiej, ale akurat w tym momencie Brites oznajmia, że czas na losowanie trybutów na sześćdziesiąte siódmą edycję Igrzysk. Czuję jak serce szybciej mi bije... </div>
<div style="text-align: justify;">
- Panie mają pierwszeństwo ! - oznajmia i następnie miesza ręką w kuli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest dobrze, dobrze.. - próbuję się opanować- nie, nic nie jest...- czas jakby się zatrzymał, sekundy trwają jakby wieczność, czuję jak zimny pot otula moje ciało, każdy z moich mięśni jest spięty. Unoszę głowę do góry, prosząc aby się to skończyło, chcę już do domu..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites Crebs ! - woła wesoło. - Gdzie jesteś kochana? - pyta i rozgląda się wśród tłumu. Dopada mnie straszna panika.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Od tej pory musisz grać - uspokajam się w myślach. Przybieram minę obojętnej i znudzonej tą całą sytuacją póki mnie jeszcze kamery nie pokazały na wielkich ekranach. A potem w otoczeniu strażników idę na scenę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Są jacyś ochotnicy?- pyta. Czemu akurat teraz nikt nie chce się zgłosić, jest tyle osiemnastoletnich dobrze wyszkolonych dziewczyn, czemu tego nie zrobią? Czemu.. Nikt się nie zgłasza, pewnie każdy stwierdził, że ja jak inne moje rówieśniczki, jestem idealnie przygotowana., więc nie ma sensu się poświęcać. Teraz już nie ma wyboru, nic się nie zmieni. Jadę na Igrzyska. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż, teraz czas na panów - mówi i ponownie losuje w kolejnej kuli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Karl Pireson!- woła. Ha. Jak to dobrze, że to on. Akurat on na taki los zasługuje. Cieszę się będę miała okazję zmierzyć się z nim na arenie, od dziecka go nienawidziłam. Wiele razy mnie obrażał przed innymi, raz mnie nawet pobił, tylko dlatego, że nie zeszłam mu z drogi. Pamiętam jak dziś, gdy Matey stanął w mojej obronie. Właśnie w ten sposób się poznaliśmy i od tego czasu byliśmy nie rozłączni . Idealnie czuliśmy się w swoim towarzystwie. Z zamyślenia wyrywa mnie Brites, która każę nam uścisnąć sobie dłonie. Z pogardą spoglądam w jego przestraszone oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oh jakie to smutne, stracił swoją całą pewność siebie- myślę. Niech wie, że zginie z mojej ręki. Nie zawaham się użyć, noża jak będę miała pierwszą lepszą szanse aby to zrobić podczas gry. Ta myśl trochę poprawia mi stan ducha. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oto nasi trybuci, którzy z dumą będą reprezentować dystrykt Czwarty! - mówi radośnie opiekunka. Czuje czyjeś dłonie na plecach, to strażnicy. Prowadzą nas do Pałacu Sprawiedliwości. Gdzie będziemy mieli chwile na pożegnanie z bliskimi. Zaprowadzają mnie do pokoju, gdzie stoją dwie skórzane czarne kanapy i jeden mały fotel, a wszystkie dodatki są idealnie dopasowane. Nie muszę długo czekać, po chwili przychodzą do mnie rodzice z Lukasem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałam!- krzyczy od progu roztrzęsiona mama.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będzie dobrze.. - uspokajam ją. Co za ironia losu, jestem bardziej opanowana od mamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślałam, że się zgłosisz albo cię wybiorą nie przeżyłabym gdybyśmy mieli razem walczyć- mówię do Lukasa, który jest wyraźnie zły i smutny zaistniałej sytuacji. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przeszło mi to przez myśl, ale nie. Nie zrobiłbym tego, teraz sobie dopiero uświadomiłem co cię czeka- odpowiada, patrząc na mnie uważnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czeka mnie piekło... - mówię cicho, spuszczając wzrok na podłogę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań już, szybko biegasz, zdobędziesz jakąś broń, najlepiej jakby to były noże. Dasz sobie radę mała- mówi Lukas, podbierając mnie na duchu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem - staram się odpowiedź pewnym głosem. Aby podbudować trochę mamę, chodź przychodzi mi to trudno. Najchętniej bym się gdzieś zaszyła, żebym mogła w spokoju się wypłakać. Podchodzę do mamy i mocno ją przytulam i tak trwamy do chwili gdy przychodzi strażnik oznajmiając, że już koniec czasu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Trzymaj się- mówi cichym głosem tata i całuję mnie w czoło. Następnie wychodzą, długo nie muszę czekać na kolejną osobę. Tym razem jest to Carline.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bądź dzielna, możesz wygrać - mówi od progu przyjaciółka, łagodnym tonem patrząc mi w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie mogę. Będą tam zawodowcy, zawsze ktoś z nich wygrywa - odpieram.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapominasz, że ty też jesteś z zawodowego dystryktu. Będą chcieli zawrzeć z tobą sojusz, zgodzisz się. Będziesz miała w ten sposób większe szanse. Jakoś to będzie Juli - pociesza mnie Carline.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zobaczymy - szepce. Mocno mnie przytula i następnie wychodzi ze strażnikiem. Wyglądam przez okno, chcę jeszcze przez chwilę popatrzeć na Czwórkę. Jestem cała roztrzęsiona i tak okropnie chcę mi się płakać. Moje życie może się skończyć za tydzień czy dwa. Tam myśl sprawia, że poczułam się słabo. Mało nie upadłam, lecz ktoś mnie łapie. To Matey.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Usiądź - mówi ciepłym głosem i prowadzi mnie na kanapę - Będzie dobrze - kontynuuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Matey, ja za niedługo będę martwa. Nic nie jest dobrze, nie dam sobie rady - mówię spoglądając w jego dobre czekoladowe oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Juli, jesteś silna. Wygraj, zrób to dla rodziny, zrób to dla mnie - odpowiada cicho Matey. Mocno mnie przytula i całuję mnie w policzek. Tak bardzo bym chciała aby Matey posiedział jeszcze ze mną, lecz niestety po chwili wychodzi gdy czas odwiedzin dobiegł końca.</div>
<div style="text-align: justify;">
I ponownie zostaję sama.</div>
<div style="text-align: justify;">
___________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozdział taki sobie, dodaję go z racji tego, że Jennifer dostała Oscara.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo ten rozdział zamierzałam dodać w czwartek, no ale macie go dzisiaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
Komentujcie. </div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-84924451308281828762013-02-24T12:59:00.001+01:002013-02-24T21:12:51.000+01:00Nominacja Drugi rozdział już napisany. Jutro możliwe, że dodam.<br />
*******<br />
Zostałam nominowana do Liebster Awar przez ( <a href="http://julus-world.blogspot.com/p/nominacie.html">http://julus-world.blogspot.com/p/nominacie.html</a>) dziękuje bardzo :3<br />
Nominacja pozwala blogom takim jak ja zdobyć więcej obserwatorów i daje możliwość rozpowszechnienia. Jak ktoś Cię nominuję, należy odpowiedzieć na jego 11 pytań a na następnie Ty nominujesz kolejne 11 osób ( nie można nominować osoby, która Ciebie nominowała) oraz Ty też zadajesz 11 pytań. <br />
<br />
Odpowiedzi na pytania, które mi zadałaś :<br />
<br />
<h3>
O czym masz bloga?</h3>
Mój blog jest to historią o Julites, nie chcę za wiele zdradzać, bo nie będzie przyjemności z czytania. Z racji tego, że dodałam tylko jeden rozdział, więcej nie powiem ;)<br />
<br />
<h3>
Twój ulubiony kolor?</h3>
Fiolet.<br />
<br />
<h3>
Czemu założyłaś bloga ?</h3>
Założyłam, ponieważ interesuje mnie<span id="taw" style="margin-right: 0;"> fanfiction</span> o Igrzyskach Śmierci i sama chciałam spróbować właśnie w tym swoich sił.<br />
<h3>
Co robisz w wolnym czasie?</h3>
Czytam dużo książek, wychodzę ze znajomymi.<br />
<h3>
Jaki gatunek filmowy lubisz najbardziej?</h3>
Uwielbiam filmy obyczajowe i komedie.<br />
<h3>
Twoja ulubiona książka?</h3>
To chyba wiadome, " Igrzyska Śmierci".<br />
<h3>
Masz rodzeństwo ?</h3>
Owszem, mam.<br />
<h3>
Jakiej muzyki słuchasz?</h3>
Słucham rapu, ale czasem lubię posłuchać jakieś wolniejszej nuty. <br />
<h3>
Co się inspiruje do pisania postów?</h3>
No też chyba wiadome, że Igrzyska.<br />
<h3>
Ulubiony rodzaj opowiadań/ książek?</h3>
Fantasty bądź przygodowe.<br />
<br />
<h3>
Osoby, które nominuje :</h3>
<a href="http://anioly-nie-gryza.blogspot.com/2013/02/xviii.html">1. http://anioly-nie-gryza.blogspot.com/2013/02/xviii.html</a><br />
<a href="http://scars-future.blogspot.com/">2.http://scars-future.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/">3.http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/</a><br />
<a href="http://tak-trudno.blogspot.com/">4.http://tak-trudno.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://letsdosomeairxx.blogspot.com/">5.http://letsdosomeairxx.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://marta51.blogspot.com/">6. http://marta51.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://sourlie.blogspot.com/">7.http://sourlie.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/">8.http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/</a><br />
<a href="http://the-sky-full-of-stars.blogspot.com/">9. the-sky-full-of-stars.blogspot.com</a><br />
<a href="http://www.blogger.com/10http://gaga-my-idol.blogspot.com/">10http://gaga-my-idol.blogspot.com/</a><br />
<a href="http://my-world-lol.blogspot.com/">11.http://my-world-lol.blogspot.com/</a><br />
<br />
<h3>
Moje pytania:</h3>
<h3>
<i>1.Co się skłoniło do założenie bloga ?</i></h3>
<h3>
<i>2.Jak długo masz bloga?</i></h3>
<h3>
<i>3.Ulubiony kolor?</i></h3>
<h3>
<i>4.Książka czy film?</i></h3>
<h3>
<i>5.Ulubiona postać z książki?</i></h3>
<h3>
<i>6. Ulubiony rodzaj książki?</i></h3>
<h3>
<i>7. Masz rodzeństwo?</i></h3>
<h3>
<i>8. O czym masz bloga?</i></h3>
<h3>
<i>9. Co Cię inspiruje?</i></h3>
<h3>
<i>10. Ulubiona postać z filmu?</i></h3>
<h3>
<i>11. Ostatnia przeczytana książka ? </i></h3>
<h3>
</h3>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-133922775128875449.post-20883426647994553172013-02-22T20:15:00.001+01:002014-01-03T22:03:06.112+01:00Rozdział 1<div style="text-align: justify;">
Przekręcam się z boku na bok- tak - myślę sobie. - Dzisiaj nie usnę -ta noc powtarza się co roku, zawsze przed dożynkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Śpisz? - szeptem pytam mojego starszego brata- Lukasa. Dzielimy razem pokój, iż nasz dom jest bardzo mały. Tym się w ogóle nie przejmuję, nie przeszkadza mi to. Mieszkanie jest na tyle przytulne, że nie zamieniłabym go na żadne inne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie- odpowiada stanowczym tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stanie jeśli mnie wybiorą?-mój głos wyraźnie drży, na tą myśl. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic się nie stanie, będziesz musiała walczyć- oznajmia obojętnym głosem, tym samym kończąc naszą krótką rozmowę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki za pocieszenie- pomyślałam.<br />
Mieszkam w państwie Panem, które składa się z dwunastu dystryktów ze stolicą w Kapitolu. Co roku organizowane są Igrzyska na śmierci i życie. Powstały one dlatego, że sześćdziesiąt osiem lat temu wybuchło powstanie, nie wiem za wiele o nim, iż informacje o nim są utajnione. Wiem tylko, że podczas rebelii, unicestwiono trzynasty nie istniejący już dystrykt. Z powodu buntu są organizowane Igrzyska, aby pokazać mieszkańcom dystryktów, jaką władzę ma rządzący państwem Prezydent Snow. U mnie w Czwartym Dystrykcie, często pojawiają się ochotnicy, gotowi walczyć i umierać dla chwały. Mój brat do takich osób się zalicza. Umięśniony, silny, wysoki.. Idealny trybut. Nie raz słyszałam jak rozmawiał z kolegami, że się zgłosi, aby osiągnąć swój wymarzony cel, jakim jest wygrana. Nigdy tego nie rozumiałam, bo przecież jak można się zgłosić na pewną śmierć? No może w jego przypadku miałby jakieś szanse. Ale ja? Ani nie jestem silna ani wysoka, przeciętna dziewczyna. Jedyna w czym jestem dobra to biegi, nikt mi w tym nie dorównuje. Żałosna jestem.. Tym nie wygrałabym Igrzysk. Od pewnego czasu próbowałam się przygotować. Trenowałam walki wręcz, strzelałam z łuku, z procy, rzucałam nożami. To ostatnie wychodziło mi w sumie najlepiej, lecz i tak nigdy nie udało mi się rzucić w środek tarczy. W sumie co ja od siebie oczekuje, że w wieku piętnastu lat, będę wszystko perfekcyjnie robiła?! I z tą myślą dopada mnie sen..</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wszędzie otaczają mnie ruiny. Czuję nie pokój... Nagle pojawia się on...</i><i> Teraz już wiem</i>, <i>że umrę. Biegnę przed siebie .. Coraz szybciej, szybciej.... Udaje mi się.. Zniknął, spokojnie mogę złapać oddech.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Julites wstawaj ! -słyszę wrzaski mamy dobiegające z kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już!- wołam. Idę do łazienki i jak nigdy dotąd uważnie się przeglądam w lustrze. Niebieskie duże oczy, kasztanowe długie włosy, wyraziste kości policzkowe, które zawsze są praktycznie lekko zaróżowione, pełne delikatnie czerwone usta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jest tak źle- myślę. Z wieszaka zdejmuję moją ulubioną kremową sukienką. Rozczesuje włosy i zaplatam je w prosty warkocz. Po nałożeniu mojego talizmanu w postaci naszyjnika ze złotą lilią. Idę do kuchni, zjeść porządne śniadanie. Czekam tam już na mnie Carline, moja najlepsza przyjaciółka. W moim domu jest traktowana jak członek rodziny, przyjaźnimy się ze sobą od dzieciństwa. Zawsze mi pomaga w trudnych sytuacjach. Bez niej nie dałabym sobie rady, na jej widok od razu się uśmiecham.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej śpiochu- uśmiecha się ochoczo dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć - odpowiadam radośnie i siadam obok niej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Matey pytał o ciebie, mijałam go akurat jak wchodziłam do piekarni- mówi Carline zajadając się kanapkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co chciał?- pytam nalewając sobie do szklanki gorącej herbaty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Porozmawiać, skarżył się, że ostatnio nie masz dla niego czasu.- Fakt- myślę sobie- moje przygotowania do Igrzysk, chodź z marnym skutkiem, przez pewien czas pochłaniały mnie dogłębnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może znajdę go jeszcze przed dożynkami- mówię. Po zjedzeniu masy kanapek, wyruszam na plaże , aby porozmawiać z Matey'em. Zawsze się tam spotykaliśmy, mam wiele dobrych wspomnień związanych z tym miejscem. Niestety nie zastaję go na plaży.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szkoda- myślę. Chciałam go przeprosić za moje ostatnie głupie zachowanie, ale no cóż nie będzie mi to dane. Nie zamierzam stąd tak szybko odchodzić, napawam się widokiem na morze. Kto wie czy je jeszcze ujrzę. Jest ono takie wyjątkowo dziś spokojne, fale rytmicznie uderzają o brzeg, wydając charakterystyczny dźwięk. Słońce mocno dopisuję przyjemnie ogrzewając mi twarz, najchętniej zostałabym tu cały dzień. Po jakimś czasie, uświadamiam sobie, że czas wracać. Droga powrotna zajmuję mi mało czas, już po kilku minutach jestem na swojej ulicy. Zauważam mamę wychodzącą z domu, ubrana jest w swoją odświętną niebieską sukienkę, a jej złociste włosy prowadzone są przez panujący wiatr. Podbiegam do niej, wołając:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie idziesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę się trochę przewietrzyć - odpowiada wyraźnie czymś zaniepokojona. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało? - nie pewnie pytam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boję się o was. O ciebie i Lukasa, nie chcę was stracić- mówiąc to, mocno mnie przytula. A potem szepce mi do ucha :</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię, pamiętaj o tym- mocno się zdziwiłam. Gdyż moje relacje z mamą są różne. Mój charakter jest dość trudny, więc w sumie się nie dziwie, czemu tak często się kłócimy. Ale nie zważając na to, opowiadam:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja ciebie też mamo -powiedziawszy to, wyszedł z domu tata z Lukasem i w ciszy udajemy się na plac sprawiedliwości. Po zgłoszeniu swoje obecności, staje z innymi piętnastolatkami. Próbując zebrać myśli, rozglądam się po placu. Wszędzie po ustawiana są kamery, pełno jest Strażników Pokoju, a przede mną stoi ogromna scena na której są dwie duże kule. Jednej z nich jest staranie napisane Julites Crebs. Po 5 minutach na scenę wchodzi burmistrz, zwycięscy z naszego dystryktu. No i ona... Brites Nikktes, opiekunka czwórki. Jak zwykle ubrana jak jakaś kosmitka. Ma na sobie wymyślną żółtą sukienkę i w tym samym kolorze dobraną perukę. Ubranie to jeszcze nic w porównaniu z jej makijażem, jasno niebieskie cienie do tego zielone usta. Nie wliczają, że całe jej ciało jest pokryte toną pomarańczowo pudru. Śmiem twierdzić, że nie ma w niej nic naturalnego. <br />
Idiotka. Przyjeżdża tu tylko raz do roku na dożynki aby zabrać ze sobą dwóję trybutów do Kapitolu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Lecz dopiero teraz sobie uświadomiłam co to oznacza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oznacza to początek koszmaru.</div>
<div style="text-align: justify;">
__________________________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziękuje za szablon z "zaczarowanych szablonów"</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozdziały myślę, będę dodawała tak co tydzień. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mój pierwszy blog, post i wgl. Wiem, że pewnie dziwnie pisze. No ale to już zależy od waszych gustów i upodobań czekam na komentarze :) </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00881934448707735077noreply@blogger.com16